"Iga Świątek nie była tak promowana". Eksperci tłumaczą problem kobiecego tenisa

Dominik Senkowski
W trakcie turniejów w Dubaju wróciła dyskusja o nierówności nagród w tenisie. Tenisistki nadal zarabiają mniej niż ich koledzy z kortów. "Musimy zrozumieć, że jest to praca zarówno dla mężczyzn, jak i dla kobiet", "Świątek dominowała bardziej niż Alcaraz, a nie była tak promowana", "Nie chodzi tylko o pieniądze, ale też o równość płci" - komentują zagraniczni dziennikarze tenisowi w rozmowie ze Sport.pl.

Dubaj stał się na moment stolicą światowego tenisa. W poprzednim tygodniu rywalizowały tam najlepsze zawodniczki rankingu WTA - w sobotnim finale Barbora Krejcikova pokonała Igę Świątek 6:4, 6:2. Od poniedziałku w Zjednoczonych Emiratach Arabskich walczą czołowi tenisiści rozgrywek ATP. Wśród nich są m.in. Novak Djoković, Daniił Miedwiediew, Andriej Rublow, Alexander Zverev i Hubert Hurkacz.

Zobacz wideo Historyczny moment dla polskiego tenisa. "Trudno to będzie powtórzyć"

Jak zauważył Myles David, dziennikarz prowadzący podcast tenisowy "TunedIntoTennis", zwycięzca trwającej imprezy ATP 500 otrzyma prawie 534 tys. dolarów - o 80 tys. więcej niż Krejcikova niż za wygranie turnieju rangi WTA 1000. 

"Te same korty, ta sama arena, ten sam system (trzeba wygrać dwa sety w każdym meczu). Czy to ten sam sport?" - pytał David na Twitterze.

Krejcikova dostanie mniej niż najlepszy tenisista

Kobiety w tenisie zarabiają tyle samo, co mężczyźni jedynie w turniejach wielkoszlemowych oraz meczach reprezentacyjnych. W pozostałych zawodach, które stanowią większość kalendarza WTA, nagrody pieniężne są niższe niż w imprezach ATP. Nawet wtedy, gdy w grę wchodzi ta sama lokalizacja, jak w Dubaju.

Krejcikova zarobi mniej niż triumfator turnieju, choć zagrała więcej spotkań niż zrobi to zwycięzca u panów. Czeszka w drodze po tytuł wygrała sześć pojedynków, a najlepszy tenisista w Dubaju rozegra jedno spotkanie mniej, bo na starcie męskiej imprezy stanęło mniej uczestników.

- Myślę, że WTA i ATP działają trochę zbyt niezależnie i niespójnie. Obie organizacje tworzą prawdopodobnie taki sam content, ale tenisiści są opłacani przez niektóre turnieje lepiej niż tenisistki. Nawet jeśli grają na tych samych arenach, przed tą samą publicznością i z tymi samymi sponsorami - mówi David w rozmowie ze Sport.pl.

I dodaje: - ATP ma większy budżet, by przyciągnąć pewnych sponsorów, co może skutkować większymi pulami nagród, ale nie jest to idealne dla zachowania równości. Na koniec przecież zarówno mężczyźni, jak i kobiety pracują bardzo ciężko, aby być najlepszymi w tym samym sporcie.

Świątek i Pegula zabrały głos

Eksperci z różnych stron świata zajmujący się tenisem przyznają, że problem dysproporcji w zarobkach tenisistek i tenisistów wymaga większej uwagi.

- Myślę, że właśnie o tym mówiły Iga Świątek i Jessica Pegula, gdy w zeszłym tygodniu zabierały głos na temat przyszłości rozgrywek przy okazji obchodów 50-lecia założenia organizacji WTA - mówi w rozmowie ze Sport.pl Amerykanin Chris Oddo, którzy pracuje m.in. dla portalu tennismajors.com. - Nadal istnieje przestrzeń do nadrobienia przez kobiecy tenis. Jestem za równością i przejrzystością. Środowisko powinno domagać się wyjaśnień, w jaki sposób ustalane są nagrody pieniężne i jak można rozwiązać problem różnic.

Tenisistki są wynagradzane lepiej niż w przeszłości, ale nadal muszą walczyć o równouprawnienie. Liderka rankingu z Polski i trzecia zawodniczka świata z USA wypowiadały się na ten temat podczas pobytu w Dubaju.

- Na pewno chciałabym zobaczyć, jak WTA rozwija się biznesowo, staje się bardziej popularna, zmniejsza dystans w stosunku do ATP pod względem różnic w nagrodach pieniężnych, a także przyciąga fanów - przyznała Świątek. - Nasz tenis przynosi te same emocje, co męski. Myślę, że w kobiecym tenisie można znaleźć coś, czego nie znajdziesz w ATP - mówiła. 

Pegula z kolei podkreślała: - Musimy być częściej pokazywane w telewizji. Myślę, że wielu powoli się do tego przekonuje, co widzieliśmy podczas turnieju United Cup, gdzie tenisistki i tenisiści występowali na jednym korcie, w jednej drużynie.

United Cup to nowe tenisowe rozgrywki powołane wspólnie przez ATP i WTA. Pierwsza edycja została rozegrana w styczniu w Australii. Na starcie stanęło 18 mieszanych drużyn. - Mam też oczywiście nadzieję, że nadal będziemy naciskać na wyrównanie nagród pieniężnych we wszystkich turniejach - dodała Pegula.

WTA głównym winnym?

