Wybuch złości rywalki Igi Świątek. Piłki latały po całym stadionie

Dominik Senkowski
Ons Jabeur przegrała finał US Open z Igą Świątek jeszcze przed jego rozpoczęciem. Tunezyjka zachowywała się bardzo nerwowo w trakcie spotkania: rzucała rakietą, kopała piłki, krzyczała na siebie.

Wydawało się, że Iga Świątek doczeka się wreszcie godnej rywalki w wielkoszlemowym finale. Dwa lata temu w Roland Garros Sofia Kenin nie zagroziła specjalnie Polce. W tym roku w Paryżu Coco Gauff zagrała znacznie poniżej oczekiwań. Ons Jabeur jest starsza od Amerykanek, niedawno była w finale Wimbledonu. Miała niezbędne doświadczenie, by postawić się Świątek.

Zobacz wideo Skoczkowie narciarscy "w tenisowej piaskownicy". Kamil Stoch uspokaja Igę Świątek

Nerwy Ons Jabeur

Mimo to Tunezyjka zupełnie nie poradziła sobie z presją. Początek spotkania zaważył na całym jej występie. Początek bardzo nerwowy, gdy przegrywała piłkę za piłką, nie trafiała serwisem. Rosła u niej frustracja, język ciała wskazywał, że powoli godzi się z porażką.

Jabeur kilka razy rzucała rakietą, raz nieudolnie próbowała ją kopnąć. Wyżywała się także na piłkach, które po kopnięciu przez nią latały po stadionie. Kibice mogli zbierać pamiątki i przekonać się, jak uzdolniona piłkarsko jest tenisistka z Tunezji.

28-latka krzyczała na siebie, miała wielokrotnie bardzo skrzywioną minę. Innym razem nerwowo patrzyła na najbliższe jej osoby, które z trybun próbowały ją pobudzić. Jej mąż, a zarazem jednocześnie trener przygotowania fizycznego, apelował: „Zachowaj spokój, zachowaj spokój". W sobotnim finale nie było to jednak możliwe. Jabeur miała świadomość, że i tym razem nie przegrała tylko z rywalką, ale i z własnymi oczekiwaniami.

Druga porażka wielkoszlemowa

W finale Wimbledonu Tunezyjka była zdecydowaną faworytką, ale nie dała rady Jelenie Rybakinie z Kazachstanu. W finale US Open Jabeur miała postawić się liderce rankingu z Polski. Można było w to wierzyć oglądając jej występ w półfinale przeciwko Caroline Garcii. Tamto spotkanie było popisem ze strony Tunezyjki. W fenomenalny sposób zatrzymała Francuzkę, najlepszą tenisistkę ostatnich tygodni.

Przeciwko Świątek Jabeur nie zagrała nawet w 30 procentach tak dobrze, jak z Garcią. To jednak nie tylko wina Tunezyjki, ale i zasługa Polki. Nasza zawodniczka weszła w tryb „finałowy". W karierze przegrała tylko jedno spotkanie bezpośrednio decydujące o tytule - trzy lata temu z Polaną Hercog w Lugano. Od tamtego czasu odnosiła same zwycięstwa i to bez straty seta. W najważniejszych spotkaniach gra najlepiej.

Nowej wiceliderze rankingu przeszkadzała także publiczność, co dziwić nie może. Iga Świątek także miała pretensje np. o gwizdy podczas wykonywania serwisu. Harmider na trybunach w Nowym Jorku jest zupełnie wyjątkowy w skali wielkoszlemowej. Jak to ma jednak dziwić, skoro jak twierdzą kolejni zawodnicy - w tym m.in. Barbora Krejcikova oraz Nick Kygios - fani na trybunach US Open często palą marihuanę.

Klasa po ostatniej piłce. Od razu podeszła do Świątek 

Co ważne, mimo dużych emocji, Ons Jabeur po ostatniej piłce finału zachowała się bardzo ładnie. Od razu podeszła do Igi Świątek, przytuliła ją, pogratulowała zwycięstwa. 28-latka z Ksar Hellal to jedna z najbardziej pozytywnych postaci w kobiecym tenisie. Pokazała wielką klasę, bo zostawiła za sobą frustrację i pogodziła się z porażką, przynajmniej na korcie. Od niej tylko zależy, czy to niepowodzenie zdoła przekuć w przyszłości w większy sukces.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.