To mu się nie podoba u Świątek. Ojciec Radwańskiej mówi wprost

- Uważam, że te szlochy są niepotrzebne. Trzeba zrozumieć, że nie da się grać cały czas fantastycznie - mówi Piotr Radwański w rozmowie z Interią na temat Igi Świątek.

Już w najbliższy poniedziałek (16 stycznia) rozpocznie się 111. edycja pierwszego w 2023 roku turnieju Wielkiego Szlema - Australian Open. Wydarzenie zostanie rozegrane - jak co roku - na kortach Melbourne Park i będzie trwało dwa tygodnie. W ubiegłym roku zwycięstwo w kategorii kobiet odniosła reprezentanta gospodarzy Ashleigh Barty, która jednak niedługo po triumfie zakończyła karierę. Główną faworytką turnieju jest Iga Świątek, która w pierwszej rundzie, w pierwszym dniu turnieju, zagra z Niemką Jule Niemeier.

Zobacz wideo Dawid Kubacki wypalił do dziennikarzy: Laktacji jeszcze nie rozkręciłem

Ojciec Radwańskich wskazał, nad czym Iga Świątek musi pracować

W rozmowie z Interią szanse Świątek na końcowy triumf ocenił Piotr Radwański, ojciec Agnieszki i Urszuli Radwańskich. Stwierdził, że nie martwi się o techniczne aspekty gry Świątek. Według niego najlepsza polska tenisistka powinna popracować nad swoją sferą mentalną.

- Jedyna rzecz u Igi, nad którą trzeba pracować, to te sprawy mentalne, bym powiedział poza kortowe. To delikatna materia. Nie dość, że wychodzi dziewczyna na kort, która i tak ma dużo obciążeń, to jeszcze to jest "podkręcane" komentarzami pod jej adresem. Zawodniczki teraz czytają i przeżywają te złośliwe komentarze. Dawniej tego nie było. Nie daj Boże, jak ktoś jest jeszcze obecny na forach itd. Trzeba chronić przed tym takie osoby jak Iga. Jeżeli ekipa Igi to robi i nastawia ją właściwie, to nic, tylko się cieszyć, bo wszystko będzie świetnie. O jej pracę na korcie ja się zupełnie nie boję. Iga już tyle umie, że sobie poradzi. Tu już nie do końca trzeba grzebać. Najważniejsza jest głowa, mentalność, a to zadanie dla całej ekipy, a nawet rodziców – powiedział Radwański.

Odniósł się też do scen po meczu Igi Świątek z Jessiką Pegulą w United Cup. Świątek nałożyła ręcznik na głowę i rozpłakała się, a pocieszała ją Agnieszka Radwańska. - Na pewno Iga się nie oszczędzała, ale uważam, że te szlochy są niepotrzebne – twierdzi Robert Radwański. - Nasza liderka nie jest już nastolatką, ale prawdopodobnie to minie, niemożliwe, aby Iga płakała zawsze. Do porażek trzeba się przecież przyzwyczaić. Trzeba zrozumieć, że nie da się grać cały czas fantastycznie. Tym bardziej, że Iga będzie miała teraz ciężki czas, bo czeka ją obrona dokonań sprzed roku, a to trudniejsze zadanie niż dochodzenie do sukcesów. Również w boksie obrona pasa mistrzowskiego jest trudniejsza niż zdobycie. Na korcie każdy będzie dyszał, by ograć Igę Świątek. Oczywiście, trzeba walczyć na całego, ale ze świadomością, że czasami się noga powinie. Podkreślam, szlochy są niepotrzebne – ocenił.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.