Wielki test dla rywalki Linette. "Tego jedynie brakowało w mojej grze"

Agnieszka Niedziałek
- Teraz jestem spokojniejsza na korcie. To jedyna rzecz, której brakowało w mojej grze - wskazuje Aryna Sabalenka. Uważa, że to przez nerwy przegrała trzy poprzednie półfinały wielkoszlemowe. A czwarty, w którym w Australian Open zmierzy się w czwartek z Magdą Linette, białoruska tenisistka postrzega jako wielki test - pisze z Melbourne Agnieszka Niedziałek, korespondentka Sport.pl.

Gdy pada nazwisko Aryny Sabalenki, od razu przychodzi na myśl hasło "potężne uderzenie". 24-latka bije piłkę z olbrzymią mocą. W poprzednim sezonie kojarzono ją z też z czymś innym, ale z tego już dumna nie była. Zanotowała wtedy rekordową liczbę podwójnych błędów serwisowych. W sumie aż 398. Od początku obecnego sezonu Białorusinka pokazuje nową twarz - zamiast nerwów jest spokój. I ma to przełożenie na wyniki.

Zobacz wideo Na co stać Igę Świątek w tym sezonie? "Zawiesiła poprzeczkę bardzo wysoko"

Czwarte podejście Sabalenki. Szukała łatwego wyjścia z sytuacji, teraz chce zapracować na punkt

Będąca piątą rakietą świata tenisistka ma teraz powody do dumy, gdy zerka na pewną statystykę. Jej bilans setów w tym sezonie to 18-0. Przed przyjazdem na Australian Open wygrała bowiem turniej WTA w Adelajdzie. W czwartek zagra z Magdą Linette o awans do finału imprezy w Melbourne.

- Czy czuję, że pokazuję teraz moją topową grę? Nie określiłabym tego tak. Ale mam takie poczucie, że cokolwiek wydarzy się na korcie, to będę w stanie sobie z tym poradzić - mówiła Sabalenka na konferencji prasowej po awansie do półfinału.

O ile zajmująca 45. miejsce w rankingu Polka zadebiutuje na tym poziomie zmagań w Wielkim Szlemie, to Białorusinka ma już za sobą trzy takie próby. Zarówno w dwóch ostatnich edycjach US Open, jak i w Wimbledonie 2021 kończyły się jej porażką. Teraz jednak sama zapewnia, że nastąpiła w niej duża zmiana.

- Czuję się trochę inaczej. Uważam, że przegrałam tamte trzy wcześniejsze półfinały tylko dlatego, że nie byłam tak naprawdę spokojna na korcie. Przedobrzyłam. Naprawdę chciałam zdobyć ten tytuł i bardzo się śpieszyłam. Byłam bardzo zdenerwowana. Krzyczałam, robiłam wszystkie te rzeczy. Teraz jestem nieco spokojniejsza. Jestem przekonana, że to jedyna rzecz, której brakowało mojej grze. Jeśli uda mi się zachować to skupienie i spokój, to poradzę sobie - zapewniła dziennikarzy.

Jak dodała, zmieniła nastawienie. Tłumacząc różnicę, wskazała, że wcześniej polowała na asy serwisowe i "wariackie uderzenia", które uznawała za łatwe wyjście z sytuacji.

- Teraz powtarzam sobie: "Nie, zapracuj na to. Nie będzie łatwo, ale masz swoje uderzenia, masz serwis. Po prostu popracuj na to i mierz w większe cele" - relacjonowała 24-latka.

Gdy padło pytanie, czy ma w sobie pewność siebie, stwierdziła, że nie lubi tego określenia. - Brzmi to dla mnie tak, jakby ktoś był zarozumiały - uśmiechnęła się. - Czuję po prostu, że bardziej w siebie wierzę. To jest ogromna różnica - zapewniła.

