Iga Świątek rozpoczęła w poniedziałek 25. tydzień w roli liderki rankingu WTA. Plasując się na tej pozycji Polka, coraz częściej porównywana jest do legend tenisa. Wracają też opinie nawiązujące do poprzedniej pierwszej rakiety świata - Ashleigh Barty.
Ciekawej analizy dokonał portal puntodebreak.com, który zauważa, że polska tenisistka właściwie od razu weszła na miejsce Barty. Zaraz po tym, jak Australijka zakończyła karierę. I odkąd Świątek została liderką światowego rankingu, nie odpuszcza ani na chwilę.
"Australijka prowadziła na szczycie rankingu WTA aż 121 tygodni, co czyni ją siódmą tenisistką w historii, która najdłużej spędziła na tej zaszczytnej pozycji, ale przyszłość Polki nie jest wcale mniejsza. Ma ponad 5000 punktów przewagi nad kolejną rywalką, obecnie Ons Jabeur, i w najbliższych miesiącach będzie miała sporo miejsca, by jeszcze mocniej uciec" - czytamy w artykule.
Przełom w karierze Świątek nastąpił w lutym, kiedy wygrała turnieje WTA w Doha, Indian Wells i Miami, a następnie przedłużyła swoją passę dzięki nienagannej grze na mączce. W tamtym okresie mówiono o niej, że jest nie do pokonania. Wszystko zatrzymało się na Wimbledonie, ale teraz Polka wygrała US Open i media na świecie twierdzą, że trudno będzie ją przegonić w rankingu.
"Jest rzeczą oczywistą, że w 2023 roku będzie walczyła o dorównanie swoim wynikom z tego sezonu, ale do tego czasu ma kilka tygodni, które mogą okazać się źródłem punktów, dających jej większą przewagę w rankingach. Będzie bronić jedynie półfinału w WTA 500 Ostrawa oraz wystąpi WTA Finals. W tym roku przyjedzie jako wielka faworytka na imprezę, która gromadzi osiem najlepszych zawodniczek sezonu, a wcześniej będzie miała okazje do dalszego powiększania swojego dorobku, jak choćby w WTA 500 San Diego czy WTA 1000 Guadalajara" - wyliczają dziennikarze.
"Już wczesny okres 2023 roku może dostarczyć Polce więcej radości w postaci dodanych punktów rankingowych, gdyż będzie bronić półfinałów w Adelajdzie i w Australian Open, a także drugiej rundy w Dubaju. Dodajmy do tego wszystkiego ewidentną niekonsekwencję wszystkich jej przeciwniczek, a okaże się, że Iga może usankcjonować swoją pozycję na szczycie rankingów praktycznie na zawsze. Tylko niespodziewane pojawienie się jakiejś zawodniczki z pierwszej piątki między końcem tego roku a początkiem następnego, albo załamanie o biblijnych rozmiarach z jej strony, mogłoby zagrozić jej statusowi światowego numeru jeden przed marcem 2023 roku. Dodatkowo Kontaveit i Badosa stracą w najbliższych tygodniach sporo punktów, a Pegula i wspomniana Jabeur jako jedyne mają realne perspektywy wzrostu w swoich rankingach" - przewiduje portal puntodebreak.com.
Dziennikarze uważają, że nikt nie spodziewał się, że liderowanie polskiej tenisistki będzie trwało tak długo. I wyliczają, że gdyby Świątek pozostała pierwszą rakietą świata po Australian Open 2023, to miałaby już 41 tygodni w tej roli na koncie. To jednak wciąż będzie daleko, aby znalazła się w najlepszej dziesiątce pod tym względem w historii. "Jasne jest jednak, że jesteśmy świadkami wykuwania się imperium, dla którego nie ma wyraźnej opozycji, a więc wszystko wydaje się zależeć od sprawności Świątek" - zakończono artykuł.