To zaktualizowana wersja tekstu, który ukazał się tutaj.
Ten dzień musiał w końcu nadejść. Kilka tygodni temu Serena Williams zdradziła w wywiadzie dla "Vogue", że po US Open zakończy karierę. W nocy z soboty na niedzielę przegrała w Nowym Jorku w trzeciej rundzie z Ajlą Tomljanović 5:7, 7:6, 1:6. To był jej ostatni zawodowy mecz, choć po spotkaniu zostawiła sobie furtkę na powrót zdaniem "Wiecie, nigdy nie mów nigdy".
Tegoroczny turniej US Open od początku kręcił się wokół Sereny Williams. Nic dziwnego, to królowa tenisa, uwielbiana przez Amerykanów. Przed imprezą prawie 41-letnia tenisistka (urodziny obchodzi 26 września) nie błyszczała formą. Były obawy, że w Nowym Jorku nie wygra nawet jednego meczu. A jednak jej "last dance" był wyjątkowy. Pokonała najpierw Dankę Kovinić, następnie wiceliderkę rankingu WTA Anett Kontaveit. Z Tomjalnović rozegrała pasjonujące spotkanie, w którym raz jeszcze pokazała swój talent (7:6, 6:7, 1:6).
Williams mówi nie o "emeryturze", a o "ewolucji". - Odchodzę od tenisa, by skupić się na innych rzeczach, które są dla mnie ważne - przyznaje.
Ostatnie miesiące nie były dla niej udane. Grała rzadko i bez spektakularnych osiągnięć, walczyła z kontuzjami. W tym roku w singlu zagrała dopiero na Wimbledonie, gdzie odpadła w pierwszej rundzie (rok temu skreczowała w Londynie w pierwszym meczu). Ostatni wielki wynik osiągnęła w zeszłorocznym Australian Open, przegrywając dopiero w półfinale z Naomi Osaką.
Mimo to długo nie chciała rozmawiać o zakończeniu kariery. Ostatnie lata spędziła na wyrównaniu rekordu tytułów wielkoszlemowych. Williams ma 23, o jeden mniej od Margaret Court. W końcu zapewne pogodziła się, że nie dogoni Australijki.
Williams jest dziś 413. tenisistką w rankingu, do US Open przystąpiła z tzw. dziką kartą od organizatorów. Momentem przełomowym w jej karierze był 2 września 2017. Tego dnia urodziła córeczkę i już nigdy nie wróciła do wyników sprzed narodzin dziecka. Do formy tak, bo od tamtej pory aż cztery razy dochodziła do finałów wielkoszlemowych (Wimbledon 2018, US Open 2018, Wimbledon 2019, US Open 2019). Na jej drodze stawała często Naomi Osaka. Walka o 24. tytuł Wielkiego Szlema - mimo że zakończyła się niepowodzeniem - była dowodem na niezwykłą ambicję Amerykanki. Podobnie jak tytuł w Australian Open 2017, gdy była już w drugim miesiącu ciąży.
Serena Williams zdobyła 23 tytuły wielkoszlemowe, cztery złota olimpijskie, pięć razy wygrała kończący sezon Turniej Mistrzyń. Łącznie to 73 wygrane turnieje. Była liderką światowego rankingu zarówno w singlu, jak i w deblu. Przebiła dokonaniami swoją starszą siostrę Wenus. Obie siostry zrewolucjonizowały kobiecy tenis. Ich pojedynki w finałach Wielkiego Szlema przeszły do historii. Zaczęły grać bardziej płasko, z większą siłą, agresją. Nie dawały rywalkom nawet chwili wytchnienia na korcie, ciągły ostrzał z obu stron. Dziś wiele tenisistek chce grać tak, jak one.
Serena Williams kończy karierę jako absolutna legenda kobiecego tenisa. Postać, do której wciąż odwołuje się mnóstwo dziewczyn, które marzą o karierze choć w minimalnym stopniu tak udanej jak Amerykanki. Przez lata określenie "druga Serena Williams" pozostanie największą pochwałą w ustach ekspertów. Takie porównania dotykały ostatnio Biancę Andreescu, Naomi Osakę, a dziś Igę Świątek. Każda z nich z racji młodego wieku ma szanse na podobne sukcesy, ale pobić rekordy Williams będzie szalenie trudno.
Serena Williams przez lata wzbudzała postrach wśród rywalek. Nawet dziś mało kto chciał z nią zagrać. Przed tegorocznym Wimbledonem większość tenisistek wolała uniknąć w losowaniu Amerykanki. Podobnie było przed US Open, a pokonana Kontaveit przyznała, że "nie wstydzi się porażki z Sereną".
W Londynie Iga Świątek spotkała Sereną Williams na korcie podczas treningu. Do rozmowy między nimi jednak nie doszło. Dlaczego? - Widziałam ją w piątek i czułam się przytłoczona. Nie wiedziałam, jak zareagować. Czuję wciąż, że jestem nowa w rozgrywkach WTA i nie wiedziałam, jak się odpowiednio zachować. Chciałam ją poznać, ale widziałam, że ma tylu ludzi obok siebie, a ja nie znam jej zespołu. To było dziwne. Przypomniałam sobie, jak kilka lat wcześniej byłam zbyt nieśmiała, aby się z kimś przywitać - powiedziała aktualna liderka rankingu z Polski. Nawet ją wciąż onieśmiela odchodząca na sportową emeryturę Serena Williams. Porozmawiały dopiero na US Open i zrobiły pamiątkowe zdjęcie.
Amerykanka jest nie tylko legendą kobiecego tenisa, a i symbolem czarnoskórej społeczności w Stanach Zjednoczonych. Film "King Richard" ukazuje trudne losy rodziny Williams: walka o pieniądze, z dyskryminacją, o dostrzeżenie talentu córek. Serena jest jedną z najważniejszych postaci współczesnej Ameryki, która nadal walczy z nierównościami na tle rasowym. Rok temu Serena Williams wsparła Naomi Osakę, która wycofała się z Roland Garros ze względu na zły stan psychiczny. - Chciałabym móc ją przytulić - powiedziała Amerykanka.
Piękne słowa, ale Williams nie zawsze zachowywała się w porządku w stosunku do rywalek. W finale US Open 2018 nie chciała pogodzić się z porażką, czym zepsuła święto 20-letniej wówczas Osace, która zdobyła pierwszy tytuł wielkoszlemowy w karierze. Williams awanturowała się z sędzią, nazwała go złodziejem, straciła za to gema. Po porażce ze Sloane Stephens w ćwierćfinale Australian Open 2013 obraziła się na rodaczkę.
Najsurowszą karę Williams otrzymała za zachowanie podczas US Open 2009. W półfinale z Kim Clijsters eksplodowała. Podeszła do sędzi liniowej, która wywołała jej błąd stóp i krzyczała, wymachując rakietą. Media ustaliły dokładną wypowiedź tenisistki. - Lepiej, żebyś się nie myliła, bo przysięgam na Boga, że wezmę tę piłkę i wepchnę ci ją do gardła. Przysięgam na Boga - miała grozić Amerykanka. Otrzymała grzywnę 175 tys. dolarów i ostrzeżenie, że zostanie zawieszona, jeśli nie zmieni postępowania.
Amerykanka podzieliła kibiców swoimi zachowaniami oraz stylem gry. Wielu za nią nie przepadało, argumentując, że wprowadziła do tenisa głównie siłę i mięśnie. Za Williams można nie przepadać, ale nie można nie doceniać. To absolutna mistrzyni, która - jak pokazał film o jej ojcu - była zaprogramowana na sukces.
Tylko na korcie Serena Williams zarobiła prawie 100 mln dolarów. Mimo że od jej ostatniego tytułu wielkoszlemowego minęło pięć lat, nadal należy do czołówki najlepiej zarabiających zawodniczek na świecie. W 2014 r. założyła fundusz inwestycyjny Serena Ventures, który po cichu wspiera firmy z różnych dziedzin - zgodnie z informacjami podanymi przez Business Insider, do 2019 roku wsparcie od tenisistki otrzymało ponad 30 przedsiębiorstw. Williams pomaga w biznesie przede wszystkim kobietom oraz przedstawicielom mniejszości etnicznych.