Każdy kibic tenisa wiedział, że ten dzień musi nadejść, ale wszyscy łudzili się, że to jeszcze nie teraz. Roger Federer poinformował oficjalnie, że kończy karierę. Legendarny Szwajcar ponad rok nie grał w tenisa i właściwie potwierdził to, czego trzeba było się spodziewać.
- To słodko-gorzka decyzja, bo będę tęsknił za wszystkim, co dał mi tour. Z drugiej strony mam wiele powodów do świętowania. Uważam się za jedną z najszczęśliwszych osób na ziemi. Otrzymałem niezwykły talent do gry w tenisa i robiłem to na poziomie, którego nie mogłem sobie wymarzyć. Robiłem to dłużej, niż uważałem, że będzie możliwe - napisał Federer w czwartkowym oświadczeniu.
8 sierpnia Szwajcar skończył 41 lat. Jego ostatni zawodowy występ miał miejsce ponad rok temu na Wimbledonie. W ćwierćfinale przegrał wyraźnie z naszym Hubertem Hurkaczem. Polak zapisze się na trwałe do historii tenisa, jako ten który ostatni grał z Rogerem Federerem. Tamto spotkanie było dla kibiców szwajcarskiego tenisisty bardzo przykre. Federer, mimo że grał na swojej ukochanej londyńskiej trawie, na której wygrał osiem razy, wyglądał bardzo słabo. Nie przypominał już zawodnika, który przez lata tak dominował.
Dominacja Szwajcara była niezaprzeczalna. Przez długi czas był wyraźnym liderem w liczbie tytułów wielkoszlemowych. Dziś ma ich 20. Sześciokrotnie triumfował w Australian Open (2004, 2006, 2007, 2010, 2017, 2018), raz we French Open (2009), ośmiokrotnie w Wimbledonie (2003, 2004, 2005, 2006, 2007, 2009, 2012, 2017) i pięciokrotnie w US Open. Więcej tytułów mają od niego jedynie Rafael Nadal (22) oraz Novak Djoković (21).
Federer to wielokrotny lider rankingu ATP, mistrz olimpijski (Pekin 2008 w grze podwójnej), zwycięzca aż 103 turniejów tenisowych. Zaczynał w Bazylei w 1998 roku, a jego pierwszym poważnym rywalem był Andre Agassi. Załapał się jeszcze na erę Agassiego i Pete’a Samprasa. Przejął od nich pałeczkę jako nowa pierwsza rakieta męskich rozgrywek.
Zawsze imponował klasą na korcie i poza nim. Grał niezwykle efektownie, czym zjednywał sobie kibiców. Jako jeden z ostatnich tenisistów prezentował często styl serve&volej - po serwisie od razu szedł do siatki. To jedna z recept, dlaczego tak długo pozostał czynnym zawodnikiem. Skracał wymiany, jego tenis nie był aż tak oparty na fizyczności jak Nadala czy Djokovicia. Unikał przez długi czas ciężkich kontuzji.
Szwajcar jest znany ze swojego eleganckiego, jednoręcznego backhandu. Młodzi adepci tenisa przez lata będą uczynili się na nim, jak poprawie wykonywać to uderzenie. Także poza rywalizacją sportową Federer imponował ogładą i kulturą. Stronił od kontrowersyjnych wypowiedzi, zwykle bardzo ładnie wypowiadał się o rywalach. Ostatni duży sukces odniósł w Australian Open 2020, gdy przegrał w półfinale z Novakiem Djokoviciem.
Federer mimo wielu sukcesów nie był robotem, a żywym człowiekiem. Potrafił rozpłakać się po zwycięstwach, jak choćby w Melbourne pięć lat temu po finale Australian Open z Rafaelem Nadalem. Płakał także na wizji podczas wywiadu dla CNN, gdy wspominał swojego byłego trenera Petera Cartera. - Wciąż bardzo za nim tęsknię - mówił łamanym głosem.
Roger Federer, Rafael Nadal, Novak Djoković i Andy Murray stworzyli tzw. "Wielką Czwórkę", która dominowała przez ostatnie kilkanaście lat męskiego tenisa. Z czasem Szkot wypadł z tego grona z powodu kontuzji. Dla kibiców najbardziej pasjonujące były pojedynki Federera z Nadalem. Lepszy okazał się Hiszpan w bezpośrednich spotkaniach (24-16). Obaj rozkochali w sobie tenisową społeczność sukcesami, ale także charakterem. Djoković prawdopodobnie nigdy nie zostanie tak pokochany przez kibiców jak Szwajcar i Hiszpan.
- Djoković nie należy do ulubieńców tenisowej publiczności. Fani od lat najbardziej kochają Federera, a za nim Nadala. Obaj są dość naturalni w tym wszystkim, co robią. Serb jest nieco inny od nich. Prezentuje się w 100 procentach profesjonalnie, ale mam wrażenie, że kibice nie dostrzegają w nim takiego ludzkiego pierwiastka. Są przekonani, że Hiszpan i Szwajcar są sympatyczniejsi i dlatego im bardziej kibicują. To oczywiście może być zupełnie mylne wrażenie. Coś w Djokoviciu jest takiego, że tej sympatii kibiców nie potrafi zdobyć. Myślę, ze już do końca kariery będzie w tym aspekcie niespełniony - nawet jak zostanie rekordzistą pod względem tytułów wielkoszlemowych. To uwielbienie, jakim obdarzeni są Nadal i Federer, może być jedyną rzeczą, jakiej Djoković nie zdoła osiągnąć - mówił nam w 2020 roku Adam Romer z "Tenisklub".
Dwa lata minęły, a słowa Romera są jeszcze bardziej aktualne. Djoković bardzo podpadł zachowaniami w czasie pandemii koronawirusa, popieraniem teorii paranaukowych. Szwajcar milczał na ten temat.
Federer to sukcesy, emocje, ale także oczywiście gigantyczne pieniądze. Tylko na korcie zarobił ponad 130 mln dolarów. Znacznie więcej uzyskał na gruncie reklamowym, dzięki czemu przez ostatnie lata - mimo że prawie nie grał lub nie odnosił sukcesów - nadal był najlepiej zarabiającym tenisistą na świecie.
Rok 2022 jest wyjątkowy dla światowego tenisa. W ostatnich miesiącach kariery zakończyli Roger Federer, Serena Williams i Ashleigh Barty. Decyzji tych dwóch pierwszych legend można było się spodziewać. Amerykanka zagrała ostatni raz na niedawnym US Open. Najbardziej niespodziewane było odejście od tenisa przez Barty. Jej miejsce na kobiecym tronie do dziś zajmuje Iga Świątek.
W przypadku Federera zaskakuje może jedynie fakt, że zdecydował, iż jego ostatni występ nie będzie miał miejsca w rodzinnej Bazylei, a w Londynie. W Szwajcarii odbędzie się turniej ATP w dniach 22-30 października. Wcześniej jednak - bo już w dniach 23-25 września - w stolicy Wielkiej Brytanii zorganizowana zostanie pokazowa impreza Laver Cup.
To kolejna edycja turnieju, w którym tenisiści z Europy powalczą z zawodnikami z reszty świata. W europejskiej ekipie mają zagrać m.in. Roger Federer, Rafael Nadal, Andy Murray i Novak Djoković. To ostatni taniec Wielkiej Czwórki. Dlaczego Szwajcar wybrał na pożegnanie Londyn, a nie Bazyleę? Laver Cup to jego dziecko. Impreza powstała z inicjatywy Federera i jego otoczenia. Widocznie uznał, że to tam chce się pożegnać z kibicami na korcie.