W maju zeszłego roku organizatorzy Wimbledonu podjęli decyzję o wykluczeniu rosyjskich i białoruskich tenisistów i tenisistek. Decyzja spotkała się ze sprzeciwem nie tylko Rosjan, ale również WTA i ATP, które nie dopisały punktów do rankingu po tym turnieju. Czy scenariusz powtórzy się w 2023 roku? Tego dowiemy się za kilka miesięcy.
Tymczasem niektórzy wykluczeni zawodnicy nadal nie mogą tego przeboleć. Wśród nich jest Aryna Sabalenka. Białorusinka wylała swoje żale w tym temacie w rozmowie z australijskim "The Age". - To jest naprawdę okropne, ponieważ nikt nie popiera wojny – nikt. Problem polega na tym, że musimy o tym głośno mówić. Ale dlaczego mamy o tym krzyczeć na każdym kroku? To w niczym nie pomoże. W tej sytuacji nie mamy żadnej kontroli – twierdzi piąta rakieta świata.
Sabalenka jednocześnie zaskoczyła. Krytycznie odniosła się do działań Rosjan w Ukrainie. - Wyrzucili nas z Wimbledonu i co to zmieniło? Nic – [Rosjanie] nadal to robią i to jest najsmutniejsze tej sytuacji. Jesteśmy po prostu sportowcami uprawiającymi swój sport. Nie zajmujemy się polityką. Gdybyśmy wszyscy mogli coś zrobić, zrobilibyśmy to, ale nie mamy żadnej kontroli – przekonuje Białorusinka.
- To był ciężki czas. Byłam bardzo rozczarowana ich decyzją. Świetnie się bawiłam w Miami, ale naprawdę tęskniłam za ludźmi, ponieważ atmosfera na Wimbledonie jest niesamowita. Możesz poczuć, że ci ludzie naprawdę kochają tenis i naprawdę za nimi tęsknię. Mam nadzieję, że zagram tam [w 2023 roku] tylko ze względu na ludzi, aby poczuć tę atmosferę. Ale jeśli zamierzają nas ponownie wykluczyć… Nie obchodzi mnie decyzja Wimbledonu. Jedyne, za czym będę tęsknić, to ludzie – dodaje.
Tegoroczny Wimbledon zacznie się 3 lipca. Według "The Age", które powołuje się na inne doniesienia, tym razem turniej odbędzie się z udziałem Rosjan i Białorusinów. Za ro MKOl kilka dni temu ogłosił, że sankcje wobec obu krajów zostaną podtrzymane.