Największe korty tenisowe coraz częściej są wykorzystywane przez aktywistów klimatycznych do organizacji protestów. Od czerwca doszło do trzech incydentów, podczas których mecze zostały sparaliżowane.
Na początku czerwca podczas półfinału Roland Garros Marin Cilić - Casper Ruud kobieta o imieniu Alizee wbiegła na kort i przywiązała się do siatki. Mecz został natychmiast przerwany, a do aktywistki podeszli ochroniarze. Alizee uklęknęła przy siatce i przywiązała się do niej zapięciem, które miała również na szyi. Ubrana była w koszulkę z napisem: "Pozostało nam 1028 dni", co nawiązywało do zmian klimatycznych.
Niecałe dwa tygodnie później do podobnego zdarzenia doszło w Halle. W czasie meczu półfinałowego Hubert Hurkacz - Danił Miedwiediew inna kobieta wbiegła na kort i próbowała przywiązać się do siatki. Nie udało jej się, tym razem ochrona była szybsza. Miała na sobie koszulkę z napisem "Jeszcze trzy lata" i link do strony niemieckiej organizacji działającej na rzecz poprawy stanu klimatu.
W Halle ochroniarze mieli przez chwilę problem, by obezwładnić kobietę. Jeden z mężczyzn dwukrotnie upadł na trawę, próbując zatrzymać aktywistkę. W tym celu potrzebny był ostatecznie jeszcze jeden ochroniarz.
Trzeci przypadek widzieliśmy w ostatni piątek w Londynie. Podczas meczu Diego Schwartzmana ze Stefanosem Tsitsipasem w ramach turnieju Laver Cup na kort wszedł mężczyzna, który podpalił niezidentyfikowany przedmiot, a płomień przeniósł się na jego rękę. Interweniowała ochrona, która ugasiła ogień i wyprowadziła protestującego. Aktywista miał na sobie koszulkę z napisem "Koniec prywatnych odrzutowców w Wielkiej Brytanii".
- To jedna z najbardziej zwariowanych rzeczy, jakie widziałem na korcie tenisowym, ale jest to również odpowiednie miejsce do protestów przeciwko prywatnym odrzutowcom - ocenił zdarzenie z Londynu znany dziennikarz tenisowy Ben Rothenberg.
Rothenberg dodał: - Rozgrywki tenisowe są już bardzo nieprzyjazne dla klimatu ze względu na wymagania dotyczące podróży. Krytyka korzystania z prywatnego odrzutowca na mecz pokazowy jest słuszna, w pełni uzasadniona.
Laver Cup to turniej pokazowy, który od sześciu lat rozgrywany jest między drużynami Europy i Reszty Świata. W tym roku pierwszy raz triumfowała drużyna spoza Europy. Impreza była też częściowo w cieniu pożegnania Rogera Federera, który w piątkowy wieczór rozegrał ostatni mecz w karierze.
Zmiany klimatyczne to jedno z największych wyzwań, przed jakim stoi współczesny świat. Czy jednak takie działania aktywistów, jak w Paryżu, Halle i Londynie przynoszą skutek? A może są przeciwskuteczne?
- Sprawa ochrony klimatu staje się coraz ważniejszym tematem debaty publicznej, a co za tym idzie: angażuje coraz większe emocje, głównie ze strony aktywistów. Żeby zwrócić uwagę pozostałej części społeczeństwa na tę kwestię, sięgają oni nawet po drastyczne metody, czego przykładem może być protest podczas meczu tenisa połączony z samookaleczeniem. Jednakże taka taktyka może być przeciwskuteczna - odbiorcy zainteresują się przede wszystkim formą demonstracji, a idea, która za nią stoi zejdzie na plan dalszy - ocenia w rozmowie ze Sport.pl Jakub Wiech, ekspert ds. energii i klimatu, wiceszef serwisu Energetyka24.
- Aktywiści – działając w ten sposób – mogą wylać dziecko z kąpielą i odstraszyć wielu ludzi od sprawy klimatu. Coraz bardziej efektowne protesty mogą stać się coraz mniej efektywne ze względu na brak zrozumienia. Dobrym przykładem, choć niezwiązanym ze sportem, są demonstracje polegające na przyklejeniu się aktywistów do budynków lub nawet dzieł sztuki - wskazuje Wiech.
Innego zdania jest Katarzyna Bilewska z Greenpeace Polska. - Jesteśmy organizacją aktywistyczną, dlatego cieszą nas akcje bezpośrednie podejmowane na rzecz klimatu z zastrzeżeniem, że są to akcje bez użycia przemocy. Aktywistki i aktywiści klimatyczni często sięgają po radykalne formy, żeby zwrócić uwagę świata na problem pogłębiającego się kryzysu klimatycznego. Tego typu akcje mają na celu wywołanie debaty, a nawet przesunięcia jej ram i często są skutecznym narzędziem w kampanii na rzecz zmiany - twierdzi Bilewska.
Nasza rozmówczyni podkreśla, że podobne protesty to niejedyne działania, jakie podejmuje ruch klimatyczny. - Opieramy się na raportach naukowych, analizach eksperckich, pokazujemy ścieżki zmian, staramy się przekonać do nich polityczki i polityków, ale bez zainteresowania, jakie budzą akcje bezpośrednie, bardzo trudno jest przykuć uwagę osób odpowiedzialnych za podejmowanie decyzje - wskazuje Bilewska.
A co z prywatnymi odrzutowcami? - Podróże prywatnymi samolotami to olbrzymie obciążenie dla klimatu, który już jest mocno nadwyrężony emisjami gazów cieplarnianych. Jak wskazuje analiza organizacji Transport and Enviroment z maja ubiegłego roku, jeden procent ludzkości generuje aż 50 procent emisji z transportu samolotowego. Podróż prywatnym odrzutowcem w ciągu godziny emituje dwie tony CO2. Dla porównania przeciętna osoba żyjąca w Unii Europejskiej w ciągu całego roku emituje 8,2 tony CO2 - tłumaczy Bilewska.
- Na szczęście rośnie ruch sprzeciwu wobec korzystania z takiej formy transportu. Coraz częściej publiczne chwalenie się celebrytów podróżą prywatnym samolotem jest krytykowane przez ich fanki i fanów. Za tym powinny też pójść kolejne kroki, np. wysokie opodatkowanie emisji z prywatnych odrzutowców - kończy Bilewska.