Magda Linette gra swój 30. wielkoszlemowy turniej w życiu i po raz pierwszy jest dalej niż w trzeciej rundzie. W Melbourne pokonała już pięć rywalek i teraz zagra w półfinale Australian Open. Jej mecz z Aryną Sabalenką zacznie się w czwartek najpewniej około godziny 12 polskiego czasu.
Sabalenka to numer pięć światowego rankingu WTA. Linette jest w nim jeszcze 45. W najnowszym zestawieniu awansuje na co najmniej 22. miejsce. Sabalenka w drodze do swojego czwartego wielkoszlemowego półfinału w karierze nie straciła nawet seta. - Jest w formie, w tym roku jeszcze nie przegrała. Właśnie dlatego nie mogę się doczekać tego meczu - mówi Barbara Schett.
Sabalenka ma w roku 2023 bilans 9:0. Ostatniej porażki doznała ponad miesiąc temu - 23 grudnia przegrała 1:6, 3:6 z Igą Świątek w ramach World Tennis League w Dubaju.
Magda Linette w bieżącym roku z 10 rozegranych meczów wygrała osiem. W Australian Open jest zdecydowanie największą niespodzianką, najmniej utytułowaną ze wszystkich półfinalistek. - Kto by pomyślał, że Magda Linette dojdzie do takiego etapu. Wcześniej zrobiły to tylko dwie Polki, oczywiście Agnieszka Radwańska i Iga Świątek - zauważa Barbara Schett.
Austriaczka była czołową tenisistką świata na przełomie XX i XXI wieku. W ranikngu WTA była najwyżej na siódmym miejscu. Ale nigdy nie była w turnieju wielkoszlemowym tak wysoko, jak teraz Linette (rekord Schett to ćwierćfinał).
- Oglądałam Linette w United Cup [na początku stycznia] i byłam pod wielkim wrażeniem - mówi Schett. - Ona jest konsekwentna. I przeniosła swój tenis na inny poziom. Jej bekhend wzdłuż linii to niewiarygodne zagranie. Bardzo się cieszę, że tak jej idzie. A gdy pokonała Karolinę Pliskovą w ćwierćfinale, to nie byłam zdziwiona, bo przecież wygrała z nią już w zeszłym roku w Glasgow [w listopadzie, w ramach Billie Jean King Cup] i myślała, że tutaj może to powtórzyć - dodaje ekspertka Eurosportu.
Linette ani w meczu z Pliskovą, ani we wcześniejszych spotkniach z Karoliną Garcią, Jekatieriną Aleksandrową i Anett Kontaveit nie była faworytką. Nie będzie nią i teraz w meczu z Sabalenką. Ale Schett absolutnie nie odmawia Polce szans na kolejne zwycięstwo. - Nie mogę się doczekać tego meczu - podsumowuje była tenisistka.