Kapitan Polek komentuje decyzję Świątek i wskazuje winnych. "Totalny bałagan"

- Nie jestem zaskoczony decyzją Igi Świątek. Tak naprawdę ciężko było podjąć inną z punktu widzenia tak renomowanej tenisistki - mówi Sport.pl Dawid Celt. Reprezentacja Polski w turnieju finałowym Pucharu Billie Jean King będzie musiała radzić sobie bez liderki światowego rankingu. - Ten występ wiązałby się z ogromnym poświęceniem - ocenia kapitan drużyny narodowej i wskazuje winnych tej sytuacji.

- Stanę na głowie i będę odmawiał dwie zdrowaśki dziennie, żebyśmy zagrali w najsilniejszy składzie, ale nie wszystko jest zależne ode mnie - tak w połowie kwietnia Dawid Celt odnosił się do kwestii występu Igi Świątek w turnieju finałowym Pucharu Billie Jean King. Wypowiedział te słowa tuż po zwycięstwie 4:0 nad Rumunkami w barażu w Radomiu, które dało Polkom prawo gry w listopadowej imprezie. Deklaracje, starania i ewentualne modlitwy kapitana biało-czerwonych na nic się zdały - pierwsza rakieta świata nie wystąpi jesienią w drużynie narodowej.

Zobacz wideo Nowa Iga Świątek. Jednak Djoković, a nie Nadal? [Sport.pl LIVE]

Celt wczuwa się w sytuację Świątek. "Totalny bałagan. (...) Nie zmieni tu nic zwiększanie puli nagród"

W kwietniu znany był jedynie termin turnieju finałowego Pucharu BJK. Nie wiadomo zaś było ani gdzie on się odbędzie, ani gdzie i kiedy czołowe zawodniczki świata będą rywalizować w kończącym sezon WTA Finals. Obawy Celta dotyczące potencjalnych trudności ziściły się. Okazało się bowiem, że pierwsza z wymienionych imprez gościć będzie w Glasgow, a drugą zaplanowano od 31 października do 7 listopada w Dallas. Oczywistym stało się, że połączenie tych dwóch startów będzie dużą trudnością dla zawodniczek ze światowej czołówki, w tym Świątek. Pismo wysłane przez Polski Związek Tenisowy zmieniło tyle, że biało-czerwone pierwszy mecz mają zagrać 9 listopada, a nie dzień wcześniej.

Liderka światowej listy na konferencji prasowej sprzed sześciu dni podkreśliła, że udział w obu turniejach będzie wymagający. Zapowiedziała, że decyzja zapadnie w kolejnym tygodniu i długo z tym nie czekano - w poniedziałek oficjalnie poinformowano, że 21-latka rezygnuje z występu w Szkocji.

- Nie jestem zaskoczony. Ta decyzja jest dla mnie wytłumaczalna. Tak naprawdę ciężko było podjąć inną z punktu widzenia tak renomowanej zawodniczki, jaką jest Iga - zaznacza Celt.

Straci z tego powodu największą gwiazdę swojej drużyny, ale - jak mówi - zawsze stara się spojrzeć na sprawę z perspektywy obu stron.

- Wiem, że gdybym był Igą lub jej trenerem, to pewnie też miałbym sporo obiekcji. Przede wszystkim jest bardzo mało czasu na adaptację do nowych warunków i ponowne wejście na maksymalne obroty. Do tego dochodzi ten trudniejszy wariant jet lagu. Potem trzeba znaleźć czas na odpoczynek i przygotowania, a jest on bardzo skrócony. Nie jest z gumy, nie da się go wydłużyć, bo rusza nowy sezon. W tym kontekście występ w turnieju finałowym BJK wiązałby się z ogromnym poświęceniem - podsumowuje. 

Kapitan reprezentacji Polski nie ma wątpliwości, w czyim kierunku trzeba kierować pretensje w tej sytuacji. Wskazuje tu na WTA i Międzynarodową Federację Tenisową (ITF), które odpowiadają za wybór terminów i lokalizacji dwóch omawianych imprez.

