Iga Świątek pierwszy raz w karierze awansowała do półfinału US Open! W ćwierćfinale pokonała Amerykankę Jessikę Pegulę 6:3, 7:6(4). Faworytka gospodarzy była sfrustrowana, amerykańska publiczność została uciszona. Polce nie przeszkodziły nawet małe spięcie z arbitrem i wojna nerwów, o czym pisał szerzej Dominik Senkowski >> - Na początku turnieju nie spodziewałam się, że awansuję do półfinału. Celem jest po prostu zajście jak najdalej. Jestem szczęśliwa, ale staram się nie zawyżać swoich oczekiwań, trzymać je nisko, zwłaszcza że dzisiejszy mecz był bardzo trudny, a jego poziom wysoki - powiedziała Świątek tuż po meczu.
Dużo dyskusji wśród ekspertów wzbudził drugi set, który był wręcz absurdalny: na 12 gemów doszło aż do 10 przełamań. W dodatku tie-break zaczął się od kolejnych pięciu przełamań, a niektórzy dziennikarze określili wręcz drugi set jako "brzydki". Jak Świątek wytłumaczyła tak niespodziewany przebieg seta?
- Jessica jest świetną zawodniczką i podobnie wyglądał nasz pierwszy set w poprzednim starciu w Miami, które również było bardzo wyrównane. Gdy ją przełamywałam, wiedziałam, że to nie tak, jak u mężczyzn, gdzie wykańcza się rywala przy swoim serwisie. Naciskałam na nią, ale bardzo dobrze przyjmuje serwisy i naciskała na mnie, dlatego skończyło się na tie-breaku.
W dodatku Świątek została zapytana o zmianę rakiety w trakcie meczu. Jak się okazuje, "walczy z nią przez cały turniej". - Dzisiaj zrozumiałam, że nie ma miejsca na błędy i musiałam zmienić rakietę na bardziej naciągnięta, bo piłki zbyt wysoko latały - stwierdziła i dodała "przepraszam, jeśli to wkurzające", po czym się roześmiała.
- Jestem z siebie dumna. Moim celem jest to, by być regularną i grać przeciwko najlepszym zawodniczkom na świecie. Pamiętam, gdy byłam underdogiem i takie mecze były dla mnie czymś surrealistycznym. Teraz to już trochę bardziej rutyna, ale jestem szczęśliwa i mam motywację, by dawać z siebie jeszcze więcej. Każda z nas może wygrać turniej i każda rywalka jest groźna, a zwłaszcza Jessica ze swoją regularnością i dobrymi wynikami na praktycznie każdym turnieju.
- Starcie z Sabalenką będzie trudne, nawet jeśli wygrałam ostatnich kilka spotkań z nią. Jest w znakomitej formie, na pewno będę gotowa na jej szybki serwis i mocne uderzenia. Podobnie było w starciu z Jessiką, więc będę gotowa.
Świątek ma korzystny bilans spotkań z Aryną Sabalenką (WTA 8.), z którą zmierzy się w półfinale - wygrała trzy z czterech ostatnich spotkań i to w dodatku bez straty seta. To spotkanie rozpocznie się w nocy z czwartku na piątek najwcześniej o 3:00 czasu polskiego. Wcześniej poznamy pierwszą finalistkę: Caroline Garcia (17.) zagra z Ons Jabeur (5.).