Poniedziałkowy pojedynek z Niemką Jule Niemeier nie był dla Igi Świątek łatwą przeprawą. W obu setach musiała wychodzić z większych lub mniejszych kłopotów. Zrobiła to skutecznie - zwyciężyła 6:4, 7:5. Tomasz Wiktorowski cieszy się, że to zrobiła, ale w rozmowie z dziennikarzami Sport.pl i Polskiego Radia mówi wprost - daleko mu do zachwytu.
Pierwsza partia - liderka światowego rankingu dwukrotnie broniła się przed przełamaniem. W drugiej przegrywała 3:5. Finalnie zwyciężyła bez straty seta.
- Czasami gra się tak, jak przeciwniczka pozwala, a czasami nie. Dziś Iga nie pokazała do końca swojego tenisa, choć nie wynikało to tylko z postawy rywalki. Cieszę się z tych domknięć, ale daleki jestem od zachwytu - zaznacza szkoleniowiec.
21-latka w końcówkach obu partii zaprezentowała się lepiej. W pierwszym pomogła sobie serwisem.
- Na pewno nie cieszę się z tego, co wydarzyło się z podaniem w drugim secie. Widać, że potrzeba jeszcze meczów. Że to początek sezonu w zupełnie nowej dla Igi roli. Niekoniecznie takiej, jak to dziś wyglądało, ale najważniejsze na koniec jest to, że ten mecz wygrała i poradziła sobie z rywalką oraz własnymi słabościami - puentuje Wiktorowski, który pracuje ze Świątek od roku.
Wtorek będzie dniem wolnym od rywalizacji dla tenisistki, która w kwietniu została pierwszą rakietą świata. Podczas treningu będą pracować nad elementami, które w meczu z Niemeier nie wypadły dobrze. Szkoleniowiec przestrzega jednak przed myśleniem, że od razu uda się wyeliminować wszystkie problemy.
- Nie wydaje mi się, by w pierwszym tygodniu jakikolwiek mecz był dla Igi łatwy. Musi okrzepnąć w tej nowej roli. Mam tylko nadzieję, że będziemy się widzieli jeszcze kilka razy. Natomiast w tej chwili koncentrujemy się tylko i wyłącznie na krótkiej analizie tego, co było i na kolejnym meczu - podkreśla.
Wiktorowski mówi nam wprost - poniedziałkowe zwycięstwo dało Świątek zrealizowanie jednego elementu taktyki. Nie zamierza go jednak wskazywać na forum publicznym.
- Nie chcę mówić, co Iga zrobiła dobrze, bo bardzo możliwe, że będzie się z Niemką znów spotykała, a widzę, że wywiady są ciągle tłumaczone i można wszystko w sieci znaleźć - wyjaśnia swoje podejście.
Dodaje jednak, że to właśnie ten element sprawił, iż liderka rankingu WTA pokonała Niemeier "przy średnio funkcjonującym serwisie, słabej skuteczności gry z głębi kortu i średnim poruszaniu się po korcie".
- Mam nadzieję, że w kolejnych meczach Iga pokaże tę swoją fizyczność, bo tego mi dzisiaj brakowało. Dzięki temu nawet jeśli nie wszystko będzie się układało po naszej myśli, to i tak będzie przechodzić do kolejnej rundy. Nie przyjechaliśmy tutaj, by pożegnać się z rywalizacją przedwcześnie. Liczę na kolejne zwycięstwa, ale istotny jest tylko i wyłącznie kolejny mecz - zastrzega Wiktorowski.