Po wyeliminowaniu Niemki Jule Niemeier (6:4, 7:5) i Kolumbijki Camili Osorio (6:2, 6:3) trzecią rywalką Igi Świątek na drodze do tytułu w Australian Open, którego Polka jeszcze w swojej karierze nie wygrała, była Cristina Bucsa. Świątek była zdecydowaną faworytką tej konfrontacji, ale musiała zdawać sobie sprawę, że Hiszpanka, choć w rankingu WTA zajmuje dopiero 100. miejsce, potrafiła już sprawić jedną niespodziankę w Melbourne, pokonując po trzysetowej batalii Kanadyjkę Biancę Andreescu, triumfatorkę US Open 2019.
"Cristinę Bucsę, rywalkę Igi Świątek w 3. rundzie Australian Open, mało kto zna nawet w ojczystej Hiszpanii. A to barwna postać. Urodzona w Mołdawii tenisistka nie ma sponsorów i wcale o nich nie marzy. Niemal nie korzysta z mediów społecznościowych, a w pierwszym Wimbledonie zagrała w butach do golfa" - pisała o hiszpańskiej tenisistce nasza korespondentka w Melbourne - Agnieszka Niedziałek.
Mimo różnicy 99 miejsc w rankingu WTA, mało kto mógł się spodziewać aż takiej deklasacji, jaka miała miejsce w pierwszym secie tej rywalizacji. Iga Świątek weszła w to spotkanie doskonale. Przeciwko mocno speszonej walką z najlepszą tenisistką globu Hiszpance z pierwszych 17 punktów wygrała aż 15, popisując się kilkoma efektownymi zagraniami.
Później lepiej nie było. Bucsa popełniała sporo błędów, Świątek ją punktowała. Efekt? 6:0 w pierwszej partii w zaledwie 23 minuty i przy sześciu straconych punktach przez liderkę światowego rankingu.
W drugim secie, po krótkiej przerwie toaletowej, wydawało się, że Hiszpanka będzie w stanie postawić nieco większy opór. Rozpoczęła tę partię od niezłego gema przy serwisie Świątek, w którym wyszła na prowadzenie 30:0. Później była bliska uzyskania dwóch break pointów, ale Polka w świetnym stylu się wybroniła w dwóch zaciętych wymianach i ostatecznie wygrała tego gema.
Później Świątek musiała wygrać gema na 2:0, grając na przewagi, a następnie kolejne gemy znów zaczęły trafiać na jej konto w błyskawicznym tempie przy licznych błędach rywalki. Tak było do stanu 5:0 w drugim secie. Wtedy napędzana przez publiczność, która nie chciała klasycznego "rowerka" w tym spotkaniu, Bucsa zdołała wywalczyć gema honorowego, co wywołało owację na trybunach.
To było jednak jedynie odłożenie wyroku do kolejnego gema. W nim Iga Świątek już wygrała swoje podanie i po zaledwie 55 minutach gry mogła świętować trzeci z rzędu awans do najlepszej "16" Australian Open. Wygrała z Cristiną Bucsą 6:0, 6:1, tracą w całym spotkaniu zaledwie 19 "małych punktów".
W IV rundzie w Melbourne Iga Świątek zmierzy się ze Kazaszką Jeleną Rybakiną (WTA 25), z którą niedawno przegrała na towarzyskim turnieju w Dubaju 3:6, 1:6. Zwyciężczyni ostatniego Wimbledonu po zaciętej walce pokonała ubiegłoroczną finalistkę Australian Open, Amerykankę Danielle Collins (WTA 11) 6:2, 5:7, 6:2.