- Uważam te organizacje za głównego winowajcę. Nie współpracują ze sobą i zupełnie nie grają do tej samej bramki. Każda robi swoje i powstał totalny bałagan. Doprowadziły do tego, że najlepsze tenisistki będą podejmować takie decyzje. Tenis jest sportem indywidualnym i zawodniczki zawsze będą w pierwszej kolejności stawiać na swoje własne kariery. Tak układając kalendarz, nie zbudujemy prestiżu rozgrywek drużyn narodowych. Nie zmieni tu nic zwiększanie puli nagród - przekonuje.

WTA i ITF nie uczą się na błędach. Polska traci więcej niż USA i Czechy

Celt przypomina też, że nie jest to pierwszy w ostatnich latach przykład takiego braku współpracy tych organizacji. Tak samo było w poprzednim sezonie. Wówczas również turniej finałowy BJK i masters zaplanowano w bardzo zbliżonych terminach, a na oddalonych kontynentach. Najpierw w Pradze rozgrywano zawody drużyn narodowych.

- Hiszpanki Garbine Muguruza i Paula Badosa wycofały się, gdy okazało się, że kilka dni później będzie WTA Finals w Guadalajarze - przywołuje.

Jego zdaniem koniecznością jest znalezienie lepszych terminów. Przyznaje, że nie ma tu idealnego rozwiązania ze względu na przeładowany kalendarz, ale ma pewną propozycję.

- Na pierwszy rzut oka dużo lepszą opcją wydaje się zorganizowanie turnieju finałowego  BJK po US Open. Rozgrywano wtedy część meczów Pucharu Davisa, nie było żadnych dużych turniejów. Koniec sezonu jest zawsze dla tych najlepszych okresem wyczekiwanego odpoczynku. Kiedy chcesz się już zresetować, a nie wydłużać granie o kolejny tydzień. Zwłaszcza jeśli mają w ciągu dwóch dni przenieść się na inny kontynent. Ktoś musiałby bardzo zaryzykować i chcieć się poświęcić. To jedyne rozwiązanie. Jest w pełni zrozumiałe, że te najlepsze zawodniczki w Glasgow w takiej sytuacji grać nie będą - podkreśla.

Kapitan biało-czerwonych wskazuje też, że na tle rywalek z fazy grupowej jego zespół z powodu złego rozplanowania tych dwóch imprez dozna największego osłabienia.

- Jakby nie patrzeć, to my będziemy na tym cierpieć najbardziej. Wiemy, jaką wartość dla naszej drużyny stanowi Iga. Amerykanki mają cztery zawodniczki w czołowej „16" rankingu Race. Nawet bez Jessiki Peguli oraz Coco Gauff i tak są cały czas bardzo groźne. Mają choćby Danielle Collins czy Shelby Rogers i wartość tej drużyny aż tak bardzo nie spadnie. Jeżeli w ogóle spadnie. Prawdopodobnie żadna z Czeszek nie zagra w tym roku w mastersie, więc z jednej strony mogą się spokojnie przygotowywać do turnieju finałowego BJK, ale pojawia się tu inny problem. Będą miały sporo czekania na ten występ, przez co trzeba sztucznie wydłużyć sezon - analizuje.

Celt zapewnia jednak, że bez Świątek Polki i tak powalczą z całych sił w Szkocji. - Nie będziemy faworytem, ale dzięki temu zagramy bez presji. Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, by uzyskać dobry wynik - deklaruje.

Jednocześnie jeszcze raz ostrzega, że jeśli WTA i ITF nie zaczną współpracować i podejmować lepsze decyzje odnośnie terminów i lokalizacji omawianych imprez, to nadal będzie to mocno szkodzić Pucharowi BJK.

- Dla dobra prestiżu tych rozgrywek, zagwarantowania im dobrego poziomu oraz udziału najlepszych tenisistek powinno się to jak najszybciej zmienić - zaznacza ekspert.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.