Novak Djoković w ostatniej chwili wyprzedził Igę Świątek. Wymowny symbol

Dominik Senkowski
Novak Djoković rzutem na taśmę został najbogatszym tenisistą w 2022 r. Serb minimalnie wyprzedził Igę Świątek, choć Polka w tym sezonie osiągnęła na korcie więcej od niego. To symbol rosnących dysproporcji między tenisistkami a tenisistami.

Novak Djoković w wielkim stylu wygrał Turniej ATP Finals w Turynie. Serb w niedzielnym finale pokonał Norwega Caspera Ruuda 7:5, 6:3.

Zobacz wideo Co musi zrobić Lewandowski, żeby zostać sportowcem roku?

Po tym zwycięstwie Novak Djoković wyprzedził Igę Świątek w klasyfikacji najbogatszych tenisistów w tym roku, biorąc pod uwagę wyłącznie zarobki na korcie. Polka zarobiła 9,87 mln dolarów w sezonie 2022. Serbski tenisista - 9,93 mln dol. Różnica między nimi wynosi niecałe 60 tys. dolarów.

Djoković jednak bogatszy

Długo zdawało się, że nikt w tenisie nie wyprzedzi Świątek pod względem nagród finansowych w ostatnich 12 miesiącach. Djoković dokonał tego na ostatniej prostej. Z jednej strony należy docenić wyczyn 35-latka z Belgradu, który mimo problemów (z powodu szczepień nie zagrał m.in. w Australian Open i US Open) w drugiej części sezonu osiągnął kilka wspaniałych sukcesów. Z drugiej strony jego przewaga nad Polką to kolejny dowód na brak równouprawnienia w światowym tenisie.

Iga Świątek zdobyła w tym roku osiem tytułów, w tym dwa wielkoszlemowe (Roland Garros i US Open). Novak Djoković wygrał pięć imprez, z czego jedną rangi wielkoszlemowej (Wimbledon). Polka zwyciężała w tym roku w czterech turniejach rangi 1000 (Rzym, Miami, Indian Wells, Doha). Serb? Tylko jednej - w stolicy Włoch.

Więcej sukcesów Polki

Djoković zanotował w tym roku 38 zwycięstw, Świątek aż 67. Jest liderką rankingu WTA od ponad 33 tygodni. 35-latek kończy sezon na piątym miejscu, liderem zestawienia ATP pozostanie Hiszpan Carlos Alcaraz.

Najbardziej symboliczny pod tym względem był tegoroczny turniej w Rzymie, gdzie triumfowali i Świątek, i Djoković. Ona za zwycięstwo otrzymała 412 tys. dol., on ponad dwa razy więcej - 880 tys. Czyli niemal 470 tys. dol. więcej. Pomyśleć, że jeszcze dwa lata temu zwyciężczyni Simona Halep zarobiła w stolicy Włoch raptem 10 euro mniej od ówczesnego triumfatora, którym był wtedy także Novak Djoković.

Tenisistki wydają być dziś dalej od równouprawnienia niż jeszcze kilka lat temu. Co prawda w zawodach wielkoszlemowych zarabiają tyle samo co mężczyźni, ale w pozostałych turniejach różnice znów rosną na ich niekorzyść. Kobiecy tenis bardzo ucierpiał wskutek pandemii i relacji na linii WTA - Chiny. Władze Organizacji Kobiecego Tenisa stanęły po stronie Peng Shuai, która oskarżyła chińskiego polityka o napaść seksualną. W zamian zerwano umowy z Chińczykami, wycofano turnieje WTA z tego kraju. Nie udało się wciąż zasypać powstałej w ten sposób dziury w budżecie kobiecej federacji.

Różnice między kobiecym i męskim tenisem widać także w organizacji. Turniej WTA Finals odbywał się w Fort Worth, gdzie brakowało kibiców, a i sami Amerykanie tłumaczyli, że nie wszyscy w ich kraju wiedzą o istnieniu takiego miasta. Zawody ATP Finals rozegrane zostały w Turynie, marketing był na wyższym poziomie. Zdjęcia najlepszych ośmiu tenisistów zamieszczano w social mediach kilka dni przed startem turnieju, mecze promowano także na włoskich ulicach. Nie chodzi więc tylko o pieniądze, ale także o lepsze zarządzanie produktem.

"To powinna być celebracja sportu"

Jeszcze w Teksasie psycholog Igi Świątek Daria Abramowicz mówiła Sport.pl: - Wieńczący sezon turniej dla ośmiu najlepszych tenisistek świata, stanowiących o sile tego sportu, powinien doceniać te zawodniczki i być pewnego rodzaju celebracją sportu i rywalizacji. Mam tu na myśli oczywiście poziom organizacji, logistykę, atmosferę, poziom wsparcia czy aspekt finansowy.

Władze kobiecego tenisa muszą wyciągnąć wnioski z ostatnich miesięcy, które nie należały dla nich do najlepszych. Problemy przy organizacji WTA Finals doprowadziły także do wycofania Igi Świątek z finałów Billie Jean King Cup. Zawody w Fort Worth kończyły się dzień przed imprezą w Glasgow. Podobnie jak Polka postąpiły także m.in. Jessica Pegula i Barbora Krejcikova.

Tenisistki chciałyby być na równi z mężczyznami, czego najlepszym dowodem są ich reakcje na pytania Sport.pl w Teksasie o pomysł powołania kobiecego odpowiednika Laver Cup (impreza istniejąca od 2017 r., w której najlepsi tenisiści świata podzieleni są na dwie drużyny: Europa i reszta świata).

Iga Świątek zawiesza głos

Zapytane przez nas Iga Świątek, Caroline Garcia i Daria Kasatkina podeszły do tematu bardzo entuzjastycznie. Liderka rankingu z Polki przyznała jednak. - Pomysł jest super. Im więcej takich imprez, tym większa korzyść dla nas. Bo naprawdę można urozmaicić nasz sport i pokazać go z trochę innej perspektywy. Ale myślę, że… że może… nie wiem - tu Polka zawiesiła wypowiedź, zastanawiając się przez chwilę. 

Następnie kontynuowała: - Myślę, że WTA po prostu ma na razie inne rzeczy, na których powinna się skoncentrować (uśmiech). Ale jak najbardziej w przyszłości chciałabym, żeby takie imprezy powstawały.

Kontrowersji nie brakowało także m.in. w czasie tegorocznego Roland Garros. Nowa dyrektorka turnieju, dawna wybitna tenisistka Amelie Mauresmo, musiała tłumaczyć się z decyzji, w myśl której w 10 sesjach wieczornych (najchętniej oglądane) zaplanowano w Paryżu tylko jedno spotkanie pań.

Działacze WTA szukają nowych sponsorów, szukają też nowej lokalizacji dla Turnieju Mistrzyń. Czas działa na ich niekorzyść i sprawia, że różnice między tenisistkami i tenisistami rosną.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.