Symboliczne błędy Świątek i Hurkacza. Kibice na trybunach aż łapali się za głowy

Dominik Senkowski
Czarna niedziela dla polskich tenisistów w Australian Open. Najpierw z turnieju odpadła Iga Świątek, tuż po niej Hubert Hurkacz. Nasi najlepsi tenisiści wyjadą z Melbourne z poczuciem niewykorzystanej szansy, a najlepiej oddają to dwa błędy z powietrza, jakie popełnili.

W czwartej rundzie singla Australian Open mieliśmy aż trzech reprezentantów: Igę Świątek, Huberta Hurkacza i Magdę Linette. To trzeci wynik pod względem przedstawicieli ze wszystkich krajów po Amerykanach i Czech w drabince męskiej i damskiej liczonych łącznie. To też kolej dowód na siłę polskiego tenisa. Niedawno nasza mieszana reprezentacja doszła do półfinału nieoficjalnych tenisowych mistrzostw świata, przegrywając w USA w United Cup.

Zobacz wideo Na co stać Igę Świątek w tym sezonie? "Zawiesiła poprzeczkę bardzo wysoko"

Niestety po niedzielnych meczach Australian Open w turnieju pozostała nam już tylko Magda Linette. Druga polska tenisistka rankingu WTA w poniedziałek około 3:00 rano zmierzy się z Caroline Garcią (transmisja w Eurosporcie). Świątek i Hurkacz odpadli z imprezy w odstępie zaledwie kilku godzin.

Świątek miała swoje szanse

Najpierw na kort główny imienia Roda Laver wyszła liderka rankingu. Świątek była faworytką z starcia z Eleną Rybakiną, ale z drugiej strony znawcy tenisa mieli świadomość, że czeka ją bardzo wymagające zadanie. Rybakina to mistrzyni Wimbledonu 2022. Gdyby otrzymała punkty za tamten sukces (nie dostała z powodu decyzja WTA po wykluczeniu Rosjan i Białorusinów z turnieju), byłaby ósma na świecie - a nie 25. jak obecnie.

Urodzona w Moskwie a reprezentująca Kazachstan tenisistka słynie z mocnego serwisu, co wykorzystywała także w starciu z Polką. Nasza zawodniczka pracowała wcześniej nad podaniem, ale niestety w kluczowych momentach meczu serwis jej nie pomagał. Świątek miała swoje szanse - w pierwszym gemie spotkania prowadziła 40:0, by jednak zostać przełamaną. Potem miała dwie szanse na szybkie odrobienie strat, których nie wykorzystała. W drugiej partii wyszła na prowadzenie 3:0, by przegrać partię 4:6.

Jeszcze większe poczucie niewykorzystanej szansy może mieć Hubert Hurkacz. Rywalizował w czwartej rundzie z Sebastianem Kordą, a nie Daniłem Miedwiediewem. Rosjanin przegrał z Amerykaninem w trzeciej rundzie i choć nie jest w najwyższej formie, potencjał ma jednak ogromny - to finalista zeszłorocznego Australian Open, były lider rankingu.

Szkoda błędów 

Dla Kordy awans do ćwierćfinału w Melbourne to największy sukces w karierze. Prowadził 2:1 w setach z Hurkaczem, a o losach meczu zadecydował piąty set. W nim Polak miał swoje okazje - było 0:30 przy podaniu rywala przy stanie 5:5. Hurkacz miał też dwa minibrejki w tie-breaku. Niestety w końcówce więcej nerwów zachował rywal.

Szkoda, bo polski tenisista pierwszy raz w karierze był tak wysoko w Australian Open. W ćwierćfinale na Sebastiana Kordę czeka Karen Chaczanow. Obaj mogą realnie myśleć o wielkoszlemowym półfinale, co będzie ich największym sukcesem w karierze.

Z niedzielnych spotkań najlepszych polskich tenisistów zapamiętamy także, jak mając w piłkę wystawioną w górze, a rywala na deskach, nie wykorzystali okazji. Po ich błędach kibice na trybunach Rod Laver łapali się za głowy.

Świątek już na początku meczu zepsuła smecz, który dałby jej wyrównanie na 1:1. Hurkacz w tie-breaku piątej partii trafił w siatkę drive’a po wystawcę od rywala po własnym świetnym serwisie. To były bolesne błędy, trochę symboliczne dla postawy Polaków w czwartej rundzie Australian Open. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.