Marta Kostiuk nie gryzie się w język. Uderzyła w szefa MKOl. "Nie ma racji"

- Przewodniczący Bach nie ma racji, mówiąc o dopuszczeniu Rosjanek i Białorusinek do gry w imprezach międzynarodowych - gorzko podsumowała Marta Kostiuk decyzję MKOl. Ukraińska tenisistka jest oburzona, że zawodnicy i zawodniczki z krajów agresora będą mogli ponownie startować razem z innymi. Szczególnie boli ją jednak postępowanie WTA.

We wtorek Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOl) zdecydował o dopuszczeniu sportowców z Rosji i Białorusi do międzynarodowej rywalizacji. Zawodnicy z tych krajów wrócą na sportowe areny po ponad roku. MKOl zawiesił ich niedługo po rozpoczęciu inwazji na Ukrainę. Na wieść o tym w ostrych słowach zareagowała ukraińska tenisistka Marta Kostiuk (38. WTA).

Zobacz wideo Fernando Santos poznaje reprezentację. Zaczął od sztormu

Smutna konstatacja Marty Kostiuk. "Nie jesteśmy sportowcami niezależnymi"

MKOl zapomniał bowiem, że Rosjanie cały czas mogli bez problemów rywalizować w turniejach ATP i WTA, z czym od początku wojny nie zgadza się Kostiuk. - Przewodniczący Bach nie ma racji, mówiąc o dopuszczeniu Rosjanek i Białorusinek do gry w imprezach międzynarodowych. My z nimi gramy bez przerwy, takie są realia zawodowych turniejów WTA - żaliła się Kostiuk, cytowana przez PAP, nawiązując do sytuacji w swojej dyscyplinie sportu.

Mimo to 20-latka nie bojkotowała imprez tenisowych. Zdawała sobie sprawę z tego, że takie podejście mogłoby jej tylko zaszkodzić. - W naszym sporcie mamy system rankingowy. Jeśli nie wezmę udziału w turnieju WTA, stracę pozycję w rankingu i moja kariera się zakończy - wyjaśniła.

Miała również żal, że tenisowe władze nie posłuchały głosów samych sportowców. - Niestety, nie jesteśmy sportowcami niezależnymi, podlegamy zarządzeniom WTA, musimy się do nich stosować, jeżeli chcemy pozostać w zawodowej puli. Nie mamy siły przebicia, aby bardziej stanowczo domagać się odsunięcia tych rywalek - dodała.

Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl.

Największym sukcesem Kostiuk w tym sezonie było zwycięstwo w amerykańskim Austin. Miało ono wymiar symboliczny. W finale pokonała bowiem Rosjankę Warwarę Graczową (54. WTA). Po meczu nie podała jej dłoni, a triumf zadedykowała ukraińskim żołnierzom. - W sytuacji, w jakiej jestem ja i mój kraj, ten sukces to coś wyjątkowego. Wszystkim, którzy to oglądali, i wszystkim, którzy są na trybunach chcę powiedzieć: "chwała Ukrainie!" - powiedziała w pomeczowym wywiadzie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.