Narzekacie na Igę Świątek? Jesteście po prostu rozpieszczeni. "Jestem dumna"

Dominik Senkowski
Ostatnio Iga Świątek nie zachwyca formą, ale nie ma tenisistki, która nie chciałaby się zamienić z nią wynikami. - Jestem dumna, że nie straciłam nadziei. Wykorzystałam doświadczenie - mówiła Polka po awansie do ćwierćfinału US Open. Narzekając na słabsze momenty w grze Świątek warto mieć świadomość, jak bardzo nas rozpieściła.

Powiedzieć, że to nie był łatwy mecz dla Igi Świątek, to nic nie powiedzieć. W poniedziałek, w IV rundzie US Open, najlepsza tenisistka świata długo męczyła się z Niemką Jule Niemeier. Pierwszy set przegrany wyraźnie przez Polkę, drugi wyrwany po strasznych mękach. Dopiero w trzeciej partii, gdy gra Niemeier się załamała, Świątek zyskała pełną kontrolę. Ostatecznie wygrała 2:6, 6:4, 6:0, ale namęczyła się tyle, że z pewnością zapamięta to spotkanie na długo. 

Zobacz wideo Skoczkowie narciarscy "w tenisowej piaskownicy". Kamil Stoch uspokaja Igę Świątek

Iga Świątek zaczyna korzystać z doświadczenia

- Jestem dumna, że nie straciłam nadziei. Ona grała naprawdę dobrze w pierwszym secie. Trudno mi było ją odepchnąć - przyznała po meczu nasza liderka rankingu. 

- W drugim secie starałam się skupić na małych rzeczach i cieszę się, że to zadziałało. Wykorzystałam swoje doświadczenie, aby utrzymać ten sam poziom przez cały mecz - dodała Polka. Te słowa są bardzo cenne i celnie wskazują, w jakim miejscu kariery jest już Iga Świątek.

Ma zaledwie 21 lat i wciąż się uczy, poznaje niuanse wielkoszlemowych turniejów - ostatnio w starciu z Lauren Davis pierwszy raz wystąpiła w Nowym Jorku w sesji nocnej. Z drugiej strony jak na swój wiek jest już całkiem doświadczoną tenisistką. US Open to jej 15. seniorski turniej wielkoszlemowy w karierze. I Świątek zaczyna korzystać z tego doświadczenia, co przyznała po meczu z Niemeier. 

Polka jest też coraz bardziej świadoma. Wie, że nie da się zawsze grać swojego najlepszego tenisa, że są dni, gdy mimo słabszej dyspozycji trzeba - bez względu na styl - skończyć mecz zwycięstwem. Mniej przejmuje się pojedynczymi niepowodzeniami. 

Rok temu by takiego meczu nie wygrała

Gdyby takie spotkanie, jak to z Niemeier, rozgrywała jeszcze w poprzednim sezonie, prawdopodobnie obserwowalibyśmy z jej strony dużo więcej emocji, nerwowych zachowań, może nawet łzy bezradności. Do połowy drugiego seta naszej tenisistce naprawdę nie szło, a Niemka zdawała się być nie do zatrzymania przy tym poziomie gry Świątek. 

Jednak Polka zachowała spokój. Potrafiła się zdenerwować, rzucać ręcznikiem, przekleństwami. To jednak nic w porównaniu do tego, czego można było się spodziewać, gdyby na korcie stała dziś zeszłoroczna Iga. Ale po niej nie ma śladu, zawodniczka wykonała olbrzymią pracę na gruncie mentalnym z psycholog Darią Abramowicz. Zniknęły nerwowe tiki, gorsze chwile są przezwyciężane.

Oczywiście nie ma wątpliwości, że nasza tenisistka nie jest w takiej formie, w jakiej była wiosną, gdy wygrywała seryjnie kolejne spotkania i turnieje. Wtedy rywalki bały się wychodzić z nią na kort. Dziś czują, że są w stanie z nią powalczyć. Cztery porażki po Roland Garros zrobiły swoje, Świątek stała się dla przeciwniczek bardziej "ludzka", nie jest już bezlitosną maszyną do wygrywania. 

