Iga Świątek zmieniła się nie do poznania. Zaczyna przypominać Agnieszkę Radwańską

Dominik Senkowski
W trakcie zaledwie roku Iga Świątek zmieniła się nie do poznania. Wygrywa regularnie z największymi rywalkami, przestała być specjalistką tylko od kortów ziemnych, potrafi odwracać losy spotkań, statystyki wskazują, że poprawiła serwis. W pewnych aspektach zaczyna przypominać Agnieszkę Radwańską.

Iga Świątek zakończy rok 2022 jako liderka światowego rankingu WTA, podczas gdy w poprzednim sezonie finiszowała na dziewiątym miejscu. Historię jej awansu, listę wspaniałych rekordów i osiągnięć znamy niemal na pamięć. Ale co konkretnie zmieniło się w grze polskiej tenisistki, że ostatnie 12 miesięcy było dla niej tak udane? W jej grze można dostrzec kilka zasadniczych zmian.

Zobacz wideo Co musi zrobić Lewandowski, żeby zostać sportowcem roku?

Skuteczność w starciu z najlepszymi

To, co zwraca przede wszystkim uwagę, to przemiana w rywalizacji z najlepszymi. W 2021 roku, zwłaszcza w drugiej części sezonu, Świątek miała spore problemy z ogrywaniem tenisistek z top 10 rankingu WTA. Pokonując Paulę Badosę w ostatnim meczu WTA Finals 2021 odniosła pierwsze zwycięstwo nad rywalką z czołowej "10" na kortach twardych. Przerwała także niekorzystną serię, bo zawodniczki ze ścisłej czołówki nie była w stanie pokonać od majowej wygranej w finale w Rzymie nad Karoliną Pliskovą. Słowem, w 2021 roku Polka z najlepszymi wygrywała od wielkiego dzwonu.

Ten sezon jest inny. W 2022 roku to Świątek jest najlepsza i nie pozostawia złudzeń tenisistkom, które chciałyby ją gonić. Polka ma bilans 15-2 w meczach z top 10. Jedyne porażki to ta z byłą numer 1 Ash Barty na początku sezonu i niedawno w WTA Finals z Aryną Sabalenką. Z tą samą Sabalenką Świątek wygrywała jednak kilka razy, podobnie jak m.in. z wiceliderką rankingu Ons Jabeur czy trzecią Jessicą Pegulą. Mówimy oczywiście o sytuacjach, w których rywalka Polki była w top 10 w momencie rozgrywania meczu, bo Caroline Garcia jest dziś czwarta na świecie, ale gdy w lipcu ogrywała Świątek w Warszawie, plasowała się znacznie niżej.

Potrafi odwracać losy meczów

Inna ważna kwestia, która wpłynęła na poprawę gry Świątek - Polka nauczyła się reagować, kiedy jej nie idzie. W całym poprzednim sezonie Świątek wygrała jedynie trzy mecze w sytuacji, w której przegrała pierwszego seta: z Kają Juvan w Melbourne, Barborą Krejcikovą w Rzymie i Fioną Ferro na US Open. A w tym roku? 

Dwukrotnie udało jej się to już na początku sezonu w Australian Open (z Soraną Cirsteą i Kasą Kanepi). Potem przyszły trzy takie mecze w Indians Wells (Anelina Kalinina, Angelika Kerber, Clara Tauson), jeden w Stuttgarcie (Ludmila Samsonova), jeden w Roland Garros (Qinwen Zheng), dwa w US Open (Aryna Sabalenka, Jule Niemeier) i jeden w San Diego (Jessica Pegula).

Razem daje to 10 wygranych spotkań po przegraniu pierwszego seta. To wielka zmiana, która działa na korzyść Polki. Rywalka nigdy nie może być przekonana, że już jest blisko wygranej - a na pewno takiego komfortu nie daje jej zwycięstwo ze Świątek w pierwszej partii. Polka potrafi odwracać losy spotkań, których - podkreślmy - jest coraz więcej. Świątek zagrała w tym roku 75 spotkań i w porównaniu z ubiegłorocznym sezonem, to wzrost o 26 pojedynków. Progres w przygotowaniu fizycznym to kolejny element postępu tenisistki z Raszyna.

"Szukanie rozwiązań"

Z korzystną statystyką odwracania wyników źle rozpoczętych spotkań wiąże się też bardziej generalna uwaga: Świątek jest coraz mocniejsza psychicznie na korcie. Z jej strony nie widzimy już łez w czasie pojedynków, w przypadku niepowodzeń potrafi zmobilizować się jeszcze mocniej. O szukaniu rozwiązań mówiła w tym roku kilkukrotnie - choćby w Paryżu, schodząc do szatni na przerwę po przegraniu seta z Chinką Zheng. Konstruktywne podejście pozwala znajdować nowe pomysły na pokonanie przeciwniczki, gdy np. plan A nie daje rezultatu. Chłodna głowa w takich sytuacjach jest na wagę złota.

