Iga Świątek w czwartej rundzie US Open! Niech jednak nikogo nie zmyli wynik meczu

Dominik Senkowski
Iga Świątek w 1/8 finału US Open. Polka pokonała w trzeciej rundzie Lauren Davis 6:3, 6:4. Kto nie oglądał w nocy tego spotkania, po samym wyniku mógłby sądzić, że Świątek wygrała dosyć łatwo. Byłby w wielkim błędzie, bo wynik jest bardzo mylący.

Już sam fakt, że pojedynek Igi Świątek z Lauren Davis trwał dwie godziny bez trzech minut pokazuje, że nie była to łatwa przeprawa dla naszej tenisistki. Była zdecydowaną faworytką jako liderka rankingu w starciu ze 105. zawodniczką świata. Świątek miała za sobą serię zwycięstw i ogranie na największych kortach. Po Stronie Davis była publiczność i nadzieja na sensację. 

Zobacz wideo Skoczkowie narciarscy "w tenisowej piaskownicy". Kamil Stoch uspokaja Igę Świątek

Dobry początek

Początek spotkania ułożył się bardzo dobrze dla tenisistki z Raszyna - od stanu 3:0 dla niej. Prawie każdy gem rozgrywany był jednak na przewagi, Amerykanka miała swoje szanse na odrobienie strat. Polka mogła także podwyższyć prowadzenie, ale nie wykorzystała okazji. Skończyło się utrzymaniem początkowego przełamania i wynikiem 6:3.

Zupełnie inny był przebieg drugiego seta. Davis sprawiała wrażenie, jakby miała kłopoty zdrowotne. Mimo to weszła na poziom znaczenie wyższy niż druga setka rankingu WTA. Prowadziła 3:0, miała nawet piłkę na 4:0. Imponowała zagraniami z bekhendu, zwłaszcza po krosie. Polka z kolei nie miała zaufania do bekhendu, z którego sporo psuła. W efekcie spadła jej pewność siebie na korcie.

Ciężary w drugim secie

Na szczęście dla naszej tenisistki Davis nie była w stanie grać na tak wysokim poziomie przez cały czas. W tenisie zwykle działa zasada naczyń połączonych - gdy jedna zawodniczka gra lepiej, druga zaczyna gorzej. I odwrotnie. Gdy amerykańska tenisistka zaczęła psuć proste piłki, Iga Świątek poczuła, że to może być jej szansa na dogonienie rywalki. Nie zawiodła się.

Znów wróciła Polce regularność z głębi kortu, pojawiły się lepsze cięte serwisy. Efekt był piorunujący. Ze stanu 1:4 Iga Świątek wyciągnęła seta na 6:4. Wykorzystała pierwszą piłkę meczową i zasłużenie awansowała do 1/8 finału US Open. To wyrównanie jej najlepszego wyniku dotychczas w Nowym Jorku, jaki osiągnęła w poprzednim sezonie. Wtedy jednak była jeszcze zawodniczką "aspirującą". Dziś jest pierwszą rakietą świata, na której ciąży olbrzymia presja.

Zagrała jak prawdziwa mistrzyni

Nasza zawodniczka pierwszy raz w tym roku wystąpiła w US Open w sesji nocnej. W poprzednich rundach rywalizowała w samo południe. To są zupełnie inne warunki, do których trzeba się przyzwyczaić. Tym bardziej, że nie raz już Iga Świątek zapewniała, że woli grać za dnia. 

Warto docenić, że mimo sporych problemów Polka nie straciła seta w starciu z Davis. W krytycznym momencie przy piłce na 4:0 dla rywalki w drugim secie wyszło doświadczenie, jakie zdobyła już Świątek mimo młodego wieku. Wtedy to niekoniecznie grała najmocniej, a wybierała bezpieczniejsze, a równie skuteczne rozwiązania na korcie. To cecha mistrzów, by w najtrudniejszych chwilach pokazać klasę. 

Wielkie brawa należą się także 28-letniej Davis, która pięć lat temu była nawet 26. na świecie, a w US Open pokazała znamiona dawnej formy. Imponowała zwłaszcza przez połowę drugiej partii ze Świątek, gdy atakowała serwis Polki, popisując się efektownymi returnami. Wiele wymian kończyła mocnymi uderzeniami pod końcową linię. Davis grała bardzo nisko i płasko. Świątek była zmuszona schodzić bardzo nisko na nogach, prawie przysiadała na korcie. 

W meczu o ćwierćfinał US Open rywalką naszej liderki rankingu WTA będzie Niemka Jule Niemeier (Niemcy, 108. WTA). Transmisje z US Open w Eurosporcie. Relacje w Sport.pl. 

Więcej o: