Upadek rywala Hurkacza. "Mam to dalej robić, czy nie?". Czarna seria trwa

- Przychodzi moment, w którym myślę "Hej, mam to dalej robić, czy nie? - mówi Diego Sebastian Schwartzman, argentyński tenisista w rozmowie z "La Nacion". Obecnie ma on fatalną serię porażek.

30-letni Diego Sebastian Schwartzman (28. ATP), były półfinalista Roland Garros (2020) od połowy ubiegłego roku spisuje się fatalnie. Od czerwca do lutego tego roku wystąpił w siedemnastu turniejach. W żadnym z nich nie awansował do IV rundy. Ostatni raz w tej fazie był w Roland Garros 2022. Wtedy przegrał z Novakiem Djokoviciem.

Zobacz wideo Na co stać Igę Świątek w tym sezonie? "Zawiesiła poprzeczkę bardzo wysoko"

Schwartzman: Przychodzi moment, w którym myślę „Hej, mam to dalej robić, czy nie?"

Apogeum fatalnych występów nastąpiło od września ubiegłego roku. Od tamtej pory Argentyńczyk zagrał jedenaście meczów. Aż dziesięć z nich przegrał! Pokonywali go tak przeciętni tenisiści jak Szwed Mikael Ymer (73. ATP), Francuz Arthur Rinderknech (68. ATP), Belg David Goffin (40. ATP), Amerykanin Maxime Cressy (51. ATP) czy Amerykanin Jeff Wolf (43. ATP). Z tym ostatnim Schwartzman odpadł w II rundzie Australian Open, przegrywając gładko w trzech setach 1:6, 4:6, 4:6. Trzeba jednak oddać, że z wszystkimi tymi rywalami Argentyńczyk przegrywał na kortach twardych, które nie są jego ulubionymi. W swojej karierze ma na nich 53 proc. (95 zwycięstw i 84 porażek). Zdecydowanie lepiej czuje się na kortach ziemnych (66 proc.).

Właśnie na cegle Schwartzman zagrał swój ostatni mecz. W turnieju ATP 250 w Cordobie zmierzył się ze swoim rodakiem, Juanem Manuelem Cerundolo (114. ATP). Schwartzman był faworytem tego pojedynku. Mecz rozpoczął jednak słabo, bo przegrywał 1:3. Szybko jednak odrobił straty, a potem doszło do tie-breaka. Był on też bardzo wyrównany. Przy stanie 4:6 Schwartzman obronił dwie piłki setowe, ale potem i tak przegrał 6:8. W drugim secie Cerundolo był zdecydowanie lepszy i wygrał 6:1. W ćwierćfinale jego rywalem będzie zawodnik z Boliwii: Hugo Dellien (138. ATP).

Po tej porażce Schwartzman po raz pierwszy od 2017 roku opuści TOP30 światowego rankingu. Spadł bowiem w rankingu Live ATP ranking na 32 pozycję. Najwyżej był sklasyfikowany na ósmej pozycji - w październiku 2020 roku.

Schwartzman przyznaje, że czasami ma wątpliwości, czy dalsza gra w tenisa ma sens.

 - Jako chłopiec byłem przyzwyczajony do przegrywania, ale porażek było trochę mniej niż teraz. Zawsze przywiązuję wagę do rankingu ATP, jestem wobec siebie dość surowy i nie pozwalam sobie na nic złego. Nie podoba mi się to co się teraz dzieje, a nie pozwalam sonie na robienie złych rzeczy przez długi czas. Przychodzi moment, w którym myślę „Hej, mam to dalej robić, czy nie?" - mówi w rozmowie z argentyńskim dziennikiem "La Nacion".

Czy cierpiałeś na ataki lęku w zeszłym roku? - pytają dziennikarze?

-Tak, to były dość złożone napady lęku. Byłem w trakcie procesu, w którym czułem się nieswojo na korcie i być może czasem nie powinien startować, ponieważ nie bawiłem się dobrze. Nigdy nie myślałem, że zatrzymanie się może mi dobrze zrobić. Utrzymać wysoki poziom jest dużym wyzwaniem. Od 2017 roku zawsze wygrywałem wiele meczów, stałem się regularnym. Ale kiedy liczby nie wychodzą, jeśli nie jesteś świeży w głowie, aby stawić temu czoła, jest ciężko - dodaje Argentyńczyk.

Podkreślił też, że cały czas szuka nowych rozwiązań. Jednym z nich ma być zmiana rakiety.

- Czasami wydaje mi się, że jestem wściekły na korcie, ale muszę mieć tę złość w meczu. To sprawa osobista: są zawodnicy, którzy opuszczają kort i zapominają o meczu i następnego dnia idą trenować z najlepszą twarzą. Ja muszę być sfrustrowany i następnego dnia idę na trening wściekły, aby znaleźć rozwiązanie. Spróbujemy zmienić rakietę: obniżyć napięcie, zmienić naciąg, rzeczy, które pomogą mi mieć większą moc. Tenis zmienił się w ciągu tych czterech czy pięciu lat, zmieniła się szybkość gry i trzeba się przystosować - uważa Schwartzman.

Argentyńczyk w swojej karierze wygrał cztery turnieje rangi ATP (w Stambule 2016, Rio 2018, Los Cabos 2019 i Buenos Aires 2021).

Więcej o:
Copyright © Agora SA