Wojciech Fibak o finale US Open: To było coś niewiarygodnego. Jabeur tylko odprowadzała piłkę wzrokiem
- Wierzyłem w Igę. Przed turniejem była dla mnie jedyną faworytką do zwycięstwa w US Open. Niemniej jej letnie kłopoty nie upoważniały do takich myśli. Zmagała się z tymi problemami od Wimbledonu, przez turniej w Warszawie, Toronto i Cincinnati. Nie ma wątpliwości, że ten mecz finałowy był najlepszym występem Igi w całym nowojorskim turnieju - mówi w rozmowie ze Sport.pl Wojciech Fibak, wybitny polski tenisista.
Wojciech Fibak pod wrażeniem Igi Świątek
Fibak jest pod szczególnym wrażeniem formy, jaką Iga Świątek zaprezentowała w meczu o tytuł. - Iga się odrodziła. Złapała formę z wiosny. To znów była ta znakomita, genialna Iga. Grała prawie bezbłędnie. Zachwycała bekhendem, forhendem. Od roku mówię, że uderzenie z bekhendu stało się dla niej taką ostoją, bardzo mocnym elementem gry - wskazuje.
Polka wygrała pierwszego seta z Ons Jabeur bardzo pewnie - 6:2. W drugim miała większe problemy, ale zwyciężyła po zaciętym tie-breaku 7:6 (5). - Był to ogólnie znakomity finału, wyłączając nerwy na początku meczu ze strony Jabeur. Iga nie wie, co to lęk, strach. Zawsze zachwyca tymi początkami na wielkich arenach w ważnych meczach. Poziom był niebotyczny. Obie pani rozegrały swój najlepszy tenis. Nigdy nie widziałem Jabeur grającej lepiej niż w tym finale - przekonuje nasz rozmówca.
Większy sukces niż Roland Garros
- W najważniejszych momentach Iga kilkanaście razy trafiła w linię. To coś niewiarygodnego. Jabeur tylko odprowadzała piłkę wzrokiem, patrzyła w kierunku swojego boksu, podnosiła ręce z rozpaczy. Nie mogła uwierzyć, że to kolejna linia, kolejna linia. To już reguła, to nie przypadek. Iga ma jakiś talent z zupełnie innej planety, że potrafi tak trafiać. Trzeba też docenić jej siłę mentalną, waleczność. Dzięki temu pokonuje kolejne przeszkody, których nie brakowało w nowojorskiej imprezie - wskazuje Fibak.
Zdaniem naszego rozmówcy zwycięstwo Igi Świątek w US Open to jej największy dotychczas sukces w karierze. - Jednak US Open można wymienić tuż za Wimbledonem. Jestem z niej bardzo dumny. Wiem, jaki to ma gigantyczny rozdźwięk na cały świat. To wielki turniej. Ameryka jest wielka, kocha tenis. Otrzymałem dziesiątki telefonów i wiadomości - mówi Fibak.
Docenić należy także sztab Polki, który znakomicie przygotował ją do turnieju. - Teraz już cały świat się nią zachwyca. Jej sposób poruszania, energiczne zagrania, są na najwyższym poziomie. W finale znakomicie serwowała, wybierając mądrą taktykę. Podawała pierwszym podaniem na 90 procent możliwości, trafiała dzięki temu bardzo często. To zasługa także jej teamu, w tym trenera Tomka Wiktorowskiego. Gratulacje dla nich - zakończył nasz rozmówca.