Kolejny wygrany turniej przez Igę Świątek i kolejna ceremonia, na której Polka zabrała głos w sprawie Ukrainy. - Czuję, że wszyscy mamy krótką pamięć, ale powinnismy wspierać Ukraińców. To dosyć rozczarowujące, że sytuacja się nie zmienia, ale mam nadzieję, że pozostaniemy silni - powiedziała Świątek po finale w Dosze, w którym pokonała Jessikę Pegulę 6:3, 6:0.
Pierwsza rakieta kobiecego tenisa przypomina światowej opinii publicznej o wojnie w Ukrainie w przeddzień pierwszej rocznicy inwazji Rosjan. Iga Świątek od dawna wspiera Ukraińców. Nosi czapkę z ukraińską wstążką podczas spotkań na korcie, podobnie było w ostatnim tygodniu w Katarze.
- Iga od początku wojny pokazała się jako liderka i nadal nią pozostaje.Tenis to sport oparty na inteligencji, szacunku i solidarności. I Iga to pokazuje, jako jedna z nielicznych gwiazd tenisa - mówi nam ukraiński dziennikarz tenisowy Mykyta Peretyatko z portalu Btu.org.ua.
- Bardzo ważne jest, aby pamiętać, że wojna wciąż trwa. To cenne, że są tacy liderzy w sporcie, którzy potrafią to głośno powiedzieć i przypomnieć tysiącom ludzi, że bardzo blisko spokojnych kortów tenisowych w Europie są zbombardowane korty i boiska sportowe w Ukrainie - dodaje nasz rozmówca.
Peretyatko spotkaliśmy w lipcu zeszłego roku w Krakowie na imprezie „Iga Świątek i Przyjaciele dla Ukrainy". W hali Tauron Arena liderka rankingu zagrała m.in. pokazowy mecz z Agnieszką Radwańską. Zebrano ponad dwa miliony złotych na pomoc dzieciom poszkodowanym w wyniku działań wojennych.
Przykład z tej imprezy wzięli Amerykanie i Australijczycy. Przed rozpoczęciem wielkoszlemowych turniejów US Open 2022 i Australian Open 2023 zorganizowano podobne imprezy charytatywne z udziałem gwiazd tenisa. Wystąpili m.in. Rafael Nadal, Matteo Berrettini czy Coco Gauff. Pieniądze trafiły na konta organizacji wspierających Ukrainę.
- Wierzę, że wielu Ukraińców zawsze znajdzie w takich wypowiedziach jakieś światło. Po takich słowach jak Igi Świątek wiemy, że nie jesteśmy sami w tej ciemności - przyznaje nam ukraiński dziennikarz.
- Myślę, że teraz - w sytuacji zamieszania z igrzyskami olimpijskimi – jeszcze ważniejsze jest przypominanie światowej opinii publicznej, czego codziennie doświadczają ukraińscy kibice i sportowcy - kończy nasz rozmówca.
Kilka tygodniu temu Międzynarodowy Komitet Olimpijskie (MKOl) nakreślił wieloetapowy plan udziału rosyjskich i białoruskich sportowców w letnich igrzyskach w Paryżu 2024 oraz zimowych w Mediolanie 2026, argumentując, że "żaden sportowiec nie powinien być powstrzymywany przed startem tylko z powodu paszportu".
Wcześniej MKOI rekomendował światowym federacjom sportowym niedopuszczanie Rosjan i Białorusinów do rywalizacji. Tak też stało się m.in. w piłce nożnej, siatkówce (drużyny i reprezentacje), skokach narciarskich, łyżwiarstwie figurowym czy wioślarstwie. Tenis postąpił inaczej.
Władze tenisowe dopuściły tenisistów z obu krajów ale jako neutralnych zawodników. Wykluczono ich jedynie z rozgrywek drużynowych (Billie Jean King Cup, Davis Cup i United Cup). Przy nazwisku Aryny Sabalenki, która wygrała w styczniu wielkoszlemowy Australian Open, brakowało flagi. Wimbledon był jedynym turniejem w 2022 roku, który nie dopuścił tenisistów z Rosji i Białorusi do startu w zawodach.