Świątek przegrała z Tsitsipasem. Zaskakująca decyzja organizatorów Australian Open

Agnieszka Niedziałek
Jeśli ktoś sądził, że trzy tytuły wielkoszlemowe i miano liderki światowego rankingu wystarczą, by być główną postacią promującą tegoroczną edycję Australian Open, to się pomylił. Organizatorzy umieścili Igę Świątek na drugim planie, a na pierwszym Stefanosa Tsitsipasa. Grek co prawda należy do czołówki, ale dotychczas to on był tłem dla najlepszych tenisistów - pisze z Melbourne Agnieszka Niedziałek, korespondentka Sport.pl na Australian Open.

Czy jeśli impreza sportowa jest bardzo popularna, to nie ma potrzeby inwestować w jej lokalną promocję? Tak być może uznali organizatorzy Australian Open, bo w drodze z lotniska do centrum Melbourne nie zauważyłam żadnych elementów przypominających o rozpoczynającym się w poniedziałek turnieju wielkoszlemowym. Być może znajdują się w innych częściach miasta, ale na razie jedyny ślad turnieju zauważyłam na przystanku tramwajowym znajdującym się tuż przed wejściem na teren kompleksu tenisowego w Melbourne Park. I jeden z plakatów może budzić zdziwienie.

Zobacz wideo Paweł Fajdek podważa wyniki plebiscytu: Dałbym siebie na drugim miejscu!

Australia docenia lokalnych bohaterów i Djokovicia

Wspomnianych plakatów jest kilka. Z oczywistych względów sporo miejsca poświęcono australijskim zawodnikom. Na jednym znaleźli się Ajla Tomljanovic, Alex de Minaur i Thanasi Kokkinakis, a dołączone hasło brzmi: "Tam, gdzie błyszczą lokalni bohaterowie". 

Kokkinakis wyróżniony został jeszcze raz - razem z Nickiem Kyrgiosem. Przyjaźniący się od wielu lat tenisiści, którzy specjalizują się w singlu, niespodziewanie wygrali na Antypodach ubiegłoroczną rywalizację w deblu. Plakat nawiązujący do tego sukcesu zatytułowano "Zaczęło się od bromansu".

"Gdzie historia staje się legendą" - to z kolei podpis do plakatu, którego gwiazdą jest Novak Djoković. Słynny Serb jest dla tego turnieju postacią bardzo ważną. Wygrał go dziewięciokrotnie i jest rekordzistą wszech czasów w męskim singlu. I - jak widać - dobrego wrażenia nie psuje ubiegłoroczne zamieszanie, które zakończyło się cofnięciem wizy niezaszczepionego przeciwko COVID-19 zawodnika i odesłaniem go do domu.

Świątek z rolą drugoplanową. Dla obrońcy tytułu zabrakło miejsca

Organizatorzy Australian Open nie zapomnieli również o Świątek. Polkę, która niepodzielnie zdominowała poprzedni sezon w kobiecym tenisie, umieszczono na plakacie razem ze Stefanosem Tsitsipasem i Coco Gauff. Grekowi i Amerykance nie można odmówić sukcesów i talentu, ale nie ulega wątpliwości, że największe dokonania w tym gronie ma jak na razie 21-latka z Raszyna. Od wiosny ubiegłego roku jest pierwszą rakietą świata, a w ubiegłym roku wygrała osiem turniejów, w tym dwa wielkoszlemowe. 

Gracz z Aten jest czwarty na liście ATP, najwyżej w karierze był o jedno miejsce wyżej i dotychczas raz dotarł do finału wielkoszlemowych zmagań. Zrobił to w Roland Garros 2021. Jego najlepszym wynikiem w Melbourne jest półfinał i pod tym względem jest na równi ze Świątek. To jednak on jest centralną postacią plakatu zatytułowanego "Tutaj zaczyna się historia". 

Nie tylko fani tenisistki prowadzonej przez trenera Tomasza Wiktorowskiego mogli się poczuć zawiedzeni przy tej okazji. Na plakatach zabrakło miejsca np. dla Rafaela Nadala. Hiszpan ma na koncie rekordowe w męskim singlu 22 triumfy wielkoszlemowe, z czego dwa wywalczył w Australii. Do obecnej edycji przystępuje jako obrońca tytułu.

Świątek pozostaje udowodnić teraz na korcie, że zasługuje na rolę pierwszoplanową. A pierwszym krokiem w tym kierunku będzie pokonanie na otwarcie Niemki Jule Niemeier.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.