Poszukiwanie spokoju. Mecz z Linette wielkim sprawdzianem

Okazuje się, że Sabalenka próbowała też różnych technik w poszukiwaniu upragnionego spokoju. Jedną z nich jest - jak to określiła - patrzenie na sytuację z góry.

- Powiedzmy, że zaliczyłam "breaka" i nawet jeśli rywalka będzie miała przełamanie powrotne, to nic złego się nie stanie. Mam po prostu starać się dalej dobrze serwować. Próbuję patrzeć na sytuację w ten sposób. Staram się odprężyć i pomyśleć, co muszę zrobić. Tak to z grubsza wygląda - opowiadała.

Główne pytanie jednak przed pojedynkiem z Linette brzmi, czy nie sparaliżuje jej presja związana z tym, że po raz czwarty będzie walczyć o pierwszy awans do finału Wielkiego Szlema.

- To będzie dla mnie sprawdzian, czy będę w stanie zachować spokój w kluczowych momentach. W poprzednich półfinałach miałam wzloty i upadki. Zupełnie mi to nie pomagało. To będzie więc dla mnie prawdziwy test, czy będę w stanie zachować spokój, tak jak robiłam to w poprzednich meczach - przyznała szczerze 24-latka.

W trakcie spotkania z przedstawicielami mediów okazuje się, że wciąż zmaga się jeszcze z innym problemem. Podczas największych turniejów tenisowych w poprzednim sezonie dziennikarze poruszali temat wojny na Ukrainie. Z jej powodu tenisiści z Rosji i Białorusi zostali wykluczeni z Wimbledonu. Czy temat ten wciąż ma wpływ na Sabalenkę?

- Oczywiście, że tak. To było ciężkie i nadal jest. Ale zrozumiałam, że to nie jest moja wina. Nie mam nad tym w ogóle kontroli. Gdybym mogła coś zrobić, to bym zrobiła, ale nie jestem w stanie. Zrozumienie tego bardzo mi pomaga pozostać silną - zaznacza piąta rakieta świata.

Radwańska: Sabalenka spokojna niezależnie od wyniku. "Mam nadzieję, że Magda wyjdzie na pełnym luzie"

Dużą przemianę, jaka zaszła w tej zawodniczce, dostrzega także Agnieszka Radwańska. W rozmowie ze Sport.pl była tenisistka podkreśliła, że główną różnicę stanowi bardzo duża poprawa serwisu Białorusinki. Finalistka Wimbledonu 2012 również wskazuje słowo-klucz, czyli spokój.

- Pamiętamy liczne błędy w jej wykonaniu właściwie w każdym meczu. Zero timingu. Ona pogubiła się przy całym tym ruchu serwisowym. Widać było wielkie nerwy. Obecnie jest bardziej cierpliwa i skupiona - niezależnie od tego, czy wygrywa, czy przegrywa. Nic jej nie frustruje, a kiedyś się złościła. Teraz zaś pełen spokój i skupienie. To jej pomaga i dlatego gra bardzo dobrze, a to widać po wynikach - podsumowała była wiceliderka rankingu WTA.

Gdy słucha się takich opisów Sabalenki, to można odnieść wrażenie, że Linette nie ma wielkich szans zagrozić rywalce, która od początku była jedną z faworytek Australian Open. A obecnie - po przedwczesnym odpadnięciu dziewięciu pozostałych zawodniczek z Top10 - jest główną kandydatką do wywalczenia tytułu. 

- Zacznijmy od tego, że Magda zrobiła tu już tak wiele, że mam nadzieję, iż wyjdzie na kort na pełnym luzie. Że będzie grała swój tenis. Tak jak robiła to przez cały turniej. Wiadomo, nie jest to łatwe. Łatwo się mówi, stojąc z boku czy z perspektywy kanapy. Ale ona gra naprawdę swój najlepszy tenis. Oby wyszła dziś tak samo, jak na każdą poprzednią rundę. To jest klucz. Zwłaszcza na początku meczu - analizuje w rozmowie ze Sport.pl Radwańska.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.