Hurkacz komentuje porażkę po dreszczowcu w 1/8 finału AO. "Nie stoję w miejscu"

Agnieszka Niedziałek
Której z niewykorzystanych szans w pięciosetowym dreszczowcu w 1/8 finału Australian Open Hubert Hurkacz żałuje najbardziej? Tego po porażce nie chciał zdradzić. Ale jest przekonany, że zrobił postęp. - Z każdym kolejnym turniejem zbliżam się do poziomu, na którym chcę grać i wierzę, że mogę. Nie stoję w miejscu - zapewnił 25-letni tenisista.

Hubertowi Hurkaczowi podczas tego Australian Open udało się zerwać z przypisywaną mu dotychczas "klątwą wielkoszlemową". A przynajmniej częściowo. Odpadający bardzo często w pierwszych rundach turniejów tej rangi Polak dotarł w Melbourne do 1/8 finału i w niedzielę pokazał dużo dobrego tenisa. Ale nie na tyle, by wyeliminować Sebastiana Kordę. Skończyło się pięciosetowym pojedynkiem, który przegrał 6:3, 3:6, 2:6, 6:2, 6:7 (7-10).

Zobacz wideo Na co stać Igę Świątek w tym sezonie? "Zawiesiła poprzeczkę bardzo wysoko"

Mecz na żyletki z dwoma punktami różnicy. "Podejmuje się decyzje i idzie się dalej"

- Z pewnością była to zacięta bitwa. Dobrze dziś rywalizowałem. Decydowały dosłownie pojedyncze punkty. Gratulacje dla Sebiego, bo zagrał bardzo dobry mecz - zaczął podsumowanie występu Hurkacz.

Wypowiedziane przez niego stwierdzenie mające oddać zaciętość pojedynku nie było tym razem tylko nadużywanym nieraz w świecie sportu frazesem. Odzwierciedlenie znalazło bowiem w statystykach. Korda zdobył 146 punktów, zaledwie o dwa więcej niż Polak.

Podczas spotkania z trzyosobową grupą krajowych mediów Hurkacz był spokojny. Na korcie w niedzielę też nieraz w trudnych momentach był opanowany. Ale w piątym secie, kiedy trwała walka o "być albo nie być", w kilku sytuacjach górę wzięły emocje.

Tak było choćby w super tie-breaku, gdy mając dobrą okazję do skończenia akcji, posłał piłkę w siatkę. Wówczas zaczął bić się ze złością ręką po głowie. Zmarnowanych szans w trzyipółgodzinny meczu było więcej. Której Polak najbardziej żałuje? Tego się nie dowiedzieliśmy.

- Podejmuje się decyzje i tyle. Idzie się dalej. Chce się wygrać każdy mecz, nie zawsze to się udaje. Na pewno jest progres. Z tego jestem zadowolony. Nie stoję w miejscu - podsumował 25-latek.

Coraz bliżej wymarzonego poziomu, ale wciąż w drodze. "Wierzę, że mogę tak grać"

W tegorocznej rywalizacji w Melbourne stał się specem od meczów-maratonów. Niedzielny był jego trzecią z rzędu pięciosetówką. W trakcie spotkania nie było jednak u niego widać kłopotów kondycyjnych i sam potem potwierdził, że to nie w tym był problem. Czy więc w kluczowych momentach zawiodła go głowa?

- Fizycznie i mentalnie wyglądało to w miarę ok. Na pewno jest progres. Nie jestem jeszcze tam, gdzie chcę być, ale z każdym kolejnym turniejem zbliżam się do poziomu, na którym chcę grać i wierzę, że mogę - zaznaczył Hurkacz.

A po stronie plusów sam dopisałby jeszcze fakt, że odrobił stratę 1:2 w setach. - I zacząłem wtedy grać nieco lepszy tenis - dodał.

Z zajmującym 31. miejsce w rankingu ATP Kordą zagrał po raz drugi. Finał w Delray Beach z 2021 roku wygrał w dwóch setach. Tyle że od tego czasu młodszy o trzy lata Amerykanin zrobił ogromny postęp. Polak zaznacza jednak, że rywal go niczym nie zaskoczył.

- Wiedziałem, co mam grać i jak grać. Nie do końca wszystko mi wychodziło i tyle - stwierdził na koniec.

Więcej o: