We wtorek Novak Djoković pokonał Roberto Carballesa Baenę 6:3, 6:4, 6:0 w pierwszej rundzie Australian Open. Po meczu najwięcej mówiło się o zachowaniu Serba, który przy stanie 3:2 w pierwszej partii nagle poprosił sędzię o przerwę na toaletę.
"Przepraszam, muszę pójść do toalety" - powtórzył to kilka razy Djoković do pani arbiter. Ta nie zareagowała, a Serb zszedł z kortu. Gdy sędzia wywołała zawodników do gry, Djoković był w tunelu prowadzącym do szatni. Otrzymał pół minuty na powrót na kort.
W swoich mediach społecznościowych Eurosport opublikował materiał wideo, na którym Novak udaje się na przerwę z podpisem: Novak Djokovic przeciwstawił się sędzi, by udać się na wczesną przerwę toaletową w meczu pierwszej rundy Australian Open".
Djoković ma pretensje do stacji Eurosport za tamten post, który został już usunięty. Najpierw zareagował na swoim Instagramie.
- Sędzia pozwoliła mi skorzystać z toalety, ale nie przyznała mi przerwy toaletowej, miałem zmienić ubrania w trakcie normalnej przerwy. Powiedziała mi (tego wasze kamery nie wychwyciły), że będę musiał się pospieszyć. Gdy już prawie opuściłem kort, zawołała mnie (nie usłyszałem), bo chciała mi powiedzieć, że toaleta jest po drugiej stronie. Znalazłem jednak ją tam i musiałem się spieszyć. Nie "postawiłem się" jej, dała mi pozwolenie i powiedziała, bym się pospieszył. Następnym razem bądźcie bardziej świadomi tego, co publikujecie. Jesteście odpowiedzialni za fanów, którzy obserwują waszą stronę - napisał były lider rankingu ATP.
W czwartek na konferencji prasowej Serb raz jeszcze odniósł się do zamieszania. Jak czytamy na portalu tennismajors.com, "w rozmowie z serbskimi dziennikarzami był wyraźnie zdenerwowany".
- Po raz kolejny znalazłem się w sytuacji, w której muszę zareagować publicznie. Po raz drugi w ciągu pół roku mam problem z Eurosportem. Eurosport zaangażował nową firmę w Londynie, która prowadzi ich media społecznościowe - zaczął Djoković.
- Nie pamiętam szczegółów tego, co dokładnie wydarzyło się sześć miesięcy temu, ale wtedy powiedziałem, że nie będę udzielał żadnych wywiadów Eurosportowi. Następnie przeprosili mnie i wszystko było w porządku. Ale oto znowu jesteśmy w sytuacji, gdy Eurosport robi sensację z czegoś, co jest całkowicie wyrwane z kontekstu - stwierdził Serb.
"21-krotny triumfator turniejów wielkiego Wielkiego Szlema przerwał wypowiedź, by wziąć głęboki oddech i kontynuował" - czytamy na tennismajors.com.
- Organizacje WTA czy ATP muszą mieć system ochrony zawodników. Jestem łatwym celem, by zrobić ze mnie czarny charakter. Tak mnie przedstawiają, dla mnie to już normalne zjawisko – ale nie będę tolerował niesprawiedliwości - powiedział Serb.
- Niektóre rzeczy mogę tolerować, niektórych nie – oni nie zasługują na to, aby coś takiego po prostu było dozwolone, aby uszło im to na sucho. Zwykle nie reaguję, chociaż w przeszłości mogłem zareagować tysiąc razy na różne rzeczy. Dzisiaj poszli totalnie za daleko. Nikt mnie publicznie nie przeprosił. Czy zamierzają mnie publicznie przeprosić? Nie sądzę. Eurosport transmituje Australian Open, to jeden z największych kanałów sportowych na świecie. Mogliby wystosować publiczne przeprosiny - uważa Serb.
Djokovic wyjaśnił, że wolałby publiczne przeprosiny od tych prywatnych. - Za każdym razem przepraszali mnie prywatnie, ale ludzie o tym nie usłyszą. Nadal będą myśleć, że przeciwstawiłem się sędzi, poszedłem do toalety i nie przestrzegałem zasad. Więc znów jestem przedstawiany jako ten, który zachowuje się tak, jak chce, co jest całkowitą nieprawdą. Dokładnie wyjaśniłem w moim poście w mediach społecznościowych, co się stało - zapewniał.
- Znowu publicznie zadaję pytanie: dlaczego ATP lub organizatorzy Australian Open nie wyszli i nie wyjaśnili sytuacji, skoro widzą, że media linczują mnie publicznie? To się dzieje nieprzerwanie, takich sytuacji było wiele – ale ostatecznie nic, wszystko po staremu. "Róbcie, co chcecie, i grillujecie go w mediach, ile chcecie, podczas gdy my milczymy" - narzekał Serb.
Djoković dodał także, że gdy udzielił w końcu wywiadu Barbarze Schett, reporterce Eurosportu, ta go przeprosiła. Mieli się z nim skontaktować także pracujący dla stacji Boris Becker i Mats Wilander. - Nie mam nic przeciwko nim. Kocham Eurosport, kocham sport w ogóle – całe życie oglądam narty w Eurosporcie, ale takie sytuacje… - zakończył.