Mirosław Skrzypczyński jest prezesem Polskiego Związku Tenisa od 2017 roku, choć wcześniej nie dał się poznać ani jako aktywny działacz, ani wybitny trener. Stanowisko - jak informował "Onet" - miał objąć dzięki poparciu m.in. Adama Hofmana, byłego posła PiS, który mu miał pootwierać drzwi do politycznych gabinetów i spółek Skarbu Państwa. Ale oskarżenia wobec Skrzypczyńskiego są znacznie poważniejsze.
Z październikowych ustaleń "Onetu" dowiedzieliśmy się, że latami znęcał się psychicznie i fizycznie nad rodziną i zawodniczkami. Stosować przemoc miał też lata temu, kiedy jeszcze nie był prezesem, a trenerem tenisa zawodniczek i zawodników Energetyka Gryfino.
- Początkowo podczas treningów trener Skrzypczyński zaczął szukać okazji do kontaktu fizycznego: dotykał, ocierał się. A po treningach, często indywidualnych, pod pretekstem znoszenia sprzętu czy konieczności odbycia rozmowy o popełnianych na korcie błędach, wybrane zawodniczki, w tym mnie, zaczął "zapraszać" do kantorka. Kantorkiem czasami to była dziewczęca szatnia, czasem biuro trenera, a innym razem miejsce składowania sprzętu. To były zawsze spotkania jeden na jeden. Zamykał od środka drzwi i krzywdził nas - w rozmowie z "Onetem" powiedziała posłanka Lewicy Katarzyna Kotula.
- Za zamkniętymi drzwiami dotykał mnie po miejscach intymnych... po piersiach, pośladkach. Mirosław Skrzypczyński napastował mnie seksualnie co najmniej kilkanaście razy w ciągu trzech lat, gdy przebywałam w klubie Energetyk Gryfino. Kiedy to robił, byłam całkowicie sparaliżowana. Pamiętam, że zastygałam, nie byłam w stanie wykonać żadnego ruchu. Dopiero później wypracowałam sobie strategię uciekania - dodała Kotula, która na początku lat 90. była zawodniczką klubu Energetyk Gryfino.
I jak można było się domyślić, Skrzypczyński stanowczo zaprzeczył wszystkim stawianym zarzutom.
"Oświadczam, że twierdzenia Katarzyny Kotuli zawierają nieprawdziwe informacje. Nieprawdziwe jest także twierdzenie pani redaktor Marii Mikołajewskiej z TVN24, aby wypowiadała się na mój temat negatywnie moja córka. Wręcz przeciwnie, moja córka, podobnie jak była żona, złożyły oświadczenia zaprzeczające twierdzeniom zawartym w artykułach opublikowanych w portalu Onet.pl" - oznajmił Skrzypczyński, którego cytuje "Interia"