Porażka Caroline Garcii z Magdą Linette 6:7, 4:6 w czwartej rundzie Australian Open to duże rozczarowanie dla Francuzów. 29-latka rozbudziła ich apetyty świetnym poprzednim sezonem, w którym wygrała cztery tytuły WTA, w tym WTA Finals, i awansowała do półfinału US Open. W Melbourne była rozstawiona z czwórką, a wyeliminowała ją Polka, 45. w rankingu.
Magda Linette jako klucz do zwycięstwa wskazała serwis. - Wiedziałam, że muszę dobrze serwować. Czułam też, że jego jakość jest dobra. Na początku meczu miałam trochę problemy z tym, bo Garcia ukarała mnie za słabsze serwisy dobrymi returnami. Musiałam być bardzo skupiona, ustabilizowana w moich gemach serwisowych. Trzeba było dobrze i szybko reagować na returny - przyznała Polka.
To również w podaniu, ale swojej zawodniczki, francuskie media dopatrują się przyczyny jej porażki. - Garcii, której ryzykowna gra jest bardzo zależna od własnego serwisu, udało się uzyskać tylko w 49% trafionego pierwszego podania. Popełniła również 33 niewymuszone błędy przy 27 winnerach, przeciwko 14 niewymuszonym błędom i 25 zwycięskim uderzeniom Linette - analizuje francuski dziennik "Le Parisien".
- Tej nocy "Flying Caro" pozostała uziemiona - napisał natomiast tamtejszy oddział "Eurosportu", dla którego Francuzka sam jest sobie winna. - Pokonała ją oczywiście Magda Linette, ale bez obrażania Polki, w większości Garcia przegrała sama ze sobą - twierdzą.
Natomiast "L'Alsace" zwraca uwagę na rosnącą w trakcie meczu zdenerwowanie czwartej rakiety świata. - W drugim secie Garcia wielokrotnie uzewnętrzniała swoją rosnącą frustrację, uderzając rakietą o ziemię lub mówiąc: "Nie mogę już tego znieść!" - czytamy w dzienniku.
Australian Open wciąż pozostaje najgorszym turniejem wielkoszlemowym dla 29-letniej Francuzki. Czwarta runda to wyrównanie jej najlepszego wyniku z 2018 roku. Natomiast Polka w ćwierćfinale imprezy zmierzy się z Karoliną Pliskovą.