Iga Świątek (1. WTA) rozpocznie w poniedziałek 52. tydzień na prowadzeniu w rankingu WTA. Choć obecnie 3235 punktów przewagi nad drugą Aryną Sabalenką (2. WTA), po turnieju WTA 1000 w Miami różnica ta może znacznie zmaleć. To sprawia, że Białorusinka coraz śmielej myśli o zdetronizowaniu Polki.
Sabalenka w piątek awansowała do III rundy turnieju w Miami, pokonując 6:4, 6:3 Amerykankę Shelby Rogers (42. WTA). Po meczu wiceliderka rankingu potwierdziła, że ma wysokie aspiracje. - Oczywiście, że chcę być numerem jeden, oczywiście, że chcę wygrać więcej turniejów wielkoszlemowych, to normalne. Myślę, że każda z nas chce to osiągnąć. Prawdopodobnie to pomaga mi zachować koncentrację, pomaga pracować i każdego dnia dawać z siebie wszystko - stwierdziła mistrzyni tegorocznego Australian Open.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Triumf na kortach w Melbourne jest dowodem, że wykonywana przez nią praca przynosi spodziewane efekty. Mówienie Sabalenki o zostaniu nową liderką rankingu również nie jest na wyrost. W przypadku zwycięstwa w Miami jej strata do Świątek zmaleje do 1245 punktów, a to niestety nie musi być koniec. Polka w najbliższym czasie będzie bronić trzech tytułów na "mączce", które wywalczyła w trakcie rewelacyjnej serii 37. zwycięstw z rzędu.
Triumfy te dały jej łącznie 3370 punktów rankingowych. Na taki dorobek składają się zwycięstwa w Stuttgarcie (470 pkt), Rzymie (900 pkt) i wielkoszlemowym French Open (2000 pkt). Dla porównania Sabalenka we wspomnianych turniejach wywalczyła 1020 punktów. W Stuttgarcie dotarła do finału, w Rzymie do półfinału, a na kortach Rolanda Garrosa poległa w III rundzie.
Białorusinka w III rundzie zmierzy się z Czeszką Marie Bouzkovą (36. WTA). W finale może z kolei spotkać się po raz kolejny z Jeleną Rybakiną (7. WTA), z którą przegrała w decydującym starciu w Indian Wells.