W trakcie długiego i trudnego sezonu ciężko jest utrzymać najwyższą formę, dlatego tym cenniejsze są wygrane w turniejach, w których momentami idzie pod górkę. Zwłaszcza gdy są to turnieje wielkoszlemowe. Tak było w tym roku w Nowym Jorku - Świątek zwyciężyła w US Open nie grając aż tak dobrze, jak wiosną. - Zawsze chciałabym poniekąd zabawiać publiczność i imponować grą, a w tym turnieju musiałam nauczyć się wygrywać też bez fajerwerków. I to jest dla mnie najcenniejsza lekcja - mówiła po wygraniu na kortach Flushing Meadows w rozmowie ze Sport.pl.

Agresywniej, ale mniej ryzyka

Świątek od początku tego sezonu pracuje z nowym trenerem. Piotra Sierzputowskiego zastąpił Tomasz Wiktorowski. Największa zmiana w jej grze z tym związana? Tenisistka sama mówiła, że Wiktorowski przekonał ją do bardziej agresywnej gry. Z drugiej strony - nie oznacza to wcale zwiększenia ryzyka. 

- Zaczęła korzystać dużo częściej z topspina [uderzenie piłki z bardzo silną rotacją - red.]. Tomasz Wiktorowski ma ogromny udział w jej przemianie jako bardzo doświadczony szkoleniowiec, który pracował z Agnieszką Radwańską. Iga jest lepszą wersją Agi, znacznie potężniejszą i bardziej agresywną. Jednocześnie jej gra przypomina pod pewnym względami grę Radwańskiej - mówi w rozmowie ze Sport.pl Roee Preis, izraelski dziennikarz zajmujący się kobiecym tenisem.

Co ma na myśli? - Chodzi mi o dokładność zagrań Igi, inteligencję na korcie, cierpliwość i umiejętność konstruowania punktów. Dokładność to nowy element w jej grze, w przeszłości uderzała piłkę znacznie bardziej płasko, stawiając na siłę, a nie dokładność - wskazuje dziennikarz z Izraela.

Inny pod tym względem był ostatni mecz Polki w tym roku. W przegranym spotkaniu WTA Finals z Sabalenką było zbyt dużo błędów związanych z ryzykowną grą. W Fort Worth zwracała na to uwagę nasza tenisistka, jak i jej trener.

Coraz większa wszechstronność, wyzwaniem wciąż trawa

Po wygraniu Roland Garros 2020 Świątek uchodziła przez jakiś czas głównie za specjalistkę od kortów ziemnych. Ten rok sprawił, że stała się dużo bardziej wszechstronna, jeśli chodzi o nawierzchnie. Wygrała dwa turniej wielkoszlemowe na innych kortach (Paryż - ziemia, Nowy Jork - nawierzchnia twarda), dobrze radzi sobie także w hali. Większym wyzwaniem pozostaje jedynie trawa, ale i tu poprawa jest na pewno w zasięgu jej możliwości.

Fantastyczna wiosenna seria 37 zwycięstw przypadła na korty twarde w USA i ziemne w Europie. Na tych dwóch nawierzchniach tenisistki rywalizują przez większość sezonu. Nie może więc dziwić taka przewaga w rankingu naszej zawodniczki nad resztą stawki. Nad drugą Ons Jabeur to ponad 6000 punktów. 

Serwis coraz lepszy, choć wciąż jest co poprawiać

Z poprawy jakiego elementu gry w tym roku najbardziej zadowolona jest sama Świątek? Polka mówiła o tym niedawno przed startem WTA Finals. - Najbardziej cieszę się z poprawy serwisu. Nie zagrywam może wielu asów, ale jest to lepsze podanie - mówiła w Teksasie.

Potwierdzają to także statystyki. Skuteczność pierwszego serwisu Świątek w porównaniu z poprzednim rokiem wzrosła z 57 do 65 proc. Procent wygranych gemów przy własnym podaniu jest taki sam - 75 (ale takich gemów w 2022 roku rozegrała 677, w 2021 - 482). W trakcie ostatnich 12 miesięcy Polka miała także lepszy procent obrony break pointów (62-54). 

Oczywiście serwis nadal warto poprawiać, co pokazał ostatni mecz sezonu z Sabalenką. W czasie pojedynku z Białorusinką brakowało Polce pierwszego podania, pojawiło się kilka podwójnych błędów serwisowych, ogółem serwis "nie pomagał". To jednak wyjątek od reguły, jaka panowała w jej meczach w zakończonym właśnie, znakomitym sezonie 2022.

Więcej o:
Copyright © Agora SA