Tyle Iga Świątek zarobiła w Australian Open. Ogromne pieniądze

Iga Świątek (1. WTA) przegrała 4:6, 4:6 z Kazaszką Jeleną Rybakiną (25. WTA) i pożegnała się z Australian Open. Mimo porażki Polka zarobiła spore pieniądze podczas turnieju wielkoszlemowego w Melbourne. Poznaliśmy dokładną kwotę, o którą wzbogaci się liderka światowych list.

Nie była to udana noc dla Igi Świątek i jej fanów. Polka zagrała słabszy mecz, nie wykorzystała swoich szans i w dwóch setach przegrała z Rybakiną, która rozegrała świetne spotkanie. To z pewnością jedna z największych, o ile nie największa sensacja podczas tegorocznego Australian Open. Więcej o meczu pisaliśmy --> TUTAJ

Zobacz wideo Na co stać Igę Świątek w tym sezonie? "Zawiesiła poprzeczkę bardzo wysoko"

Ile Iga Świątek zarobiła za Australian Open? Kwota robi wrażenie

Choć Iga Świątek odpadła, to i tak zarobiła w Melbourne niemałe pieniądze. Liderka światowych list po turnieju wzbogaci się o 338 250 dolarów australijskich, czyli w przeliczeniu około 975 tysięcy złotych. Z kolei Rybakina za awans do ćwierćfinału otrzymała 555 250 dolarów australijskich, a więc około 1,6 miliona złotych.

Warto podkreślić, że podobne kwoty zarobią także pozostałe tenisistki, które zagrały w IV rundzie - w tym m.in. Magda Linette (45. WTA), która swój mecz o ćwierćfinał rozegra w nocy z niedzieli na poniedziałek czasu polskiego.

Kwoty dla zawodniczek, które dotarły do IV rundy Australian Open:

  • zwyciężczyni meczu - 555 250 dolarów australijskich (ok. 1,6 mln zł)
  • przegrana - 338 250 dolarów australijskich (ok. 975 tys. zł)

Więcej artykułów o podobnej treści znajdziesz na portalu Gazeta.pl.

Iga Świątek tłumaczy przyczyny porażki. Serwis, serwis, serwis

Podczas konferencji prasowej po meczu ze zwyciężczynią Wimbledonu Iga Świątek wskazała przyczynę przegranej. - Ciężko przeanalizować to tuż po meczu, ale na pewno brakowało mi pierwszego serwisu i wywierania większej presji na Jelenie. Rywalka grała solidnie, ale czasem na returnie praktycznie zdobywała punkty za darmo przy moim drugim serwisie - przyznała. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.