Na czynnik medialny zwraca także uwagę Mario Boccardi, dziennikarz serwisu Sportface.it. - Myślę, że media odgrywają kluczową rolę w zwiększaniu zainteresowania kobiecym rozgrywkami, podobnie jak WTA i jej sponsorzy. Gdyby media i władze tenisa intensywniej działały na tym polu, popularność kobiecego tenisa byłaby większa.

Pochodzący z Indii Musab Abid ze Sportskeeda.com uważa, że to federacja WTA jest winna zaistniałej sytuacji. - Głównym powodem dysproporcji w nagrodach dla tenisistów i tenisistek jest brak odpowiedniego marketingu turniejów czy poszczególnych spotkań ze strony WTA. Nie ma wątpliwości, że WTA ma świetny produkt, ale jeśli porównasz ich strategię marketingową ze strategią ATP, to oczywiste jest, jak bardzo kobiece rozgrywki muszą się poprawić na tym polu - uważa dziennikarz.

Zdaniem Musaba "Świątek dominowała w zeszłym roku mocniej niż Alcaraz, a jedynie Hiszpan był nieustannie promowany przez ATP". - Przeciętni kibice kobiecego tenisa mają - w porównaniu do ATP - bardzo ograniczony dostęp do najlepszych zagrań i najbardziej ekscytujących spotkań. Wszystko to sprawia, że zainteresowanie kobiecym tenisem nie jest tak duże, jak powinno, co jest skrajnie niefortunne - mówi dziennikarz.

Niedostatki marketingowe widać wyraźnie, gdy porównamy turnieje kończące poprzedni sezon: WTA Finals w Fort Worth i ATP Finals w Turynie. W przypadku pierwszej z imprez brakowało odpowiedniej promocji. Jako Sport.pl byliśmy na miejscu w Teksasie i mogliśmy wszystko obserwować z bliska. W Fort Worth czy pobliskim Dallas nie było na ulicach żadnych reklam zachęcających do przyjścia na zawody dla ośmiu najlepszych tenisistek świata.

WTA Finals a ATP Finals

Mieszkańcy amerykańskiego miasta nie mieli świadomości, że goszczą najlepsze tenisistki świata - myśleli, że w miejscowej Dickies Arena odbywają się znów popularne w tym regionie zawody rodeo. Billboardy i reklamy na środkach komunikacji miejskiej pojawiły się dopiero pod koniec turnieju. I nawet profil "WTA Finals" na Twitterze czy w innych mediach społecznościowych nie był stale aktualizowany.

W dyskusji o wysokości nagród dla tenisistek i tenisistów często pada argument, że WTA ma problemy finansowe po pandemii. Do tego relacje biznesowe z Chinami zostały zachwiane po zamieszaniu z Peng Shuai, gdy chińska tenisistka oskarżyła dygnitarza Partii Komunistycznej o napaść seksualną. Jednak trudno w ten sposób tłumaczyć tak oczywiste wpadki marketingowe, jak te w Fort Worth, bo lepszy marketing w tym wypadku nie wymagał wielkich nakładów finansowych.

A jak to wyglądało w ATP Finals? Stałe relacje w mediach społecznościowych, reklamy na ulicach Turynu, a ośmiu najlepszych zawodników rankingu przyleciało wcześniej do Włoch by - jak co roku - odbyć promocyjny spacer po mieście. W przypadku tenisistek nie było nawet relacji na żywo z uroczystej gali rozpoczynającej imprezę.

- Temat rozbieżności nagród w tenisie jest dyskutowany od lat. Myślę, że nigdy nie znajdziemy rozwiązania. Być może różnica powinna być w tych turniejach, gdy mężczyźni muszą wygrać trzy sety, a kobiety dwa - zastanawia się w rozmowie z nami Marco Mazzoni.

Chwilę później włoski dziennikarz serwisu livetennis.it dodaje jednak: - To, co jest naprawdę ważne w tenisie, to rozrywka dla kibiców. Czy lepszy jest krótszy, ale bardziej interesujący mecz czy też dłuższy, ale bardziej przewidywalny? W tenisie powinno się weryfikować jakość produktu. Mężczyźni nie zawsze grają lepsze spotkania niż kobiety. W rzeczywistości często jest odwrotnie.

Produkt czy równość płci?

Kobiecy i męski tenis poszły w ostatnich latach w innych kierunkach. U panów dominowali Rafael Nadal, Roger Federer i Novak Djoković. U pań nastał okres bezkrólewia, gdy Serena Williams obniżyła poziom gry. To się jednak powoli zmienia, bo Federer zakończył karierę, a Nadal i Djoković wiecznie grać nie będą. Z kolei w rankingu WTA od prawie roku panuje Świątek.

Są tacy tenisiści, którzy uważają, że mężczyźni na korcie powinni zarabiać więcej, bo przyciągają większe zainteresowanie kibiców. W takim tonie wypowiadali się m.in. Djoković, Nadal i Ukrainiec Serhij Stachowski. - To ideologia rynku, która zakłada, że powinniśmy działać tak, jak chce rynek. Takie podejście ma swoje argumenty, ale uważam, że należy iść w kierunku wyrównywania płac. Dlaczego? Bo nie chodzi tylko o pieniądze, ale także o równość między mężczyznami i kobietami - mówi nam dziennikarz tenisowy Roee Preis z izraelskiego portalu ynet.co.il.

Boccardi uważa podobnie. - Myślę, że musimy w tenisie zrozumieć, że jest to praca zarówno dla mężczyzn, jak i dla kobiet. Mężczyźni jako inżynierowie zarabiają więcej niż kobiety, w tenisie rozbieżności są podobne i nie jest to sprawiedliwe. Dyrektorzy turnieju powinni zwrócić na to uwagę - kończy Włoch.

Więcej o:
Copyright © Agora SA