- Przeczytaj. To naprawdę wzruszający tekst. Ona jest taka nieskazitelna - taką rekomendację artykułowi Igi Świątek dała koleżanka z kortu Daria Saville. I nie była osamotniona w tych pochwałach. Liderka rankingu WTA wspomniany artykuł przygotowała dla platformy The Players' Tribune, na której pojawiają się teksty od najlepszych sportowców świata. Ten autorstwa 21-latki w wersji polskojęzycznej zatytułowany został on "Mój polski sen", a w anglojęzycznej "Historia polskiej introwertyczki". Opowiedziała m.in. o tym, jak wyglądała jej droga do pierwszego z trzech tytułów wielkoszlemowych i jak po nim zmieniło się jej życie. Na sobotniej konferencji prasowej poprzedzającej Australian Open przyznała zaś, że napisała go z jasno określonym celem.
- Chciałam pokazać inną perspektywę i to, że nie zawsze było łatwo. Jak ktoś by tylko wszedł na mojego Instagrama, to mógłby pomyśleć, że to wszystko tak kolorowo wygląda i że wszystko w mojej karierze płynnie przebiegało. A jest na pewno wiele dzieciaków, które w przyszłości chciałyby być sportowcami lub mieć fajne kariery, zmagają się z jakimiś problemami i nie wiedzą, że to jest normalne - podkreśla Świątek.
Przyznaje, że w pewnym momencie pojawiły się kłopoty finansowe, które postawiły jej dalszą karierę tenisową pod znakiem zapytania.
- Mój tata musiał zrobić sporo rzeczy, bym mogła kontynuować grę. A to nie są takie oczywiste sprawy. W pewnym sensie chciałabym pokazać innym, że też mogą przejść przez jakieś dołki i może za kilka lat jak odniosą sukces, to nie będą nawet o tym pamiętać - dodaje zawodniczka, która w poprzednim sezonie wygrała osiem turniejów.
Poprzedni rok bezsprzecznie w kobiecym tenisie należał właśnie do niej. Wywalczyła m.in. dwa tytuły wielkoszlemowe i była pewniakiem do triumfu w plebiscycie "Przeglądu Sportowego". Tak też się stało, ale główna bohaterka nie mogła być obecna na gali, bo przebywała już w Australii. Z wyprzedzeniem nagrała więc film dla oglądających uroczystość, nie mając jeszcze pewności, które miejsce zajęła.
- Przyznam, że nie oczekiwałam aż tak bardzo na rezultat, bo...Nie chcę być arogancka, ale spodziewałam się, że mogłabym w tym roku wygrać. Następnego dnia porozmawiałam więc z tatą i siostrą, którzy byli na gali i potwierdzili moje przypuszczenia. Powiedzieli, że są ze mnie dumni i opowiedzieli, jak było. Było bez emocjonalnych reakcji - wspomina 21-latka.
Rok temu zaczęła współpracę z trenerem Tomaszem Wiktorowskim. Wówczas jako główny cel wskazywali postawienie na bardziej agresywną grę i przejmowanie kontroli na korcie. W jakich obszarach teraz ma zmienić się tenis Świątek?
- Powiedziałabym, że teraz różnice będą mniejsze. To normalne, bo kiedy dochodzisz do momentu, że twoja piłka jest dość szybka, to nie jest tak, że możesz grać jeszcze szybciej, bo stracisz nad nią kontrolę. Są tu pewne ograniczenia. Najlepsi zawodnicy grają konsekwentnie przez całą karierę. Nie sądzę, by Novak Djoković w ciągu ostatnich kilku lat wiele zmienił w swojej grze. (...) Z mojej perspektywy to kwestia pozostania regularną i niezmieniania zbyt wiele. Przyniosło to efekt, więc czemu miałabym wiele zmieniać? - przekonuje dziennikarzy w Melbourne liderka listy WTA.
W ubiegłym roku miała jeszcze jedno postanowienie. Przeżywająca mocno każdy swój błąd zawodniczka miała być dla siebie nieco mniej surowa. Przyznaje, że w tym wypadku nie jest łatwo o zmianę.
- Myślę, że zawsze będzie we mnie trochę perfekcjonistki. Gdy nie czuję się dobrze na korcie, to trudno nie być wobec siebie surową. Z drugiej strony najważniejsze, by znaleźć pewnego rodzaju równowagę na korcie. (...) Pracuję nad tym i z pewnością jest pod tym względem lepiej - ocenia.
W poprzednim sezonie przylgnęło też do niej żartobliwe określenie "gówniara z paletkom". Pojawiało się często w memach, których była bohaterką. Jaki przydomek będzie nosić w tym sezonie?
- Sama sobie nie będę ich nadawać. Pozostawię to fanom, jeśli będę mieli ochotę. Ja przede wszystkim mam nadzieję, że nadal będę solidną zawodniczką i nie ważne jaki będzie wynik, to fani zostaną ze mną. Wiadomo, sport jest wymagający. Pierwszy raz rozpoczynam sezon jako pierwsza rakieta globu, więc to są też dla mnie nowe wyzwanie. Sama nie umiem na razie powiedzieć, jakie określenie teraz zyskam. Możemy o tym porozmawiać za 10 miesięcy - dodaje na koniec uśmiechnięta Świątek.