Polak zagra w finale Australian Open. Jest o krok od powtórki legendarnych sukcesów

Jan Zieliński i Hugo Nys ani na chwilę nie zwalniają tempa w Australian Open. Polsko-monakijski debel pokonał znacznie bardziej doświadczony francuski duet Jeremy Chardy - Fabrice Martin 6:3, 5:7, 6:2 i awansował do finału. Zieliński, który dopiero piąty raz występuje w imprezie wielkoszlemowej, jest o krok od powtórzenia sukcesów Wojciecha Fibaka i Łukasza Kubota.

Niemało triumfatorów deblowej rywalizacji wielkoszlemowej było dowodem na to, że duże doświadczenie w grze na najwyższym poziomie i wypracowane latami zgranie z partnerem wcale nie są niezbędne, by odnosić sukcesy w tych prestiżowych zawodach. Jan Zieliński jest na najlepszej drodze, by być kolejnym potwierdzeniem tej reguły.

Zobacz wideo Ile zarabia Fernando Santos? Sekretarz generalny PZPN odpowiada

26-letni tenisista w Wielkim Szlemie startuje dopiero po raz piąty, a ze starszym o pięć lat Nysem występuje od marca ubiegłego roku. Szybko złapali wspólny język, czego efektem było kilka dobrych wyników, w tym jesienny triumf w turnieju ATP w Metz. Nieźle radzili sobie też wtedy już w Wielkim Szlemie, docierając m.in. do ćwierćfinału US Open. Ale teraz w Australian Open błyszczą już na całego.

Zieliński i Monakijczyk w Melbourne mają na rozkładzie już pięć duetów, w tym dwa rozstawione. Ogromną niespodziankę sprawili w 1/8 finału, gdy wyeliminowali występujących z numerem drugim Rajeeva Rama i Joe Salisbury'ego, którzy zdominowali rywalizację w poprzednim sezonie. Przewodzących w światowym rankingu Amerykanina i Brytyjczyka, którzy mają na koncie m.in. trzy tytuły wielkoszlemowe, pokonali po dreszczowcu 6:7 (4-7), 7:6 (8-6), 6:2. Potem poszli za ciosem, przechodząc też kolejną rundę.

W czwartek wystąpili na korcie centralnym, a po drugiej stronie stanęli doświadczeni i mający na koncie większe osiągnięcia Chardy i Martin. W pierwszym secie dość szybko udało im się odskoczyć - po przełamaniu prowadzili 3:1. Potem zaś przeważnie bez większych problemów wygrywali własne gemy serwisowe i - ku uciesze głośno dopingującej ich z trybun Polaków - zapisali na swoim koncie pierwszego seta.

Francuzi nie zamierzali łatwo się poddawać i o losie partii numer dwa zdecydował "break" w ostatnim, 12. gemie. Zieliński i Nys wybronili się dwa razy, ale przy trzecim spasowali. W decydującym secie jednak już nie pozostawili wątpliwości, że to oni zagrają w finale. Zaczęli od wygrania czterech gemów z rzędu. Skandowane przez kibiców "Janek, Hugo!" znów nabrało radosnego brzmienia, a oni zachęcali do jeszcze większego fetowania ich udanych akcji. Po ostatniej Polak padł na kolana z radości.

Z sukcesu Zielińskiego cieszyli się m.in. zasiadający w jego boksie Agnieszka Radwańska i Łukasz Kubot. Ten ostatni być może służył pomocą trenującemu Zielińskiego Mariuszowi Fyrstenbergowi przy przygotowaniu taktyki na to spotkanie, bo w przeszłości nieraz grał w parze z Chardym. 40-latek jest też ostatnim jak na razie Polakiem, który wygrał Australian Open. Dokonał tego w 2014 roku w parze ze Szwedem Robertem Lindstedtem. Wcześniej w Melbourne triumfował - również w deblu - Wojciech Fibak. W 1978 roku partnerował mu Australijczyk Kim Warwick.

Nys jest dużo bardziej doświadczony od Zielińskiego, ale w Wielkim Szlemie nigdy wcześniej nie przeszedł ćwierćfinału, a na antypodach 1/8 finału. W debiutanckim finale w sobotę zmierzą się z rozstawionymi z numerem ósmym Argentyńczykiem Horacio Zeballosem i Hiszpanem Marcelem Granollersem lub z Australijczykami Rinkym Hijikatą i Jasonem Kublerem. Ci ostatni w obsadzie znaleźli się dzięki przyznanej przez organizatorów "dzikiej karcie".

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.