Iga Świątek miała koszmar, a teraz go przepędziła. Gest rywalki mówi wszystko

Łukasz Jachimiak
Jak odwrócić coś, co nam ciąży, a nawet prześladuje w snach? Z instrukcją spieszy Iga Świątek. Polka półtora roku temu przegrała mecz z mistrzynią olimpijską 6:7, 3:6, ale odwróciła sytuację - a nawet wynik - idealnie. W ramach United Cup w Brisbane Polka właśnie pokonała Belindę Bencić 6:3, 7:6, a rywalka z bezradności uderzała się rakietą w głowę.

- Myślę, że do końca życia jako koszmar zapamiętam nasz tie-break z US Open, który trwał 22 minuty - powiedziała Iga Świątek przed meczem z Belindą Bencić w ramach United Cup.

Zobacz wideo Wiele firm podejmowało próbę stworzenia symulatora tenisa na miarę piłkarskiej FIFY. Jak poradził sobie Matchpoint?

To był wrzesień 2021 roku. Miesiąc wcześniej Szwajcarka została mistrzynią olimpijską na igrzyskach w Tokio. Pół roku wcześniej - w lutym w Adelajdzie - Świątek gładko wygrała z Bencić 6:2, 6:2 w finale. Było niemal pewne, że ich starcie w czwartej rundzie US Open będzie zacięte.

Półtora roku temu Świątek nie była jeszcze tak silna mentalnie

Wynik 7:6, 6:3 dla Szwajcarki nie mówił prawdy o tamtym meczu. Bój o ćwierćfinał trwał długo - dwie godziny i 10 minut. W pierwszym secie Iga ze stanu 3:5 wyszła na 6:5 i miała piłkę setową. Ale nie zdołała wygrać 7:5, a później w najdłuższym w życiu tie-breaku nie dała rady wygrać żadnego z trzech setboli. Sama obroniła ich cztery. W sumie i Bencić, i Świątek miały więc po cztery zmarnowane piłki setowe. Ale piątą mistrzyni olimpijska wykorzystała. I w następnej partii poszła za ciosem.

Półtora roku temu Świątek nie była jeszcze tak silna mentalnie jak dziś. Wtedy trudniej było jej się podnosić, odwracać mecze. Teraz wszystkie trudne starcia wytrzymuje lepiej. Najlepiej na świecie. I dlatego już od 40 tygodni (!) jest numerem jeden rankingu WTA.

Najlepsza wersja najlepszej Igi Świątek

Mecz z Bencić w Brisbane był dla Igi trudny. Ale jednocześnie cały czas był pod jej kontrolą. I siła uderzeń, i odwaga oraz kreatywność w najtrudniejszych momentach, i ogólne przygotowanie sprawnościowe oraz wytrzymałościowe - tym wszystkim Świątek górowała nad rywalką - naprawdę bardzo dobrą w każdym z wymienionych elementów.

Najlepszą wersję najlepszej tenisistki świata oglądaliśmy wtedy, gdy 12. w rankingu Szwajcarka zdawała się dochodzić do głosu. W pierwszym secie przy prowadzeniu Świątek 4:2 i jej serwisie Bencić nie pozwoliła uciec Polce na 5:2. Przełamała Igę, ale gdy serwowała i teoretycznie miała szansę wyrównać na 4:4, to Świątek jej tę szansę zabrała. A kilka minut później było już po partii. Natomiast w drugim secie Bencić przełamała Polkę, przegrywając 4:5, czyli w ostatnim momencie, gdy Iga serwowała już na wygranie meczu.

Bencić dostała wiatru w żagle, przy wyniku 5:5 i swoim serwisie prowadziła 40:0, a wtedy Świątek zaczęła robić rzeczy, które w tym momencie potrafi robić tylko ona. Genialnym poruszaniem się po korcie, wspaniałą grą w defensywie i znakomitymi kontrami doszła rywalkę na 40:40. Tego gema co prawda przegrała, ale całą sobą pokazała, że jest w grze i że za chwilę doprowadzi do tie-breaka.

Półtora roku temu Świątek przegrała z Bencić 6:7, 3:6, a teraz pokonała ją 6:3, 7:6. Półtora roku temu Świątek w meczu z Bencić przeżyła koszmar. A teraz nie pozwoliła rywalce zbyt długo śnić o zwycięstwie. Tamten tie-break trwał 22 minuty, ten - dwa razy krócej, a w jego trakcie Bencić kilka razy ze złości uderzyła się rakietą w głowę. Świątek prowadziła od początku, wygrała 7-3, wykorzystując już pierwszego meczbola. Tu Świątek rządziła, tu była panią sytuacji, tu wszystko potoczyło się całkiem inaczej niż wtedy w Nowym Jorku.

Iga Świątek świetnie zaczyna rok 2023. A Polska zaczyna mecz ze Szwajcarią w United Cup, czyli w nieoficjalnych mistrzostwach świata od prowadzenia 1:0.

Jeszcze w poniedziałek mecz Michalski (260 ATP) - Huesler (ATP 56). Na wtorek zaplanowano mecze: Hurkacz (10 ATP) - Wawrinka (148 ATP), Linette (48 WTA) - Teichmann (35 WTA) oraz Świątek/Hurkacz - Bencić/Wawrinka.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.