To był prawdziwy pojedynek na szczycie - Iga Świątek jest numerem jeden na liście WTA, a Jessica Pegula plasuje się o dwie pozycje niżej. Polka w piątek po raz pierwszy w United Cup zmierzyła się z rywalką z Top10. W fazie grupowej po drugiej stronie kortu stanęła 12. w tym zestawieniu Szwajcarka Belinda Bencić. Razem stworzyły widowisko na bardzo wysokim poziomie. Pegula również wzniosła się teraz na wyżyny, ale tym razem to zawodniczka Tomasza Wiktorowskiego nie była w stanie jej dorównać.
Ekipa USA biorąca udział w United Cup to prawdziwy Dream Team. By przekonać się o zasadności tego określenia, wystarczy spojrzeć na nazwiska singlistów. Pegula, Madison Keys, Taylor Fritz i Frances Tiafoe - cała czwórka plasuje się w Top20 światowego rankingu. Główni faworyci turnieju jak na razie nie zawodzą - w drodze do Final Four przegrali tylko dwa pojedyncze spotkania (Polska pięć). Jeden ze straconych punktów obciąża konto Peguli, która uległa Czeszce Petrze Kvitovej. W piątek jednak się za to w pełni zrehabilitowała.
Poprzedni sezon był najlepszym w karierze 28-letniej Amerykanki. Dotarła m.in. w trzech turniejach wielkoszlemowych do ćwierćfinału, bardzo dobrze radziła sobie w imprezach WTA i awansowała na najwyższe w karierze trzecie miejsce światowego rankingu. Miała przy tym wszystkim trochę pecha - aż cztery razy trafiła na będącą bezsprzecznie największą gwiazdą ubiegłego roku w kobiecym tourze Świątek. Pegula próbowała, walczyła, ale nic z tego - za każdym razem górą była tenisistka pracująca z Wiktorowskim. W całej karierze zaś bilans wynosił 4-1 dla Polki.
W piątek od początku widać było u Amerykanki wielką mobilizację, aby po stronie rywalki nie pojawiło się piąte z rzędu zwycięstwo w ich pojedynkach. Polscy kibice, którzy postanowili zarwać noc, by kibicować Świątek, pewnie przecierali na początku nieco oczy ze zdumienia. Mająca na koncie dotychczas w United Cup trzy singlowe zwycięstwa 21-latka przegrała aż siedem pierwszych punktów w meczu. Pegula zaś była skupiona, zdeterminowana, a jej ryzykowne zagrania przeważnie trafiały w pole gry.
Co prawda Świątek od razu odrobiła stratę podania, ale od stanu 1:1 kolejne cztery gemy zapisała na swoim koncie przeciwniczka. Pierwsza rakieta świata kilka razy efektownie odpowiedziała. Wygrała m.in. w końcówce partii wymianę na dużej intensywności, obroniła dwie piłki setowe, ale nie potrafiła znaleźć sposobu na świetnie dysponowaną Pegulę. Tym bardziej że ta bardzo dobrze także returnowała.
W przerwie Wiktorowski doradzał Polce, by grała szerzej, w sposób bardziej urozmaicony. Ta w kilku akcjach drugiej odsłony pokazała, że pamięta o jego słowach, ale dało to tylko pojedyncze chwile radości. Amerykanka wciąż grała na pełnej mocy i wciąż przeważnie nie zawodziła. Popisywała się kolejnymi udanymi zagraniami, które dały jej dwa przełamania - w trzecim i siódmym gemie. Jej dominacja była niepodważalna.
Tuż po 71-minutowym meczu Świątek poddała się emocjom. Usiadła na ławce obok kortu, zarzuciła na głowę ręcznik, a w jej oczach pojawiły się łzy. Smutną 21-latkę pocieszała zaś pełniąca funkcję jednego z dwojga kapitanów Biało-Czerwonych Agnieszka Radwańska.
To, że nie był to najlepszy dzień Świątek, potwierdzają statystyki. Zdobyła zaledwie 38 procent punktów po pierwszym podaniu. U Amerykanki było to 83 procent. Będący wielkim atutem Polki potężny forhend tym razem był znacznie słabszy i wolniejszy.
Pegula - poza tym, że dała swojej ekipie bardzo cenny punkt i przerwała złą passę w pojedynkach ze Świątek - ma także dodatkowe powody do radości. Zanotowała bowiem pierwsze w karierze zwycięstwo nad liderką rankingu WTA. Dotychczas najwyższej sklasyfikowaną tenisistką, jaką miała na rozkładzie, była w 2012 roku Japonka Naomi Osaka, ówczesny numer dwa na świecie.
Piątkową część meczu Polska - USA zakończy pojedynek drugich rakiet w męskim singlu. Kacper Żuk, który zastąpił w tej roli Daniela Michalskiego, zmierzy się z Francesem Tiafoe. Zajmujący 245. miejsce w rankingu ATP Polak po raz pierwszy w tym turnieju zaprezentuje się w singlu. Dotychczas Żuk, który niemal w ostatniej chwili zastąpił w składzie Biało-Czerwonych Kamila Majchrzaka (tymczasowo zawieszony po pozytywnych wynikach testów dopingowych), wystąpił w United Cup raz w deblu.
Rozstrzygnięcie tego półfinału nastąpi w sobotę. Na ten dzień zaplanowano spotkania Huberta Hurkacza z Taylorem Fritzem, Magdy Linette z Madison Keys oraz pojedynek mikstów. Zwycięska ekipa w niedzielnym finale zmierzy się z Grecją lub Włochami.