Choć od kilku tygodni znajduje się w czołowej ósemce rankingu WTA, na wielkie zwycięstwa w tenisie wciąż musi poczekać. Wygrała wprawdzie jeden turniej WTA, w Waszyngtonie w 2019, ale najsłynniejszym triumfem rodziny Pegula i tak pozostawało zwycięstwo nad Donaldem Trumpem i Jonem Bon Jovi w wyścigu o kupno klubu NFL Buffalo Bills.
Zmiany tego stanu rzeczy Jessica jest coraz bliżej - w 2022 roku dotarła do finału prestiżowego turnieju WTA 1000 w Madrycie (przegrała z Ons Jabeur 5:7, 6:0, 2:6), a także wraz z Coco Gauff do finału debla Roland Garros. W singlu jej największym sukcesem pozostaje ćwierćfinał, ale już w nocy ze środy na czwartek czasu polskiego, w meczu z Igą Świątek, będzie mogła to zmienić.
Jessica Pegula to jedna z dziedziczek rodzinnego majątku, zbudowanego na gazie łupkowym i wycenianego dziś na ponad 5 miliardów dolarów. Tylko Buffalo Bills są dziś warci 2 mld dolarów (w chwili kupna w 2014 – 1,4 mld), a do Terry’ego i Kim Peguli należą też od 10 lat Buffalo Sabres z NHL. Gdy w 2021 roku Jessica pokonała w Australian Open Samanthę Stosur (byłą mistrzynię US Open, ale już u schyłku kariery), napisała flamastrem na szkiełku kamery właśnie: "Go Bills! Go Sabres!" I jeszcze na prośbę przyjaciółki z kortu, Tunezyjki Ons Jabeur: "Hi, Ons!". Później, po zwycięstwie nad Switoliną, zostawiła w kamerze taką wiadomość: "Cześć Mamo, cześć Tato! Do zobaczenia w następnej rundzie, Jen B.". Jen B., czyli Jennifer Brady, miała zagrać z Pegulą o półfinał. To właśnie rodaczka powstrzymała zwycięski marsz Peguli w Australii, pokonując ją wówczas 4:6, 6:2, 6:1. Brady awansowała wówczas do finału, Pegula na taki sukces w singlu wciąż musi czekać.
Rok później w Melbourne Amerykanka znów była w ćwierćfinale, ale wtedy z kortu zdmuchnęła ją wręcz Ashleigh Barty, oddając w całym spotkaniu zaledwie dwa gemy. Trzecia ćwierćfinałowa próba Peguli miała miejsce z kolei po kilku tygodniach w Paryżu, gdzie jednak zdecydowanie lepsza okazała się Iga Świątek (6:3, 6:2). Czy w ćwierćfinale US Open ta historia się powtórzy, a może Pegula zdoła się Polce zrewanżować i odnieść największy sukces w karierze?
Pegula ma własny biznes (linię wegańskich kosmetyków Ready 24), własną fundację charytatywną (pomagającą psom, Lending Paw), ale to tenis był dla niej zawsze głównym sposobem pokazania, że potrafi osiągnąć coś w życiu bez pomocy rodziców. Dziś mówi, że już się nauczyła, że nie musi nikomu nic udowadniać na siłę, ale bywało inaczej. – Kiedyś przez te skojarzenia z naszym nazwiskiem cierpiałam, potem się nauczyłam z tym żyć, a teraz już się tym bawię. Ale tenis jest tylko mój. To moja praca, moja kariera i rodzice nie mają tu już nic do powiedzenia – mówiła Jessica.
Jej ojciec Terry Pegula założył firmę East Resources w 1983 roku, za 7,5 tysiąca dolarów pożyczki, a sprzedał większość zasobów należących do ER Shellowi za 4,7 mld dolarów w szczycie boomu na gaz łupkowy. Kolejną część – za 1,7 mld firmie Aubrey McClendon’s American Energy Partners. Część pieniędzy z tych transakcji zainwestował w Sabres, Bills, w nieruchomości, hotele, branżę rozrywkową. Pandemia mocno uderzyła w tę część biznesu rodzinnego, więc Terry Pegula znów mocniej postawił na branżę wydobywczą, licząc na to, że znów zainwestuje w dołku i sprzeda z ogromnym zyskiem.
Ale najmocniej w górę idą w ostatnich miesiącach notowania Jessiki: półtora roku temu przed przełomowym dla siebie Australian Open była 61. zawodniczką w rankingu WTA, teraz znajduje się w ósemce najlepszych tenisistek świata, z bardzo dużą szansą na występ w WTA Finals, gdyż w rankingu WTA Race jest nawet trzecia.
W historii Peguli imponujący jest fakt, że nie należy ona wcale do tenisistek najmłodszych. W lutym 2022 roku skończyła 28 lat. Cały czas jednak pnie się w górę i choć więcej uwagi w Stanach Zjednoczonych poświęca się nastoletniej Coco Gauff (WTA 12), to ósma Pegula jest obecnie pierwszą rakietą Amerykanów.
Paradoksalnie najbliżej największego dotąd sukcesu Pegula i Gauff były najbliżej wspólnie w deblu we French Open, gdzie dopiero w finale zostały zatrzymane przez duet gospodarzy - Caroline Garcia i Kristinę Mladenović. W Nowym Jorku jako debel odpadły już w pierwszej rundzie, ale w grze podwójnej droga do wielkiego sukcesu wciąż stoi przed nimi otworem - obie są w ćwierćfinale. Dla Peguli droga wiedzie przez pojedynek z Igą Świątek, dla Gauff przez rywalizację z niezwykle rozpędzoną w ostatnich tygodniach Garcią.