Iga Świątek (1. WTA) ma za sobą fantastyczny sezon, w którym udało jej się odnieść zwycięstwo w ośmiu turniejach WTA Tour, w tym dwóch Wielkiego Szlema: Roland Garros i US Open. Od kwietnia pozostaje też liderką światowego rankingu WTA. Teraz Polka szykuje się do pierwszego wielkiego turnieju w 2023 roku - w poniedziałek w Melbourne zaczyna się Australian Open. Tuż przed startem rywalizacji Świątek zabrała głos na The Players' Tribune - platformie, poprzez którą najwięksi sportowcy na świecie opowiadają swoje historie. Do tej pory z Polaków pojawili się tam Robert Lewandowski i Marcin Gortat.
W długim tekście Świątek opisała wiele wątków z początków swojej kariery, z drogi na szczyt. 21-letnia tenisistka opowiedziała m.in. o powrocie do kraju po pierwszym wygraniu Rolanda Garrosa. Kiedy była jeszcze we Francji nie odczuła tego, jak zyskała na popularności w Polsce. W jej życiu wszystko się zmieniło.
"Czysta adrenalina – tylko tak mogę opisać to, co wtedy czułam. Na takie coś nie da się w żaden sposób przygotować. Po pierwszym zwycięstwie w Wielkim Szlemie wszystko zmieniło się niemal z dnia na dzień. W wielu miejscach na świecie wciąż nie jestem rozpoznawalna. Tam, kiedy przypadkowy człowiek spotka mnie na ulicy, to nie powie: 'O, to ta znana tenisistka'. W Polsce jest inaczej. Tu zdarzało się nawet, że ktoś rozpoznał mnie po głosie, gdy zamawiałam jedzenie" - napisała Świątek.
Na tę uroczystość w Pałacu Prezydenckim tenisistka jechała z ojcem oraz ochroniarzem. Wspominając tę sytuację, pisze o tym, jak jej tata prowadził samochód, spoglądał w lusterko i skręcał w boczne ulice. "Czułam się jak w amerykańskim filmie. Brzmi to trochę przerażająco, ale w gruncie rzeczy to była niezła zabawa. [...] Pamięć działa w przedziwny sposób. Nie myślę wcale o całym szaleństwie, które temu towarzyszyło. Ani o medalu, ani o uroczystości. Nie wspominam nawet, jak ścigali nas paparazzi. Pamiętam tylko, jak tata prowadził samochód - kiedy na niego spojrzałam, miał na twarzy szeroki uśmiech" - pisze zawodniczka.
"On zawsze wierzył. Wierzył, zanim ja sama uwierzyłam. Nie wiem, czy to świadczy o tym, że jest naprawdę wspaniałym ojcem, czy że jest po prostu szalony" - dodała Świątek. I podkreśliła, że cały "tenisowy rok" jest dla niej dużym wyzwaniem. Liczyła, że sukces w Paryżu wszystko zmieni, ale tak nie było. "Miałam nadzieję, że teraz już będę mogła grać bez presji, ale później – w Toronto i Cincinnati – zdałam sobie sprawę, jak trudno być numerem jeden w rankingu, bo każda tenisistka chce zająć twoje miejsce" - napisała.
Więcej podobnych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Przed Świątek kolejny wielki turniej - Australian Open. Światowa nr 1 od początku nie będzie miała łatwego zadania. W pierwszej rundzie zmierzy się z zawodniczką, z którą rywalizowała w przeszłości. W poprzednim sezonie Niemka Jule Niemeier (68. WTA) była bliska sensacji w US Open. Wygrała pierwszego seta 6:2, ale w dwóch następnych Świątek triumfowała 6:4 i 6:0. Dla Niemeier najlepszym wynikiem w karierze w turniejach wielkoszlemowych jest ćwierćfinał zeszłorocznego Wimbledonu
Australian Open rozpocznie się 16 stycznia 2023 roku. Zapraszamy do Sport.pl i aplikacji mobilnej Sport.pl LIVE, gdzie będą dostępne relacje na żywo ze zmagań polskich tenisistów, a także najważniejsze informacje z całego turnieju. Wcześniej informowaliśmy też o drabince Huberta Hurkacza, o czym przeczytacie TUTAJ>>>.