Sensacja! Świątek odpada z Australian Open. Zmarnowana szansa Polki

Iga Świątek odpadła w 1/8 finału Australian Open! Liderka światowego rankingu tenisistek nie poradziła sobie z Kazaszką Jekateriną Rybakiną, przegrywając 4:6, 4:6. W drugim secie główna faworytka turnieju w Melbourne prowadziła 3:0, ale nic to nie dało. Zdobywczyni trzech tytułów wielkoszlemowych nie poradziła sobie z bardzo ofensywnym stylem gry mistrzyni ubiegłorocznego Wimbledonu.

Iga Świątek przed meczem wspominała z uśmiechem pojedynek juniorski z Jeleną Rybaniną z 2017 roku. Polka z uśmiechem opowiadała dziennikarzom, że przegrała wtedy, bo zestresowała się tym, że spotkanie będzie transmitowane w internecie i nie mogła się skupić. W niedzielę 21-latka nie przejmowała się takimi sprawami, ale i tak górą była rozstawiona z numerem 22. przeciwniczka.

Zobacz wideo Na co stać Igę Świątek w tym sezonie? "Zawiesiła poprzeczkę bardzo wysoko"?

Walec Świątek na wyboistej drodze. Rybakina atakuje spoza grona faworytek

W trzeciej rundzie zobaczyliśmy walec o nazwie Świątek. Pokonanie hiszpańskiej kwalifikantki Cristiny Bucsy zajęło pierwszej rakiecie świata tylko 55 minut, a jedynego gema w spotkaniu straciła przy prowadzeniu 6:0, 5:0. Pojedynek w kolejnej rundzie z Rybakiną oznaczał ogromny przeskok jakościowy, ale trener Tomasz Wiktorowski zapewniał, że nie stanowi to dodatkowego problemu.

- Na każdą rundę patrzymy jak na zamkniętą całość - zaznaczał wtedy.

Jednocześnie szkoleniowiec dodał od razu, że Polka musi pokazać swój najlepszy tenis, by wyeliminować Kazaszkę. Tego zaś właśnie zabrakło w niedzielę.

Świątek zdominowała ubiegłoroczną rywalizację. Omawiając, kto może jej zagrozić w walce o tytuł w Melbourne, wspominano głównie o Amerykance Jessice Peguli i Tunezyjce Ons Jabeur. Czasem pojawiało się też nazwisko Francuzki Caroliny Garcii. Rybakina - podobnie jak latem ubiegłego roku - była w cieniu, ale w niedzielę pokazała, że trzeba się z nią liczyć.

Wielka ofensywa Rybakiny. Zmarnowana szansa Świątek

Pierwsze trudności Polka miała jeszcze przed meczem. Została wtedy ukarana z powodu opóźniania gry. Wydłużyła nieco rozgrzewkę, nie reagując na komunikat prowadzącej spotkanie sędzi Juan Zhang. Tłumaczyła wtedy zaskoczona, że nie usłyszała słów arbiter, ale i tak skończyło się ostrzeżeniem dla zawodniczki Tomasza Wiktorowskiego. Potem też wydarzenia na korcie nie układały się po jej myśli.

Tenis Rybakiny opiera się na potężnym serwisie i agresywnym returnie. Pochodząca z Rosji zawodniczka gra bardzo ryzykownie. Jeśli ma swój dzień, to wychodzi jej wszystko i tak było tym razem. Ogrom niewymuszonych błędów, ale i kolejne winnery. Świątek nie miała odpowiedzi na taką grę rywalki. 

Od początku było bardzo źle - Polka straciła na wstępie podanie. Gdy w czwartym gemie odrobiła stratę,  to w jej kibiców wstąpiła nowa nadzieja. Rybakina jednak znów przejęła dowodzenie i od stanu 3:3 wygrała trzy z czterech gemów. Pierwsza rakieta świata znów zeszła na dalszy plan.

Wydawało się, że pierwsza rakieta globu odzyskała panowanie i wiarę w zwycięstwo, gdy drugą odsłonę zaczęła od prowadzenia 3:0. Ale nastąpiła powtórka z seta otwarcia - Kazaszka odrobiła stratę. Potężnie uderzająca piłkę tenisistka zaliczyła przełamania w piątym i dziewiątym gemie, a po chwili wykorzystała pierwszą piłkę meczową. 21-latka szybko opuściła kort, na którym zapanowała cisza.

Świątek straci trochę punktów rankingowych, bo w poprzedniej edycji dotarła do półfinału. Przewaga Polki nad czołowymi rywalkami jest na tyle duża, że jej pozycja liderki listy WTA nie jest zagrożona, ale pytanie, jak wpłynie to na jej pewność siebie i grę w dalszej części roku.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.