Niemeier poniedziałkowy mecz zaczęła zupełnie bez kompleksów. Luźna ręka, mocne uderzenia, pewny serwis - wiele innych zawodniczek miałoby problem z zatrzymaniem tak dobrze dysponowanej Niemki. Tym bardziej, że ranking WTA w jej przypadku zakłamuje rzeczywistość. Oficjalnie 23-latka jest 108. na świecie, ale gdyby otrzymała punkty za niedawny ćwierćfinał Wimbledonu (punktów nie było - to kara dla organizatorów turnieju za wykluczenie Rosjan), byłaby w zestawieniu znacznie wyżej. 

Iga Świątek trochę nas rozpieściła. Ale nie da się zawsze łatwo wygrywać

Kibice bardzo łatwo przyzwyczajają się do dobrego. Fakty są jednak takie, że Iga Świątek jest absolutnie zasłużoną liderką obu rankingów kobiecych. W tym roku wygrała Roland Garros, w Australian Open była w półfinale, a w US Open jest już w ćwierćfinale. Bije kolejne rekordy Agnieszki Radwańskiej w liczbie rozegranych spotkań wielkoszlemowych w jednym sezonie (20). 

Kolejnymi zwycięstwami, wręcz dominacją na kortach, Iga Świątek trochę nas rozpieściła. Ale nie da się zawsze wygrywać szybko, łatwo i przyjemnie. Taki Roland Garros 2020, gdy Polka w siedmiu meczach nie straciła nawet seta, nie zdarza się często. Inaczej nie byłby to tak spektakularny sukces, jak opisywano dwa lata temu w mediach na całym świecie. Trzeba się cieszyć każdym zwycięstwem, a ćwierćfinał z Jessicą Pegulą może wyglądać zupełnie inaczej.

Męczą się nawet giganci męskiego tenisa jak Novak Djoković i Rafael Nadal. Pamiętam występy Serba chociażby w Australian Open 2021. Ostatecznie wygrał całą imprezę, ale po drodze stracił seta z Francesem Tiafoe, dwa z Taylorem Fritzem, kolejnego z Milosem Raoniciem i jeszcze jednego z Alexandrem Zverevem. Serb prezentował się w tamtych spotkaniach co najwyżej średnio, ale przechodził kolejne rundy. I to jest ostatecznie najważniejsze.

Strach się bać, jak Świątek nagle poprawi serwis

Jest taka teoria, z którą trudno się przynajmniej częściowo nie zgodzić: w turniejach wielkoszlemowych pań jest znacznie więcej niespodzianek niż w rywalizacji panów z uwagi na to, że tenisistki rywalizują do dwóch wygranych setów, a tenisiści do trzech. Taki Djoković jest mistrzem wychodzenia z trudnych sytuacji z Wielkim Szlemie, ze stanu 0:1 czy 0:2 w setach. Gdy do odpadnięcia potrzebujesz aż trzech przegranych setach, twój komfort gry jest znacznie wyższy. Trudniej też o zaskakujące rezultaty, bo zawodnik musi naprawdę dobrze grać, by aż trzy razy zakończyć partię na swoją korzyść.

Mówią, że "zwycięzców się nie sądzi". Nie lubię tego powiedzenia, bo wygrana wygranej nierówna. Iga Świątek obniżyła ostatnio nieco poziom gry, ale też nie żyje w próżni - rywalki stale analizują jej występy, szukają słabszych elementów i znajdują je choćby w serwisie. Zasada "bij mistrza" działa w pełni. Narzekacie na występy naszej tenisistki? Strach się bać, jak Świątek nagle poprawi serwis i zacznie popełniać mniej błędów - teraz, pomimo tych niedoskonałości, jest przecież w gronie ośmiu zawodniczek walczących o tytuł w US Open 2022. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.