Tegoroczny Wimbledon zdecydowanie różnił się od innych turniejów wielkoszlemowych. Wszystko za sprawą decyzji organizatorów, którzy ze względu na rosyjską inwazję na Ukrainie zdecydowali się wykluczyć tenisistów z Rosji i Białorusi z rywalizacji. Ruch ten nie spodobał się samym zawodnikom, ale również organizacjom ATP i WTA. Federacja męskiego tenisa zdecydowała się w środę 7 grudnia na zdecydowany krok.
ATP postanowiło nałożyć na Brytyjskie Stowarzyszenie Tenisa Trawiastego (LTA) karę grzywny w wysokości 1 miliona dolarów. Jest to kara nie tylko za uniemożliwienie startu w Wimbledonie, ale również wszystkich turniejach poprzedzających imprezę sezonu na kortach trawiastych.
Brytyjskie stowarzyszenie w oficjalnym oświadczeniu potępiła decyzję federacji. "LTA jest tym głęboko rozczarowana. W swojej decyzji ATP nie wykazało uznania dla wyjątkowych okoliczności stworzonych przez rosyjską inwazję na Ukrainę ani reakcji międzynarodowej społeczności sportowej i rządu brytyjskiego na tę inwazję" - czytamy.
Stanowiska organizatorów Wimbledonu broni brytyjska minister kultury, Michelle Donelan. „Wielka Brytania przyjęła wiodącą rolę na świecie, aby zbudować tę międzynarodową reakcję. Jesteśmy pewni, że sport nie może być wykorzystywany do legitymizacji tej śmiercionośnej inwazji, a sportowcom reprezentującym państwa rosyjskie czy białoruskie należy zabronić startów w innych krajach." - stwierdziła. Minister w konkretnych słowach odniosła się również do samej federacji. „To zły ruch ze strony ATP. Wzywam ich do uważnego zastanowienia się nad przesłaniem, jakie to wysyła, i do ponownego rozważenia sprawy" - dodała Donelan.
W związku z wykluczeniem rosyjskich i białoruskich tenisistów federacje ATP i WTA zadecydowały, że nie przyznają punktów za udział w tegorocznej rywalizacji. Tym samym Wimbledon stał się bardziej imprezą pokazową, a wielkoszlemowe zmagania na trawie wygrali Serb Novak Djoković i Kazaszka Jelena Rybakina.
Warto dodać, że mimo otwartej krytyki inwazji w Rosji przez świat tenisowy tylko Brytyjczycy zdecydowali się na tak drastyczny krok wobec sportowców z obu krajów.