We wtorek, późnym wieczorem czasu polskiego, Iga Świątek rozpoczynała swój drugi udział w tzw. "turnieju mistrzyń", czyli WTA Finals. Tym razem jednak Polka przystępowała do turnieju w Teksasie jako główna faworytka do zwycięstwa, a w pierwszym meczu mierzyła się z Rosjanką Darią Kasatkiną (WTA 8.), z którą w tym sezonie grała czterokrotnie, za każdym razem wygrywając bez straty seta i łącznie tracąc ledwie 14 gemów.
Na korcie w Fort Worth szybko okazało się, że Iga Świątek nie zamierza przerywać swojej świetnej passy w rywalizacji z tenisistką z Rosji. Wtorkowy mecz rozpoczęła doskonale - po trzech gemach prowadziła 3:0 z jednym przełamaniem. W drugim gemie Świątek miała trzy break-pointy i wykorzystała dopiero trzecią z nich, w kolejnej rozgrywce dwie piłki na przełamanie powrotne miała jej rywalka, ale wówczas Polka popisywała się bardzo precyzyjnymi uderzeniami, którymi doskonale wyszła z opresji.
W kolejnych gemach obie panie wygrywały swoje podanie, a Świątek kontrolowała sytuację na korcie, grając bardzo solidny tenis. Przy wyniku 5:2 znów przyspieszyła przy serwisie rywalki, dzięki swoim świetnym akcjom zdołała po raz kolejny przełamać Kasatkinę i zwyciężyć w pierwszym secie 6:2.
Drugi set rozpoczął się dokładnie tak jak pierwszy, a może nawet jeszcze lepiej dla Igi Świątek, która również triumfowała w trzech pierwszych gemach, ale tym razem na tyle bezproblemowo, że straciła w nich w sumie zaledwie jeden "mały" punkt. Polka była nie do zatrzymania i w ten sposób wysysała energię ze swojej rywalki, która wprawdzie się starała, ale była po prostu bezradna, jak w całym sezonie przeciwko Idze.
Polska tenisistka w pełni kontrolowała poczynania na korcie, skupiła się przede wszystkim na wygrywaniu swojego podania, a to tego dnia robiła bardzo skutecznie. Nie została przełamana ani razu i przy pierwszej piłce meczowej zakończyła spotkanie.
Iga Świątek pokonała Darię Kasatkinę 6:2, 6:3 i od zwycięstwa rozpoczęła swój drugi udział w WTA Finals. Swoje drugie spotkanie Polka rozegra w czwartek, a jej rywalką będzie albo Coco Gauff, albo Caroline Garcia. To okaże się dopiero po bezpośrednim meczu tych tenisistek, który rozpocznie się o godzinie 1:00 czasu polskiego.