Trener Świątek mówi, co poszło źle. "Tego mi brakowało". I wysyła ostrzeżenie

- Kluczem do zwycięstwa było zrealizowanie przez Igę jednego elementu taktyki - ocenia pracujący ze Świątek Tomasz Wiktorowski po meczu 1. rundy Australian Open. Nie zamierza jednak go wskazać. Zamiast tego wymienia, co u jego tenisistki poszło źle w tym spotkaniu. I zastrzega: - Nie wydaje mi się, by w pierwszym tygodniu jakikolwiek mecz był dla niej łatwy.

Poniedziałkowy pojedynek z Niemką Jule Niemeier nie był dla Igi Świątek łatwą przeprawą. W obu setach musiała wychodzić z większych lub mniejszych kłopotów. Zrobiła to skutecznie - zwyciężyła 6:4, 7:5. Tomasz Wiktorowski cieszy się, że to zrobiła, ale w rozmowie z dziennikarzami Sport.pl i Polskiego Radia mówi wprost - daleko mu do zachwytu.

Zobacz wideo MŚ w piłce ręcznej. Adam Morawski: Gratuluję Słoweńcom, bo wszystkie nasze mankamenty odkryli

Świątek poradziła sobie z rywalką i własnymi słabościami. "Musi jeszcze okrzepnąć w nowej roli"

Pierwsza partia - liderka światowego rankingu dwukrotnie broniła się przed przełamaniem. W drugiej przegrywała 3:5. Finalnie zwyciężyła bez straty seta. 

- Czasami gra się tak, jak przeciwniczka pozwala, a czasami nie. Dziś Iga nie pokazała do końca swojego tenisa, choć nie wynikało to tylko z postawy rywalki. Cieszę się z tych domknięć, ale daleki jestem od zachwytu - zaznacza szkoleniowiec.

21-latka w końcówkach obu partii zaprezentowała się lepiej. W pierwszym pomogła sobie serwisem. 

- Na pewno nie cieszę się z tego, co wydarzyło się z podaniem w drugim secie. Widać, że potrzeba jeszcze meczów. Że to początek sezonu w zupełnie nowej dla Igi roli. Niekoniecznie takiej, jak to dziś wyglądało, ale najważniejsze na koniec jest to, że ten mecz wygrała i poradziła sobie z rywalką oraz własnymi słabościami - puentuje Wiktorowski, który pracuje ze Świątek od roku.

Wtorek będzie dniem wolnym od rywalizacji dla tenisistki, która w kwietniu została pierwszą rakietą świata. Podczas treningu będą pracować nad elementami, które w meczu z Niemeier nie wypadły dobrze. Szkoleniowiec przestrzega jednak przed myśleniem, że od razu uda się wyeliminować wszystkie problemy.

- Nie wydaje mi się, by w pierwszym tygodniu jakikolwiek mecz był dla Igi łatwy. Musi okrzepnąć w tej nowej roli. Mam tylko nadzieję, że będziemy się widzieli jeszcze kilka razy. Natomiast w tej chwili koncentrujemy się tylko i wyłącznie na krótkiej analizie tego, co było i na kolejnym meczu - podkreśla.

Wiktorowski mówi nam wprost - poniedziałkowe zwycięstwo dało Świątek zrealizowanie jednego elementu taktyki. Nie zamierza go jednak wskazywać na forum publicznym. 

- Nie chcę mówić, co Iga zrobiła dobrze, bo bardzo możliwe, że będzie się z Niemką znów spotykała, a widzę, że wywiady są ciągle tłumaczone i można wszystko w sieci znaleźć - wyjaśnia swoje podejście.

Dodaje jednak, że to właśnie ten element sprawił, iż liderka rankingu WTA pokonała Niemeier "przy średnio funkcjonującym serwisie, słabej skuteczności gry z głębi kortu i średnim poruszaniu się po korcie".

- Mam nadzieję, że w kolejnych meczach Iga pokaże tę swoją fizyczność, bo tego mi dzisiaj brakowało. Dzięki temu nawet jeśli nie wszystko będzie się układało po naszej myśli, to i tak będzie przechodzić do kolejnej rundy. Nie przyjechaliśmy tutaj, by pożegnać się z rywalizacją przedwcześnie. Liczę na kolejne zwycięstwa, ale istotny jest tylko i wyłącznie kolejny mecz - zastrzega Wiktorowski.

Więcej o: