Świątek przyćmiona. Australijscy kibice pokazali, kogo kochają najbardziej

Agnieszka Niedziałek
Iga Świątek i Ashleigh Barty jeszcze raz stanęły do rywalizacji, ale tym razem stawką były nie puchary i rankingowe punkty, a uznanie dzieci. W sobotę przed rozpoczęciem Australian Open w ramach tradycyjnego Kids Tennis Day korty w Melbourne przejęli najmłodsi. Kibice na wyciągnięcie ręki mieli trofea, które za wygranie tej wielkoszlemowej imprezy wręczane są singlistom.

Wrzawę powstałą do tej, gdy na korcie centralnym pojawiła się w sobotę Ashleigh Barty, można porównać tylko do tej, kiedy małym kibicom i ich rodzicom zaprezentował się niepokorny ulubieniec Australijczyków Nick Kyrgios. 26-latka w marcu ubiegłego roku - będąc na tenisowym szczycie - niespodziewanie zakończyła karierę. Dwa miesiące wcześniej triumfowała w Australian Open. Teraz będąca w ciąży była tenisistka zjawiła się na Rod Laver Arena, a jej drużyna rywalizowała w luźnej atmosferze z zespołem Igi Świątek.

Zobacz wideo Dawid Kubacki wypalił do dziennikarzy: Laktacji jeszcze nie rozkręciłem

Barty i Kyrgios poza konkurencją w oczach kibiców. Świątek skuteczną eliminatorką

Polka również została przywitana brawami, ale ani ona, ani nikt z pozostałych byłych i obecnych zawodników biorących udział w Kids Tennis Day nie miał szans na otrzymanie równie entuzjastycznej reakcji co Barty i Kyrgios.

Świątek ostatnio w meczu o stawkę zmierzyła się z Australijką na początku poprzedniego sezonu. Tak jak w ich wcześniejszych pojedynkach górą była Barty. Gdy jako liderka rankingu WTA ogłosiła rozbrat z zawodowym tenisem, to zaczął się okres dominacji Polki. Ta do końca 2022 roku wygrała osiem turniejów, w tym dwa wielkoszlemowe i zostawiła daleko w tyle konkurentki.

W sobotę Świątek i Barty znów wyszły na kort, ale rywalizacja miała luźny charakter i towarzyszyły jej żarty. W drużynie obecnej pierwszej rakiety globu byli m.in. Kyrgios i Białorusinka Wiktoria Azarenka. Była liderka miała po swojej stronie choćby Włocha Jannika Sinnera.

W pierwszej konkurencji rywalizowano w parach. Zadanie polegało na tym, by trafić piłką do pojemnika ustawionego na drugim końcu kortu. Dodatkowo jego realizację utrudniały biegające przed tenisistami członkinie grupy artystycznej wyposażone w parasolki. Większość uczestników miała duży problem, by umieścił piłkę w żółtym koszu.

Następnie sprawdzano pracę zespołową. Zawodnicy z każdej grupy stali obok siebie na szerokości całego kortu i przebijali piłkę na drugą stronę. Ten, kto nie zdołał tego zrobić, opuszczał pole gry. Świątek miała spore zasługi w eliminacji kolejnych osób z przeciwnej ekipy. Osób na korcie stopniowo ubywało aż została na nim właśnie zawodniczka trenowana przez Tomasza Wiktorowskiego i David Wagner. Wygrał odnoszący sukcesy w tenisie na wózkach Amerykanin - Polce nie wyszło uderzenie tyłem z głębi kortu.

Cenne puchary pod czujnym okiem ochroniarza. Oblegane wiatraki

Na koniec zostały pamiątkowe zdjęcia całej grupy i krótkie wywiady. Świątek zapewniła, że świetnie czuje się w Melbourne i przypomniała, że rok temu spędziła tu niemal całe dwa tygodnie. Wówczas odpadła w półfinale. Teraz jest główną faworytką, by 28 stycznia wznieść po finale Puchar Daphne Akhurst. 

W tę sobotę na wyciągnięcie ręki zarówno to trofeum, jak i wręczany najlepszemu singliście Puchar Normana Brooksa miał każdy chętny, kto pojawił się na terenie Melbourne Park i poczekał kilka minut w kolejce. Zakazu dotykania cennych eksponatów przez pozujących pilnował uważnie cały czas stojący tuż obok ochroniarz. 

Między kortami nieustannie tego dnia najwięcej było dzieci. Z okazji Kids Tennis Day przygotowano dla nich pokazy akrobatyczne i artystyczne, stoły do gry w tenisa stołowego i wiele innych zabaw. Ponieważ  tego dnia upał daje o sobie mocno znać i w pewnym momencie na termometrach było 37 stopni Celsjusza, to stale nie brakuje chętnych przy rozstawionych w różnych miejscach wiatrakach i specjalnym korytarzu. Przynoszą one ulgę dzięki produkowanej bryzie. Od poniedziałku korty Melbourne Park przejmą duże dzieci i na kortach skończy się zabawa i rozpocznie rywalizacja na poważnie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.