Był ósmy gem pierwszego seta. Największa rewelacja turnieju - 32-letnia Sorana Cirstea (74. WTA) prowadziła z rok starszą Petrą Kvitovą (12. WTA) 5:2, 30:0 przy serwisie Czeszki. Wtedy nastąpił nieoczekiwany zwrot - Czeszka wygrała swoje podanie. W dziewiątym gemie Rumunka przy swoim podaniu miała dwie piłki setowe (prowadziła 40:15), ale ich nie wykorzystała i została przełamana. Od stanu 5:4 dla Cirsteii, Kvitova wygrała aż 12 z 14 kolejnych akcji w tym secie.
Jej seria trwała na początku drugiego seta. W sumie od stanu 2:5 w pierwszym, wygrała aż siedem gemów z rzędu. Czeszka szybko zdobyła przełamanie w drugiej partii - już w pierwszym gemie. Potem pewnie utrzymała przewagę. Nie dała rywalce szans na przełamanie serwisu i nie musiała bronić w tej partii żadnego break-pointa.
- Kibiców Kvitowej w tym meczu może cieszyć jedno - w trudnych momentach zachowuje zimną krew. Gdy ma problemy, to potrafi zagrać dwa dwie dobre akcje z rzędu, dwa skuteczne winnery. Gdy tylko Rumunka ma jakąś nadzieję, to Czeszka szybko wyrzuca jej te myśli z głowy. Czasem potrafi zagrać naprawdę niesamowicie - mówili komentatorzy Canal+Sport.
Petra Kvitova zagra już w 41. finale w karierze (ale pierwszym w Miami) w turnieju rangi WTA. Ostatni raz wystąpiła w Cincinatti w sierpniu ubiegłego roku, przegrywając z Francuską Caroliną Garcią (4. WTA) 2:6, 4:6. Czeszka zwyciężyła w 29 imprezach.
Kvitova w finale w Miami zmierzy się z Jeleną Rybakiną (Kazachstan 7. WTA), która pokonała Amerykankę Jessicę Pegulę (3. WTA) 7:6 (7:3), 6:4.
- Rybakina zagra o najwyższe miejsce w karierze (6.) i awans na 1. miejsce w rankingu Race oraz podwójną koronę w Sunshine Double, Kvitova o powrót do TOP 10 - napisał na Twitterze Dawid Żbik, komentator Eurosportu.
Mecz Kvitova - Rybakina odbędzie się w sobotę o godz. 19.