Kropka nad i postawiona. Świątek bez straty seta w półfinale

Iga Świątek, pokonując Coco Gauff 6:3, 6:0 w trzecim meczu grupowym WTA Finals, postawiła kropkę nad i. Liderka światowego rankingu nie tylko z kompletem zwycięstw, ale i bez straty seta awansowała do niedzielnego półfinału. W nim polska tenisistka zmierzy się z Białorusinką Aryną Sabalenką.

Pojedynek Igi Świątek z Coco Gauff pod kątem rozstrzygnięć ważnych dla dalszej części turnieju nie miał żadnego znaczenia. Już po dwóch kolejkach wiadomo było bowiem, że 21-letnia Polka awansuje do "czwórki" z pierwszego miejsca, a młodsza o trzy lata Amerykanka w sobotę zakończy występ. Jedyną niewiadomą było więc, czy pierwsza z nich jednak nie pozostanie niepokonana, czy też druga w debiucie będzie musiała się obejść bez zwycięstwa.

Zobacz wideo Skoczkowie narciarscy "w tenisowej piaskownicy". Kamil Stoch uspokaja Igę Świątek

Gauff jak ubiegłoroczna Świątek. Nadzieja Amerykanów wciąż bez sposobu na Polkę

Będąca wielką nadzieją amerykańskiego tenisa Gauff ma na koncie już kilka sukcesów i zwycięstw nad zawodniczkami ze światowej czołówki. Od prawie dwóch tygodni sama należy do Top10. Ze Świątek zmierzyła się wcześniej cztery razy, ale wciąż nie może znaleźć na nią sposobu. 

Tylko pierwszy z ich pojedynków - ubiegłoroczny ćwierćfinał w Rzymie - był dość zacięty, choć i tak skończył się w dwóch setach. W każdym z trzech kolejnych, które odbyły się już w tym sezonie - Polka traciła najwyżej cztery gemy. O jednego mniej oddała młodszej o trzy lata przeciwniczce trzy tygodnie temu, w ćwierćfinale w San Diego, i teraz w Fort Worth.

Po jednym z ich tegorocznych spotkań - finale wielkoszlemowego Roland Garros - rozczarowana jednostronnością pojedynku i przytłoczona emocjami nastolatka popłakała się. Łzy leciały jej po policzkach także podczas obecnego WTA Finals, w trakcie meczu z Darią Kasatkiną. Nerwowość w jej grze miała również przełożenie na dużą liczbę błędów po jej stronie. Już po czwartkowym spotkaniu z Rosjanką - z dwoma porażkami na koncie - straciła szanse na awans do półfinału.

Ulegająca emocjom w trakcie pojedynku z Kasatkiną Gauff przypominała nieco Świątek, która w poprzedniej edycji mastersa miała podobne problemy. Polka w Guadalajarze płakała w trakcie pierwszego meczu. Ona też wtedy po dwóch przegranych spotkaniach wiedziała już, że na fazie grupowej zakończy występ. Zakończyła go zwycięstwem nad Hiszpanką Paulą Badosą. Teraz sama nie dała okazji Amerykance na nieco radośniejsze pożegnanie z turniejem.

Nerwowy początek i błędy Świątek, a potem dominacja. Polka jak Henin

Początek spotkania pokazał, że nastolatce posłużyło to, że grała bez presji. Nie mając nic do stracenia, była aktywna i sprawiała faworytce sporo problemów. Świątek z kolei - podobnie jak dwa dni wcześniej w meczu z Caroline Garcią - zaczęła nie najlepiej. Popełniała sporo błędów, co w połączeniu z pewnością prezentowaną przez Amerykankę sprawiło, że sama z dużym trudem wygrywała swoje gemy serwisowe, podczas gdy Gauff robiła to bez większych kłopotów.

Polka już w pierwszym gemie przy własnym podaniu dwukrotnie broniła się przed jego stratą. Gauff zaś dwukrotnie wygrała swoje bez straty punktu. Sytuacja zaczęła się zmieniać od stanu 3:3. Amerykance przydarzało się coraz więcej pomyłek, Świątek z kolei grała już mniej nerwowo. Dodatkowo uśmiechnęło się do niej też szczęście. Dzięki niemu miała wtedy jeden z czterech "break pointów" - piłka przeszła po taśmie na drugą stronę kortu. W kolejnej akcji rywalka jeszcze się wybroniła, ale na koniec popełniła podwójny błąd, pomagając tym samym przeciwniczce w uzyskaniu przełamania.

Od tego momentu Polka, choć wciąż nie była bezbłędna, to jednak dominowała. I po 43 minutach zapisała na swoim koncie pierwszego seta. Zaliczyła w nim aż 15 niewymuszonych błędów, niemal dwa razy więcej niż Gauff (8). Dominowała zaś za to wyraźnie pod względem uderzeń wygrywających (11-3). 

Druga partia była już bardzo jednostronna, a Amerykanka nie zdobyła w niej nawet jednego gema. Okazja na przełamanie, którą miała przy wyniku 2:0 dla Świątek, była w tym wypadku jednostkową sytuacją. Zawodniczka trenera Tomasza Wiktorowskiego powiększała dorobek "winnerów", a reprezentantka gospodarzy notowała coraz więcej pomyłek.

Dominująca od wiosny niepodzielnie 21-latka już po raz 22. w tym roku wygrała seta 6:0. W obecnym stuleciu więcej tzw. bajgli w jednym sezonie zanotowała tylko Amerykanka Serena Williams - 25. Rekord wśród tenisistek należy zaś do Steffi Graf. Legendarna Niemka uzyskała ich w 1989 roku aż 35, a rok wcześniej 29.

Polka wyśrubowała tego dnia także dwie inne imponujące statystyki. Odniosła 67. zwycięstwo w tym roku, przy zaledwie ośmiu porażkach. Poza tym po raz 15. z rzędu w tym sezonie wygrała z zawodniczką z Top10. Tym samym wyrównała należący do Justine Henin rekord XXI wieku (2007). W ostatnich 40 latach 14 takich kolejnych wygranych lub więcej zanotowały jeszcze tylko trzy tenisistki: Venus Williams (2001), Steffi Graf (1987, 1989, 1993 i 1995) oraz Martina Navratilova (1984 i 1986).

Świątek jako dziewiąta bez straty seta, Gauff siódma z bilansem 0-6. W straconych gemach lepsza tylko Henin

Świątek dzięki tej wygranej awansowała do półfinału nie tylko z kompletem zwycięstw, ale też bez straty seta. Odkąd w 2003 roku przywrócono w WTA Finals formułę z fazą grupową osiem zawodniczek dokonało tego przed Polką. Były to: Amelie Mauresmo (2004), Maria Szarapowa (2006), Henin (2007), Wiera Zwonariewa (2010), Petra Kvitova (2011), Serena Williams (2012 i 2013), Jelina Switolina (2019), a Maria Sakkari zrobiła to w piątek.

21-latka z Raszyna w każdym z dwóch wcześniejszych spotkań straciła tylko po pięć gemów, a w sumie w pierwszej części rywalizacji 13. Pod tym względem w ostatnich 19 latach lepsza była tylko Henin, która 15 lat temu oddała grupowym przeciwniczkom łącznie tylko 11 gemów.

Gauff z kolei w sobotę walczyła o zapisanie na swoim koncie pierwszego seta w tej imprezie. Nie udało jej się jednak uniknąć podzielenia losu sześciu zawodniczek, które od 2003 roku udział w fazie grupowej zakończyły bez żadnej wygranej partii. Wśród nich była m.in. Agnieszka Radwańska, która w ten sposób odpadła osiem lat temu. 

Tuż przed Świątek i Gauff na kort wyszły Caroline Garcia i Daria Kasatkina, które w bezpośrednim meczu miały rozstrzygnąć, która z nich razem z Polką przejdzie do następnego etapu z tej grupy. Francuzka wygrała zacięty pojedynek 4:6, 6:1, 7:6 (7-5), a o finał zagra z Greczynką Marią Sakkari.

Iga Świątek poznała rywalkę w półfinale WTA Finals. W tym roku z nią nie przegrała Iga Świątek poznała rywalkę w półfinale WTA Finals. W tym roku z nią nie przegrała

Polka z kolei już od piątku znała nazwisko swojej półfinałowej rywalki. Aryna Sabalenka zajęła drugie miejsce w swojej grupie, co oznaczało, że o finał zagra z liderką tej drugiej. Z siódmą na światowej liście Białorusinką, która awansowała z bilansem 2-1, liderka rankingu zmierzyła się dotychczas pięć razy, w tym już cztery razy w tym sezonie. Przegrała tylko raz - w poprzedniej edycji mastersa, gdy stoczyły trzysetowy pojedynek. Podobnie zacięty był potem już tylko jeden ich mecz, ten ostatni - wrześniowy półfinał wielkoszlemowego US Open (3:6, 6:1, 6:4).

Tenisistka z Mińska będzie drugą - obok Kasatkiny - zawodniczką, która już po raz piąty zmierzy się z Polką w tym roku. Rosjanka ma bilans 0-5, a Sabalenka powalczy, by nie podzielić jej losu.

Więcej o: