W środę Iga Świątek poinformowała o wycofaniu się z turnieju Miami Open. "Wiecie, że w i po Doha, zmagałam się z ostrą infekcją. Byłam dopuszczona do gry, ale silny epizod kaszlowy doprowadził do urazu żebra. Z zespołem staraliśmy się poradzić sobie z tym i pozwolić na grę tak długo, jak to było dla mnie bezpieczne. W ostatnich dniach analizowaliśmy dane, a mój lekarz przygotował diagnozę. Niestety, ciągle odczuwam duży ból i dyskomfort i nie jestem w stanie w tym momencie grać. Potrzebuję przerwy, by wyzdrowieć i muszę zrezygnować z Miami Open i Billie Jean King Cup" - napisała na Twitterze.
W Eurosporcie sytuację Igi Świątek analizował Mats Wilander, który odnosił się, co poza kontuzjami sprawia, że Polka przegrała w tym roku mecze z Barborą Krejcikovą czy Jeleną Rybakiną. - Myślę, że wyjaśnieniem jest to, że inne tenisistki nauczyły się, jak z nią grać. Zaczęło się od Jessiki Peguli w United Cup, a potem była Rybakina w Australian Open, czy Indian Wells - wyliczał.
- Druga sprawa, to cieszę się, że ma czas na przerwę. Myślę, że przychodzi ona w świetnym momencie. Oczywiście nikt nie chce być kontuzjowany, ale uważam, że dla jej tenisa może to być dobra rzecz. Może teraz zacząć trenować na kortach ziemnych i nie spieszyć się z powrotem do gry. Najważniejsze dla niej teraz jest, żeby jak najlepiej poradzić sobie na Roland Garros. Wcześniejsze mecze są ważne, ale podczas French Open będzie jedną z faworytek, jeśli będzie tego chciała - dodawał siedmiokrotny mistrz turniejów wielkoszlemowych. Mówił jeszcze, że chce zobaczyć, jak Świątek podejdzie do kolejnych spotkań z najmocniejszymi rywalkami.
Więcej takich informacji znajdziesz na Gazeta.pl
W Eurosporcie o Idzie Świątek wypowiedziała się również Chris Evert, która odniosła się do mediów i ich tekstów po rzadkich porażkach 21-latki. - Myślę, że to nasza wina. Prasa, dziennikarze i komentatorzy telewizyjni są winni, ponieważ mówimy o jej dominacji, ale powinniśmy być z tym z tym ostrożni - stwierdziła.
- Gdy osiąga takie liczby i wygrywa 37 meczów z rzędu, dominuje nad rywalkami, to może to wywrzeć presję na każdym. Mówimy tak szybko, że ktoś dominuje, a w razie porażki pytamy "kariera jest zagrożona?", "ma problemy?" - dodawała 18-krotna mistrzyni turniejów Wielkiego Szlema.
- Iga dalej jest numerem jeden na świecie i jest też zawodniczką do pokonania - zaznaczała Evert. Wymieniała, że pojawiły się dwie zawodniczki na jej poziomie, którymi są Aryna Sabalenka i Jelena Rybakina. - Przeciw tak mocnym przeciwniczkom ona i jej trener muszą opracować plan. Jestem pewna, że wrócą przed tablicę i go wymyślą.