Ambitne plany Igi Świątek. Już wie, jak wykorzystać pasmo sukcesów w Polsce

Iga Świątek ma dopiero 21 lat, a już myśli o tym, co mogłaby zrobić po zakończeniu kariery. Zwyciężczyni ostatniego US Open wie, w jaki sposób przekuć pasmo sukcesów w coś, co będzie służyło na lata. "Chciałabym zbudować w Polsce akademię" - zapowiedziała w rozmowie z Interią.

Iga Świątek w ostatnim wywiadzie, udzielonym portalowi Interia, zaskoczyła ambitnymi planami, jakie ma na okres po zakończeniu tenisowej kariery. Po raz kolejny wykazała się dojrzałą postawą. - Chciałabym zbudować akademię w Polsce i miejsce, gdzie młodzież miałaby większą swobodę, by grać w tenisa i nie kombinować z dostępnością kortów, z zapleczem poza kortowym typu siłownia albo dostępem do fizjoterapeutów - wyznała 21-latka.

Zobacz wideo Nowa Iga Świątek. Jednak Djoković, a nie Nadal? [Sport.pl LIVE]

Iga Świątek ma wizję. "Muszę zebrać trochę doświadczenia"

Zawodniczka z Raszyna zdaje sobie jednak sprawę, że do zrealizowania tak wielkiego przedsięwzięcia wciąż jeszcze daleka droga. - Mam pewną wizję i pomysł, ale żeby to się przerodziło w plan, to muszę zebrać trochę doświadczenia życiowego i po prostu zbliżyć się do tego momentu, a zamierzam grać jeszcze przez parę lat - wytłumaczyła Świątek.

Czy Świątek nie podałaby ręki Rosjankom? " Wolę w inny sposób manifestować swoje wartości"

W wywiadzie Polka odniosła się także do swoich działań, wyrażających poparcie dla Ukrainy zaatakowanej przez Rosję. Przyznała, że nie zamierza uciekać się do tak kontrowersyjnych aktów, jak niepodawanie ręki zawodniczkom z Rosji po zakończonych meczach. - Wolę manifestować w inny sposób swoje wartości, chociażby nosząc wstążeczkę i robiąc działania, które finansowo i materialnie mogą wspomóc Ukraińców, więc ja takie rzeczy zrobiłam i zamierzam robić jeszcze więcej, jeśli będzie okazja - stwierdziła.

Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl.

Zapytana została także, czy jest za wykluczeniem Rosjan i Białorusinów z turniejów WTA i ATP. - Szczerze mówiąc, to jest skomplikowana sytuacja i nie chcę do końca sama podejmować takiej decyzji, bo wiem, że jest wielu mądrych ludzi, chociażby w WTA i ATP, którzy mogliby np. wcześniej się zadeklarować i pokierować nami w ten sposób, żeby nie wpłynęło to na nastroje w szatni czy personalne relacje między zawodniczkami. Z jednej strony wiem, że to nie jest ich wina, że ich kraj rozpoczął wojnę, ale z drugiej strony jest społeczna odpowiedzialność - odpowiedziała tenisistka.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.