Kostiuk wystąpiła w deblu razem z Rumunką Eleną Gabrielą Ruse. W tegorocznym Australian Open zawodniczki awansowały aż do półfinału. Walkę o udział w wielkim finale przegrały w piątek z najwyżej rozstawioną kobiecą parą - Barborą Krejcikovą i Kateriną Siniakovą z Czech 2:6, 2:6. Tym samym Ukraińcy pożegnali ostatnią swoją nadzieję na sukces na kortach w Melbourne.
Po wszystkim Kostiuk odniosła się do afery, którą wywołał ojciec Novaka Djokovicia - Srdjan. Mężczyzna fotografował się z rosyjskimi kibicami, wiwatował: "Niech żyją Rosjanie", a towarzyszyli mu członkowie "Nocnych Wilków" - grupy mocno sympatyzującej z rządami Władimira Putina. Ojciec słynnego tenisisty miał też na sobie koszulkę z literą "Z", która stała się symbolem poparcia rosyjskiej agresji na Ukrainę, wykorzystywanym przez rosyjską propagandę.
Ukrainka nie kryła, że jest zbulwersowana tym, co zobaczyła. - To bardzo boli, ponieważ na początku ustalono szczegółowe zasady, że nie wolno wywieszać flag i tak dalej. Myślę, że takich rzeczy nie można zamiatać pod dywan. Nie ma znaczenia, kim jesteś, nikomu nie wolno tego robić. To bardzo denerwujące. Nie potrafię odpowiedzieć, jak powinni zareagować na to organizatorzy turnieju - powiedziała, cytowana przez "Dailymail".
Kostiuk żaliła się także, że osobiście doznała pewnych przykrości ze strony kibiców serbskiej legendy tenisa. - Cokolwiek powiem, będę znienawidzona do końca życia, zwłaszcza przez bardzo agresywnych fanów Novaka. Ludzie wiedzą, choć nie wszyscy, że Novak ma bardzo agresywnych fanów. Wiem, bo sama tego doświadczyłam w przeszłości. Dostałem tyle słów nienawiści, zwłaszcza od serbskich kibiców - wyznała.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Sytuacja z udziałem Srdjana Djokovicia wywołała poruszenie nie tylko wśród Ukraińców. Powszechne oburzenie w Australii sprawiło, że ojciec nie pojawił się trybunach, by wspierać syna w meczu półfinałowym gry pojedynczej z Amerykaninem Tommym Paulem.