To największe osiągnięcie Świątek. Śmiała się: "Nie jest możliwe, by czuć się zbyt pewnie"

Dominik Senkowski
W plebiscycie "The Best of Iga" w kategorii "największe osiągnięcie Igi Świątek w 2022 roku" zwyciężyła seria 37 zwycięstw Polki z rzędu. Seria, za pomocą której Świątek na trwałe zapisała się w historii tenisa. - W moim przypadku nie jest możliwe, by czuć się zbyt pewnie - śmiała się Iga.

Mimo młodego wieku Iga Świątek jest już najlepszą zawodniczką w historii polskiego tenisa. Uznaliśmy jako Sport.pl, że warto docenić jej osiągnięcia. By podsumować ten wyjątkowy, przełomowy w jej karierze rok, zorganizowaliśmy plebiscyt "The Best of Iga", gdzie dziennikarze z całego świata wybierają jej najlepszy mecz, największy sukces, najgroźniejszą rywalkę oraz najlepszą wypowiedź. Premiera we wtorek i środę na Sport.pl i Gazeta.pl.

Wiele było sukcesów Igi Świątek w 2022 roku. W naszej kategorii zwyciężyła seria 37 zwycięstw z rzędu. To najlepsza seria w kobiecym tenisie w XXI wieku. Polka zostawiła w tyle m.in. Serenę Williams, Justine Henin i Wiktorię Azarenkę. Nasza tenisistka była niepokonana od 22 lutego do 1 lipca. 

Zobacz wideo „Iga Świątek i Przyjaciele dla Ukrainy". Tak wyglądało wydarzenie

Niesamowita seria Igi Świątek 

Na to pasmo zwycięstw złożyły się wygrane przez Igę Świątek turnieje kolejno w: Dausze, Indian Wells, Miami, Radomiu (Billie Jean King Cup), Stuttgarcie, Rzymie, Roland Garros i Wimbledonie. Polka przegrała dopiero 2 lipca w trzeciej rundzie Wimbledonu z Alize Cornet.

- Czuję się pewnie, ale w moim przypadku chyba jeszcze nie jest możliwe, by czuć się zbyt pewnie - mówiła Polka, gdy pytaliśmy ją o serię zwycięstw podczas Roland Garros. - Wciąż muszę być czujna. W tenisie każdy detal jest ważny. Staram się wykonywać swoją robotę cały czas tak samo. Nie myślę, ile wygrałam, jak dużą mam przewagę. Do każdej rywalki podchodzę jak do takiej, z którą mogę przegrać. To mi pomaga zachować koncentrację - dodawała.

'The Best of Iga''The Best of Iga' Sport.pl

W żadnej innej naszej kategorii zwycięska odpowiedź nie uzyskała aż takiej przewagi. Na serię 37 zwycięstw głosowało aż dziewięciu z 15 jurorów Sport.pl. - Takie lub podobne serie zwycięstw miały tylko największe postaci tej dyscypliny, które potem stały się globalnymi idolkami na lata. Zawsze powtarzamy, że największym osiągnięciem jest uzyskanie stabilnej formy przez długi czas, a Iga tyloma wygranymi meczami z rzędu wpisała się w tę definicję - tłumaczyła ten wybór Joanna Sakowicz-Kostecka, była czołowa polska tenisistka, dziś komentatorka i ekspertka Canal Plus Sport.

Została liderką, ale to nic nie zmieniło

Taka seria jest tym bardziej niesamowita, jeśli weźmiemy pod uwagę, jak wyrównany jest współczesny kobiecy tenis. - Dziś w rozgrywkach WTA praktycznie każda tenisistka z pierwszej setki może pokonać każdą rywalkę. Iga to najbardziej regularna zawodniczka, jaką mogę sobie wyobrazić - przekonywał Diego Jimenez z największego hiszpańskiego portalu tenisowego Punto de Break.

- Jej seria obejmowała nie tylko Roland Garros, lecz także prestiżowe turnieje w Miami, Indian Wells i Rzymie. To było wspaniałe. A to, że Iga była w stanie poradzić sobie z presją związaną z awansem na pierwsze miejsce w rankingu z dnia na dzień, bez utraty rytmu, podkreśla jej wielkość - argumentował Courtney Walsh z "The Australian". Jego redakcja przygotowuje jedyną australijską gazetę codzienną rozprowadzaną w całym kraju.

Iga Świątek została oficjalnie liderką rankingu WTA 4 kwietnia - już w trakcie niesamowitej serii zwycięstw. Wcześniej, 23 marca, Ashleigh Barty, która poprzednio prowadziła w kobiecym zestawieniu, zdecydowała się zakończyć karierę. 

Adam Romer z "Tenisklubu" przekonuje, że "Iga jeszcze wygra Roland Garros i US Open oraz będzie liderką rankingu WTA długo, ale taka seria może się jej już nie zdarzyć".

Świątek o Barty

- Słyszałam gdzieś głosy i hipotezy, że odejście Ash spowodowało, że dostałam skrzydeł i postanowiłam "wykorzystać miejsce, które się pojawiło". Tymczasem moje cele nie zmieniły się od początku sezonu i konsekwentnie je realizowałam. To, że Ash zdecydowała się zakończyć karierę, ja numerem dwa byłam przez niecały tydzień, a potem w ciągu jednej doby zostałam jedynką, sprawiło tylko, że musiałam błyskawicznie odnaleźć się w nowej, niesamowicie wymagającej sytuacji - opowiadała polska tenisistka w rozmowie ze Sport.pl. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.