Cóż to był za dreszczowiec! Iga Świątek była niemal bezradna w pierwszym secie, by potem powstać na nowo i odwrócić losy spotkania. W trzecim znów była pod ścianą i znów wróciła na zwycięską ścieżkę, wygrywając ostatnie cztery gemy spotkania i ostatecznie cały mecz 3:6, 6:1, 6:4.
Reakcja Igi Świątek po meczu mówi wiele. Kamery uchwyciły moment, gdy Polce niemalże puściły emocje, wyglądała, jakby walczyła sama ze sobą, a w jej oczach znów pojawiły się łzy, jakie znamy z poprzednich lat jej kariery. I z pewnością to jeden z tych momentów, który może chwytać za serce.
O tym, dlaczego tak reaguje, Świątek mówiła już pod koniec stycznia tego roku w rozmowie z BBC. - Czasami płaczę, gdy mam w sobie tyle emocji. Nie ma znaczenia, czy jest to powód pozytywny, czy negatywny. Dla mnie tydzień bez płaczu to nie tydzień. Z dala od kortu tenisowego też potrafię być emocjonalna - mówiła wówczas Polka.
I jak dodała po wygranym właśnie półfinale z Sabalenką, w tej kwestii także zaszły u niej wielkie zmiany. - Próbowałam wykorzystać ten czas, by móc pomyśleć, co mogę zmienić. Gdy byłam młodsza, wykorzystywałam ten czas po przegranych setach, by płakać. Teraz myślałam, co mogę poprawić, jak rozwiązać problemy w tym meczu. Cieszę się, że to mi się udało, bo wcieliłam w życie pomysł na drugi set - powiedziała Świątek po zakończeniu meczu.
Finał US Open już w sobotę. Iga Świątek swój mecz z Ons Jabeur rozpocznie o 22:00 czasu polskiego. I stanie przed wielką szansą, by wygrać swój drugi wielkoszlemowy tytuł w tym roku. Ostatnią zawodniczką, której się to udało była Angelique Kerber w 2016 roku.