Linette odprawiła w 1/8 finału jedną z faworytek! Polka dalej czaruje w AO

Magda Linette nie przestaje czarować w Australian Open! Polka sprawiła ogromną niespodziankę, pokonując rozstawioną z czwórką Caroline Garcię 7:6 (7-3), 6:4 i po raz pierwszy w karierze awansowała do wielkoszlemowego ćwierćfinału. Będąca ostatnio w świetnej formie Francuzka była wymieniana w gronie faworytek imprezy w Melbourne.

Kto zarwał noc, by oglądać mecz Magdy Linette z Caroline Garcią, ten może sobie sam pogratulować. Pozostałym pozostaje żałować i obejrzeć powtórkę. Nie pomogło nieustanne "Allez Caro" małej, ale bardzo żywiołowej grupki francuskich kibiców ani świetny początek spotkania w wykonaniu czwartej rakiety świata. To zajmująca 45. miejsce w rankingu WTA Polka zagrała jak profesorka, choć w poniedziałek zadebiutowała w meczu, którego stawką był wielkoszlemowy ćwierćfinał.

Zobacz wideo Na co stać Igę Świątek w tym sezonie? "Zawiesiła poprzeczkę bardzo wysoko"

Linette nie zadowoliła się pierwszą nagrodą. Odrodzenie Garcii

Przed rozpoczęciem tego Australian Open raczej mało kto zakładał, że to właśnie ona jako ostatnia z polskich singlistów pozostanie w stawce. 30-latka bardzo dobrą formę z ostatnich miesięcy, podczas których zanotowała kilka zwycięstw nad wyżej notowanymi rywalkami, przełożyła jednak na występy w rywalizacji wielkoszlemowej. A przełomu w tej prestiżowej rywalizacji doczekała się po wielu latach prób. Dopiero w 30. starcie w głównej drabince po raz pierwszy przeszła trzecią rundę. 

Linette o tym sukcesie mówiła, że to nagroda za lata ciężkiej pracy i przetrwanie wcześniej wielu trudnych doświadczeń. W poniedziałek pokazała, że tą nagrodą nie miała zamiaru się zadowolić i wzrokiem sięgała wyżej. W drodze do czołowej "16" zaprezentowała odważną i skuteczną grę, co dało jej zwycięstwo nad  dwoma rywalkami z Top20. 

W 1/8 finału los postawił na jej drodze Garcię, przedstawicielkę ścisłej czołówki. Francuzka - tak jak Polka - w poprzednim sezonie złapała wiatr w żagle. W przypadku tej pierwszej oznaczało to zwycięstwo w drugiej połowie roku w czterech imprezach WTA, w tym w turnieju w Warszawie i mastersie.

Garcia, choć młodsza o rok od Linette, to ma na koncie znacznie większe osiągnięcia. Po raz pierwszy czwartą tenisistką świata została w 2018 roku. Kolejne kilka sezonów przyniosło kłopoty zdrowotne i spadek formy, ale w poprzednim zaczęła się odradzać na dużą skalę. Jednym z dowodów na to był półfinał US Open, jej najlepszy wynik w Wielkim Szlemie.

Linette popisowo odrabia straty. Popisowe końcówki

Poniedziałkowy pojedynek też zaczęła bardzo dobrze. Pierwsze gemy mogły wywołać wrażenie, że Linette pozostanie radość z pojedynczych udanych akcji. Francuzka regularnie trafiała, z trybun niosło się wspomniane "Allez Caro" żywiołowych fanów, a na tablicy wyników było 3:0 dla faworytki.

Polka pokazała jednak, że nie należy jej zbyt wcześnie spisywać na straty. Zaczęła coraz skuteczniej nawiązywać walkę z Garcią. Gdy posłała w aut piłkę, po której zrobiło się 2:4, przykucnęła i spuściła na chwilę głowę, ale zachowała spokój. W jednej z akcji 10. gema popisowo rozprowadziła rywalkę po korcie, a chwilę później cieszyła się z remisu 5:5. Zacisnęła wtedy pięść i spojrzała w stronę swojego boksu, w którym zasiadła m.in. Agnieszka Radwańska.  A potem było już tylko lepiej. W tie-breaku odważnie i efektywnie. I zwycięsko. A na przemian z dopingiem dla Francuzki słychać było kilku kibiców wspierających poznaniankę.

W drugiej partii długo tenisistki grały gem za gem. Ale o ile Linette wygrywała swoje bardzo pewnie, to Garcia niemal za każdym razem musiała się sporo napocić. Polka miała break pointy w pierwszy i siódmym gemie. Ich jeszcze nie wykorzystała, ale dopięła swojego przy stanie 4:4. A potem już tylko dopełniła dzieła. Jak przystało na tenisową profesorkę. Nie spanikowała, gdy prowadzenia 30:30 było już tylko wspomnieniem. Dwa kolejne punkty należały do niej.

Linette w ćwierćfinale zmierzy się z Czeszką Karoliną Pliskovą.

Więcej o: