Zaskakujący obrazek z meczu Igi Świątek. Sędzia musiała przerwać spotkanie [WIDEO]

Dominik Senkowski
Iga Świątek przetrwała trudny początek meczu z Caroline Garcią, a w drugim secie odnalazła się nawet w zaskakującej sytuacji, gdy sędzia przerwała mecz z powodu zepsutej reklamy. Sztab Polki cieszył się bardzo, bo wynik nie oddaje, jak trudne było to spotkanie.

Po losowaniu grup WTA Finals kibice Igi Świątek nie mogli doczekać się spotkania swojej ulubienicy z Caroline Garcią. W końcu Francuzka to jedna z raptem ośmiu tenisistek, które w tym roku pokonały polską liderkę rankingu i jedyna z taki zwycięstwem spośród wszystkich singlistek występujących w Fort Worth. Garcia wygrała ze Świątek w lipcu w ćwierćfinale imprezy BNP Paribas Poland Open w Warszawie.  

Zobacz wideo Nowa Iga Świątek. Jednak Djoković, a nie Nadal?

Trudny początek meczu 

Do 18. minuty spotkania w Teksasie wydawało się, że i tym razem mogą być spore problemy dla Polki. Francuzka serwowała bardzo mocno i celnie, a jednocześnie niemiłosiernie atakowała podanie Świątek. Garcia rozpoczęła mecz z przytupem, głęboko wchodziła w kort przy drugim serwisie naszej tenisistki. Prowadziła 2:1 z przełamaniem, miała piłkę na 3:1, ale to reprezentanta naszego kraju wyrównała na 2:2. 

W kolejnym gemie Garcia doczekała się dwóch szans na przełamanie Świątek, ale ta znów się obroniła. Po ostatniej piłce gema psycholog Daria Abramowicz uniosła zaciśniętą pięść wysoko w górę. Choć początkowe - to były bardzo ważne momenty meczu. Iga Świątek nie pozwoliła odskoczyć Caroline Garcii. 

„Jazda" Igi Świątek, polscy kibice zachwyceni

Co prawda tenisistka z Francji zdołała wyrównać na 3:3, ale chwilę później przegrała trzy gemy z rzędu, w tym dwa do zera i pierwszego seta 3:6. Iga Świątek rozkręcała się z minuty na minutę. Z jej ust słychać padało słynne już „Jazda!". 

Zachwyceni byli także polscy kibice, których znów - podobnie jak we wtorkowym meczu z Darią Kasatkiną - było całkiem sporo. Całkiem sporo, biorąc pod uwagę, że frekwencja na trybunach hali Dickies Arena nadal nie zachwyca. Do kompletu publiczności, o którym mówiła 21-latka z Raszyna, wciąż daleko.

Nie brakowało okrzyków po polsku: „Iga!", „Dawaj Iga!", „Jesteś najlepsza". Trzeba jedyna przyznać, że sporo okrzyków było także po francusku. Kibice Caroline Garcii reagowali bardzo żywiołowo. 

Drugi set zaczął się inaczej, bo od prowadzenia naszej tenisistki. Świątek szybko przełamała Garcię, następnie obroniła trzy break pointy i wyszła na 2:0. Bardzo ważny był gem przy stanie 3:2 i serwis Polki. Nasza tenisistka prowadziła 40:0, potem zrobiła się równowaga a sędzia przerwała na moment mecz. 

To dlatego, że reklama na jednej z trybun popsuła się i zaczęła migać. To była dość zaskakująca sytuacja, która nie zdarza się często na światowych kortach. Gdy tenisistki wróciły do gry, Świątek utrzymała podanie.

Wynik nie odzwierciedla, jak trudny był to mecz

Po ostatniej piłce szóstego gema drugiego seta sztab Igi Świątek wyskoczył z krzesełek z szalonej radości. Trudno się dziwić - wszystkie ważne piłki tej partii szły na konto ich podopiecznej. A łatwo nie było, Francuzka starała się serwisem i returnem uprzykrzyć życie Polce. 

4:2, a chwilę później 5:2 dla Polki, która znów przełamała rywalkę. Dwie minuty później mogła już skakać do góry po cennym zwycięstwie. Wygrała 6:3, 6:2 i zrewanżowała się Garcii za porażkę w Warszawie.

Iga Świątek ograła Caroline Garcię w takim samym stosunku (6:3, 6:2), jak we wtorek w pierwszym meczu WTA Finals Darię Kasatkinę (6:2, 6:3). To były jednak dwa zupełnie inne spotkania. To z Rosjanką - dużo łatwiejsze. Niech nikogo nie zmyli wynik pojedynku z Francuzką, która sprawiła liderce rankingu sporo problemów. Szczególnie na początku pierwszego seta, gdy to wszystko mogło potoczyć się inaczej. Poziom spotkania był bardzo wysoki. Niewykluczone, że obie panie spotkają się w Fort Worth raz jeszcze - w poniedziałkowym finale WTA Finals.

Więcej o: