Jest decyzja ws. ojca Djokovicia. Szef Australian Open ma swoją wersję

Głośno zrobiło się o ojcu Novaka Djokovicia, gdy w sieci pojawiło się jego zdjęcie z serbskimi kibicami i flagami z podobizną Władimira Putina. To sprawiło, że na kolejnych meczach syna już się nie pojawił. I jak tłumaczy dyrektor Australian Open, była to jego prywatna decyzja. - To nie miało na celu nikogo skrzywdzić - powiedział Craig Tiley.

Nie milkną echa głośnego wydarzenia podczas Australian Open z udziałem ojca Novaka Djokovicia (1. ATP), Srdjana. Mężczyzna po ćwierćfinałowym meczu późniejszego triumfatora zawodów z Andriejem Rublowem (5. ATP) został przyłapany na obecności w tłumie rosyjskich kibiców. "Niech żyją Rosjanie" - rzucił na nagraniu Djoković senior, czym wywołał ogromne kontrowersje.

Zobacz wideo Paweł Fajdek podważa wyniki plebiscytu: Dałbym siebie na drugim miejscu!

Haniebna decyzja organizatorów AO w sprawie ojca Djokovicia. "To było niezamierzone"

Sytuacja miała miejsce w środę, 25 stycznia, a dwa dni później Srdjan Djoković odniósł się do tego zdarzenia w rozmowie z serbskimi dziennikarzami. "Jestem tu tylko po to, by wspierać syna. (...) Byłem na zewnątrz z fanami Novaka, jak zawsze robię po wszystkich jego meczach, by świętować jego zwycięstwa i robić sobie wspólne zdjęcia. Nie miałem zamiaru zostać wplątany w coś takiego" - stwierdził.

Ojca Djokovicia zabrakło na trybunach podczas półfinału i niedzielnej walki o trofeum z Stefanosem Tsitsipasem (3. ATP). Była to świadoma decyzja mężczyzny, który nie chciał zwracać na siebie uwagi obecnością. Choć kibice domagali się ukarania Srdjana Djokovicia, organizatorzy turnieju nie zdecydowali się na taki krok. "To jest jego decyzja. Zostawimy tę decyzję jemu, w końcu będzie musiał złożyć oświadczenie. Nie naruszył regulaminu turnieju. To było niezamierzone i zgadzam się z nim, że nie miało na celu nikogo skrzywdzić" - tłumaczył dyrektor Australian Open, Craig Tiley, cytowany przez Tennis Up to Date.

Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl

W obronie ojca stanął sam zawodnik, który określił tę sytuację mianem: "pomyłki". - Myślał, że robi sobie zdjęcie z kimś z serbską flagą. Został wykorzystany przez tamtą grupę ludzi. Nie mogę być na niego zły i denerwować się, bo to nie była jego wina - stwierdził podczas konferencji prasowej.

Zachowanie Srdjana Djokovicia mocno zdenerwowało z kolei ukraińskich tenisistów. - Myślę, że takich rzeczy nie można zamiatać pod dywan. Nie ma znaczenia, kim jesteś, nikomu nie wolno tego robić - rzuciła wprost Marta Kostiuk. Były zawodnik, Ołeksandr Dołhopołow, określił zachowanie mężczyzny jako "obrzydliwe".

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.